Dziewczynki w Polsce to najbardziej samotne dzieci w Europie. Same wśród rówieśników – i same w domu. Jak to zmienić? Co mogą zrobić dorośli, żeby im pomóc? Ekspertki przyglądają się wyzwaniom i podsuwają rozwiązania.
„W pułapce bycia dzielną” to autorski cykl dziennikarski diagnozujący stan przeciążenia polskich dziewczynek. Opisujemy źródła presji wywieranej na dziewczyny oraz wskazujemy sposoby, jak możemy ulżyć naszym córkom. Ukazał się już raport „Dziewczyński stres” i teksty „Uwolnić Hermionę. Ciemna strona dziewczyńskiego perfekcjonizmu” oraz „Postaktywistki są zmęczone. Dziewczynki i wypalenie”. Powstały w ramach programu grantowego „Wsparcie mediów niezależnych/Expanding Production of Independent Content (EPIC)”
Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) przeprowadziła w roku 2022 powtarzane co cztery lata kwestionariuszowe badanie HBSC (Health Bevaviour in School-Aged Children), czyli międzynarodowe badania nad zachowaniami zdrowotnymi młodzieży szkolnej. Objęło ono 280 000 młodych osób z 44 krajów, w tym wielu krajów Europy.
Jak się okazuje, Polska jest na pierwszym miejscu niechlubnej listy poczucia samotności u dzieci. Szczególnie jeśli chodzi o dziewczynki.
Samotne większość czasu lub zawsze czuje się 22% polskich dziewczynek w wieku 11 lat, (polskich chłopców w tym wieku – 13%; w tej danej, w przypadku obu płci, wyprzedza nas tylko Anglia: o jeden punkt procentowy), 36% dziewczynek w wieku 13 lat (chłopców – 18%) oraz aż 38% dziewczynek w wieku 15 lat (chłopców – 20%). Średnia wyników z wszystkich krajów dla całego badania to odpowiednio: wiek 11 lat: dziewczynki – 14%, chłopcy – 8%; wiek 13 lat: dziewczynki – 23%, chłopcy – 10%; wiek 15 lat: dziewczynki – 28%, chłopcy – 13%. [1]Średnia wyników z wszystkich krajów dla całego badania to odpowiednio: wiek 11 lat: dziewczynki – 14%, chłopcy – 8%; wiek 13 lat: dziewczynki – 23%, chłopcy – 10%; wiek 15 lat: … Czytaj dalej
Tak jednoznaczne dane mogą budzić wśród rodziców poważne obawy. Czy mamy do czynienia z epidemią samotności polskich dziewczynek? Socjolożka Katarzyna Krzywicka-Zdunek jest przeciwna używaniu mocnych słów; narracji, która przyczyniałaby się do wzrostu niepokoju. Podkreśla jednak, że owszem, z jej badań i analiz również wynika, że istnieje zagrożenie zjawiskiem samotności u dziewczynek w wieku 11–15 lat. I dlatego właśnie warto o tym mówić.
Zapytałam znajome matki nastolatek o doświadczenia związane z samotnością ich córek. Dagmara opowiedziała mi o swojej piętnastolatce: odkąd rok temu zaczęła ona chodzić do liceum, ma ogromne trudności ze znalezieniem znajomych. Na przerwach w klasie nikt się nie odzywa, wszyscy siedzą wpatrzeni w telefony. Córka Dagmary nie wie, jak nawiązać relację, która by się utrzymała. Paulina, matka szesnastolatki, opowiedziała mi o całym korowodzie sytuacji, w których jej córka na różnych etapach czuła się odrzucana przez dzieci w szkole. W wyniku tych doświadczeń poczucie samotności zaczęło jej towarzyszyć stale. Paulina zwróciła uwagę na to, że do odrzucania jej córki przyczyniali się inni rodzice, którzy zarządzali relacjami dzieci: sugerowali, z kim powinny, a z kim nie powinny się przyjaźnić.
Historie obu kobiet wpisują się w ogólne tendencje. Żywioł, jakim jest korzystanie z telefonu przez dzieci, dorosłym trudno opanować. Zwłaszcza że sami często nie wiedzą, jak sobie radzić z relacjami; czego oczekiwać od innych, czego od samych siebie. Ostatnie przemiany społeczne dla wszystkich stały się potencjalną pułapką. A dziewczynki nie wyzwolą się z niej same.
Co to jest samotność?
Samotność jest bardzo szerokim pojęciem, które można badać i opisywać z najróżniejszych punktów widzenia. Na potrzeby tego tekstu przydatne może być rozróżnienie Roberta S. Weissa. Socjolog ten w latach 70. wyróżnił dwa rodzaje samotności: społeczną, wynikającą z braku poczucia przynależności do grupy, oraz emocjonalną, wynikającą z braku poczucia głębokiej więzi u jednostki.
Przed odpowiedzią na pytanie o to, czym jest samotność dziewczynek, warto jednak zaznaczyć, że pewien rodzaj poczucia osamotnienia jest wpisany w proces dojrzewania. Zwłaszcza że prawie każdy człowiek w miarę swojego rozwoju mierzy się z uczuciem zwanym samotnością egzystencjalną – związanym z faktem, że jest osobnym istnieniem.
Będąc rodzicem dziewczynki wchodzącej w okres dojrzewania, warto pamiętać, że trudne uczucia i stany dziecka do pewnego momentu są zupełnie w porządku. Psychiatrka i psychoterapeutka Anna Borowska zwraca uwagę, że rodzice, których spotyka w gabinecie, dosyć często mają trudność z przyjęciem zwyczajnych uczuć dziecka, takich jak smutek, złość czy poczucie zniechęcenia. Uczuć, które niekoniecznie i nie zawsze są przejawem problemu.
Zanim zacznie się więc bić na alarm, warto przez chwilę przyjrzeć się naszej dziewczynce. Temu, jak funkcjonuje każdego dnia. Co jednak, jeśli obserwujemy, obserwujemy i wciąż nie mamy jasnej konkluzji? Nie zawsze przecież – a wręcz dosyć rzadko – dziewczynki mówią o swojej samotności wprost, jak córka cytowanej Dagmary. Jakie informacje płynące od dziecka powinny być dla dorosłych czerwoną lampką?
Marta Wojtas, pedagożka, psychoterapeutka, trenerka grupowa: Z samotnością można skojarzyć nieprzyjemne emocje, takie jak smutek, żal, bezsilność, rozczarowanie. Ale też poczucie zagubienia, a nawet nudy, niemożności zaangażowania się w jakieś zajęcia, skupienia się na nich. Dziecko, które jest samotne, nie wie, co się z nim dzieje. Bywa uśmiechnięte, z pozoru zadowolone. Tymczasem jest w pewnym sensie opuszczone. Dlatego dobrze byłoby, gdyby rodzice próbowali to rozpoznać. Kluczem do wszystkiego jest rozmowa. Trzeba próbować rozmawiać nie tylko o tym, co ciekawe, przyjemne czy o osiągnięciach. [2]Zdaniem Katarzyny Krzywickiej-Zdunek w takich okolicznościach, gdy dziecko dorasta i staje się młodym dorosłym – boi się samotności. Lęk przed nią czuje 55% młodych dorosłych przebadanych … Czytaj dalej
Anna Borowska, psychiatrka, psychoterapeutka: „Nie mam znajomych”, „Nie wiem, jak z nimi rozmawiać”, „Czuję pustkę”. Młode pacjentki w moim gabinecie skarżą się najczęściej, że kontakty z innymi są dla nich niewystarczające. Spędzają dużo czasu w komputerze, bo dookoła nich nie ma ludzi.
Same wśród samotnych
Dziewczynkom zależy na kontaktach z rówieśnikami i rówieśniczkami. Właśnie w ten sposób budują swoje poczucie przynależności, uczą się być z innymi w środowisku szerszym niż rodzina. Jednak w świecie, w którym media społecznościowe stały się ważnym elementem życia i punktem odniesienia – zwłaszcza po pandemii, w trakcie której izolacja społeczna była koniecznością i przyczyniła się do zmiany stylu życia oraz kształtu niektórych relacji – bycie z innymi dziećmi może stanowić dużo większe wyzwanie niż dawniej.
Przede wszystkim dlatego, że się nie odbywa.
Ekrany: izolacja + porównywanie się
Marta Wojtas: Poczucie samotności jest bardziej wzmożone również dlatego, że dużo młodych ludzi spędza czas „w ekranach”.
Na pytanie, czy spotykają się z koleżankami, kolegami, często odpowiadają, że tak. Ale gdy dowiadujemy się, w jaki sposób – okazuje się, że w internecie. To rzeczywiście rodzaj spędzania czasu z innymi, ale ma on w sobie mocny komponent izolacji, która może wytwarzać poczucie samotności. W wielu środowiskach dziecku trudno o innych znajomych niż tacy, którzy zostają w domu i kontaktują się wyłącznie przez internet. Żyją w trybie: szkoła – ekran – szkoła.
Dziewczynki spędzają więc czas same przed ekranem, a po jego drugiej stronie siedzą inne, takie jak one dziewczynki, które też są same. Co konkretnie tam razem robią?
Katarzyna Krzywicka-Zdunek, socjolożka z IRCenter (Interactive Research Center): Dziewczynki rzadziej niż chłopcy wybierają granie (47% – dziewczynki, 63% – chłopcy), za to częściej niż chłopcy korzystają z narzędzi społecznościowych takich jak TikTok czy Messenger (TikTok: 63% – dziewczynki, 49% – chłopcy, Messenger: 75% – dziewczynki, 55% – chłopcy). Kontaktują się tam z innymi dziećmi, jednak telefon czy komputer to proteza zainteresowania, która budzi napięcia. Dziewczynka pisze do kogoś, ta osoba czyta i nie odpowiada. Albo na jakiejś grupce ją obgadują. Ktoś komuś wysłał jej zdjęcie bez jej zgody. Takie sytuacje mogą wzmagać poczucie odrzucenia i samotności. Dziewczynki potrafią zaniedbać naukę, bo cały czas zerkają w telefon, żeby sprawdzić, jaka jest reakcja na ich aktywności w internecie.
Internetowe interakcje powodują wiele napięć i frustracji, ale trudne uczucia towarzyszą dziewczynkom również wtedy, gdy nie wchodzą w kontakt, a jedynie oglądają w mediach społecznościowych osoby w swoim wieku, które są tam popularne.
Katarzyna Krzywicka-Zdunek: Dziewczynki obserwują wygląd takich influencerek, ich sposób zachowania, stan posiadania: przedmioty, dostęp do atrakcyjnych miejsc. Porównują się do nich i dochodzą do wniosku: ja nie jestem taka, jak media społecznościowe pokazują, nie wyglądam tak ładnie, nie mam takich rzeczy. To również może powodować wzmaganie się poczucia samotności – ciągłe kalibrowanie się do otoczenia.
Te wyśrubowane oczekiwania wobec dziewczynek bardzo często – niekoniecznie zdając sobie z tego sprawę – powielają rodzice.
Katarzyna Krzywicka-Zdunek: Dziewczynki coraz częściej słyszą, że jeśli chodzi o osiągnięcia, to mogą tyle, co chłopcy, a nawet i więcej. A jednocześnie – że są lepsze od chłopców w budowaniu relacji. To stwarza bardzo dużą presję. Samym rodzicom również trudno przyjąć na przykład sytuację, gdy ich córka nie jest zapraszana na urodziny. Chcą dla niej jak najlepiej: zdają sobie sprawę, że kapitał społeczny jest równie ważny jak edukacyjny. Jednak nieświadomie wysyłają przytłaczający komunikat: ucz się jak najlepiej, ale też musisz być lubiana. A co, jeśli lubiana nie jest?
Samotność w domu
Rodzice są w końcu pierwszą instancją socjalizacji. A to tylko część ich funkcji: jeszcze większe znaczenie ma rola rodziców w tworzeniu pierwszych więzi. I to wcale nie przypadek, że kwestie związane z relacjami u dziewczynek – prowadzą prosto do rodziców. Nawet i kłopoty z nadużywaniem ekranów u dziecka mogą wynikać z trudności w relacjach właśnie z tymi pierwszymi opiekunami czy opiekunkami – co podkreśla Marta Wojtas, psychoterapeutka.
Marta Wojtas: Budowanie jakichkolwiek relacji ma swoje początki w relacjach z rodzicami. Kiedy rodzice są mało dostępni, kiedy więzi z nimi są słabe, to młody człowiek może mieć poczucie samotności niezależnie od tego, jakie ma relacje z rówieśnikami. Tymczasem, jak się okazuje, rodzicom wcale nie jest łatwo budować więź z córką. Potrzeby materialne najróżniejszego rodzaju stały się bardzo ważne dla sporej części rodzin – niezależnie od grupy społeczno-ekonomicznej, w której funkcjonują. Aby je zaspokoić, wielu rodziców intensywnie zarabia pieniądze – kosztem czasu z dzieckiem. A kiedy już decydują się ten czas spędzić razem – trudno im znaleźć takie rozwiązanie, które naprawdę zaspokoi potrzebę kontaktu. Dlaczego trudno? Bo często po prostu nie wiedzą, jak to zrobić.
Anna Borowska: Obserwuję to u młodych pacjentek, których rodzice mają sporo pieniędzy. Dziewczynki każdy tydzień, dzień po dniu, mają zapakowany edukacyjnymi, rozwojowymi zajęciami dodatkowymi – kosztem głębszego kontaktu z rodzicami. Kiedy już spędzają czas razem z nimi, to zazwyczaj na jakimś wyjeździe, pełnym dodatkowych wydarzeń, zwiedzania, atrakcji. Po powrocie do codzienności kontakty w domu z powrotem stają się puste, niesatysfakcjonujące. A budowanie prawdziwej, głębokiej więzi odbywa się każdego dnia, poprzez zwyczajne czynności, choćby wspólne „nudzenie się” w domu.
Marta Wojtas: Atrakcje często utrudniają spotkanie, bo w ich obliczu każdy jest zainteresowany czymś innym niż relacja z drugą osobą. Ponadto, młodzi ludzie często narzekają, że rodzice, gdy już z nimi rozmawiają, pytają wyłącznie o to, jak tam było w szkole. Widzą swoje dziecko tylko z jednej strony, interesują się sferą osiągnięć, ale niezbyt ciekawi ich sfera relacji. Rodzice często nie zdają sobie sprawy z tego, jak bardzo to zainteresowanie jest dzieciom potrzebne. I w tym tkwi pułapka, bo potem trudno dostrzec, że dziecko staje się samotne.
Katarzyna Krzywicka-Zdunek: Warto przy tej okazji zauważyć, że coraz więcej jest rodzin, w których wychowuje się jedno dziecko. Staje się to tak powszechne, że rodzeństwo zaczynamy uważać za przywilej. Bo relacje z rodzeństwem to pierwszy w życiu obszar budowania społecznych umiejętności – dzieci mogą się ze sobą nie zgadzać, mogą ze sobą walczyć, ale ostatecznie uczą się konfrontowania własnych potrzeb, dochodzenia do kompromisu i budowania sojuszy.
Co robić, aby ją uratować?
Jaki z tego obrazu można wyciągnąć wniosek? Budowanie więzi to najważniejsze zadanie wychowania. Co jednak robić, gdy córka ma dziewięć czy jedenaście lat i orientujemy się, że chyba nie do końca nam się to udało? Gdy nagle zdajemy sobie sprawę, że wcale nie jesteśmy z naszym dzieckiem tak blisko, jak nam się wydawało; kiedy łapiemy się na tym, że skoncentrowane na pracy i organizowaniu rzeczywistości niewiele wiemy o córce, o jej codziennym życiu – czy jest jeszcze szansa, żeby tę sytuację naprawić? Żeby mimo wszystko wesprzeć córkę, jakoś odwrócić ten proces?
Tak, jest taka szansa. Oto cztery sposoby oparte na wypowiedziach ekspertek.
1. Spędzać czas razem. Ale tak ZWYCZAJNIE
Marta Wojtas: Rodzic, kiedy spędza z dzieckiem czas, powinien być przy tym obecny mentalnie i emocjonalnie. Warto zastanowić się: czy jest wówczas miejsce na prawdziwe spotkanie? Na bycie ze sobą, bez konieczności organizowania specjalnych atrakcji? Ważne, żeby spotkać się z dzieckiem jako z drugą osobą – z jego fajnością, ale też jego smutkiem, trudnościami.
Katarzyna Krzywicka-Zdunek: Ważne są tak proste rzeczy, jak wspólny posiłek, wykonywanie razem codziennych czynności, działania niewymagające specjalnego planowania. Angażowanie dzieci w życie domu, wyznaczanie im obowiązków na zasadzie takiej, że skoro się gdzieś mieszka, to bierze się za to miejsce współodpowiedzialność. Takie podejście daje dzieciom poczucie wspólnoty, ale i buduje pewność siebie.
2. Starać się ją zrozumieć. Ale tak NAPRAWDĘ
Marta Wojtas: Rodzice często może i chcieliby budować więź z dzieckiem, ale nie zawsze wiedzą jak. Potrzebują pomocy. W pracowni psychoterapeutycznej, do której należę, gdy dziecko przejawia trudności w obszarze więzi – pracujemy terapeutycznie z rodzicami. Za pomocą specjalnej metody uczymy ich mentalizacji, rozumienia dziecka.
A czy można coś w tej dziedzinie wskórać samodzielnie? Bez pomocy psychoterapeutycznej? Tak: zawsze możemy rozmawiać. Nawet jeśli to w naszym domu będzie nowość – możemy zacząć dialog: i zrobić to DZIŚ.
Marta Wojtas: Nie trzeba wypytywać o szczegóły, ale warto wiedzieć i pytać o to, czy córka ma swoją grupę rówieśniczą, jak się w niej czuje, czy ma bliskich znajomych, przyjaciół, czy ma kogoś najbliższego, czy w ogóle różnicuje coś takiego. Dzięki takim pytaniom, konieczności zastanowienia się nad nimi córka zyskuje szansę, żeby zacząć rozumieć, co się z nią dzieje.
3. Podsuwać jej możliwości spotkania z innymi. Ale NA ŻYWO
Można pomyśleć: świetnie, warto rozmawiać, ale przecież nie na wszystko ma się wpływ! Dziecko idzie do innych dzieci, zyskuje swoje środowisko, tam ma rozmaite interakcje i relacje, które w połowie zależą od innych. Czy dziewczynka poczuje się przyjęta, czy odrzucona przez rówieśników i rówieśnice – rodzice nie mają na to wpływu!
Otóż mają.
Mają? Jak najbardziej! Tak twierdzą ekspertki.
Marta Wojtas: Ważna jest czujność rodzica dotycząca tego, w jakim środowisku obraca się córka. Jeśli jej znajomi większość wolnego czasu korzystają z telefonów, to nie będzie miała możliwości spotkań twarzą w twarz. A w relacji z ekranem człowiek nie nabędzie wielu umiejętności społecznych. Rolą rodziców jest pomóc dziewczynce wyjść poza ekran, pomóc wrócić do nawyku spotykania się z innymi na żywo. Nie chodzi o zabieranie telefonów, żeby dziecko nie miało kontaktów przez internet, tylko o pokierowanie w inną stronę. Można na przykład szukać kontaktów na zajęciach pozaszkolnych, gdzie są rówieśnicy. Na zajęciach wybieranych nie pod kątem dodatkowego rozwoju czy edukacji dziecka, ale pod kątem przyjemnego spędzenia czasu z innymi. Bardzo ważne: dorosła osoba musi wziąć odpowiedzialność za pomoc dziecku w tej sferze, bo jest to konieczne w naszych czasach: czasach wszechobecnych ekranów.
Szczególnie że w szkole szanse na uczestniczenie we wspólnocie wcale nie są tak duże, jak można by się spodziewać.
Katarzyna Krzywicka-Zdunek: W polskiej szkole nacisk kładzie się głównie na zdobywanie naukowej wiedzy, rzadko buduje się wspólnotę klasową, dzieci nieczęsto coś razem robią, wyjeżdżają, sprawdzają się w różnych sytuacjach. Nastawienie nauczycielek i nauczycieli to bardziej: reagować na kryzysy. Nie ma zwyczaju budowania dobrostanu relacyjnego.
4. Mieć w sobie jak najwięcej autentyczności
Cytowana socjolożka podkreśla także, że uczennice i uczniowie nie tylko raczej nie dostaną od nauczycielek pomocy w budowaniu więzi z osobami w swoim wieku, ale też nie znajdą u nich wartości czy zachowań godnych szacunku i uznania. Z badań jakościowych, w których wzięły udział nastoletnie dziewczynki, wynika: jest kryzys autorytetu.
Katarzyna Krzywicka-Zdunek: Dzieci doznały zawodu ze strony niemal każdej instancji. Z jednym wyjątkiem. Rodzice, szczególnie mamy, są ostatnim bastionem autorytetu. Dzieci nadal mogą mieć poczucie bezpieczeństwa. Opierają je w dużej mierze na jednej osobie – na matce.
Chociaż więc spora grupa rodziców ma trudności w budowaniu więzi z córkami, to część z nich jest w stanie zdobyć i utrzymać zaufanie dzieci. I jak się okazuje – część tę stanowią głównie kobiety: matki. Jak im się to udaje?
Katarzyna Krzywicka-Zdunek: Podstawą tego zaufania jest fakt, że matki, w przeciwieństwie do na przykład internetowych influencerek – są autentyczne. Internetowe influencerki to kreacja autorytetu, bo pokazują jedynie wycinek swojej rzeczywistości, nie zawsze prawdziwy.
Dziewczynki, dorastając, zauważają, że matka nie kreuje siebie: widzą ją w różnych sytuacjach, jak radzi sobie lepiej lub gorzej, czasem płacze, ale zawsze się bierze w garść i dzięki niej córka ma zapewnione to, co potrzebne. Matka pokazuje dziewczynce swoją siłę.
Wygląda więc na to, że zachowanie autentyczności, rozumiane jako kierowanie się szczerością, nieukrywanie emocji, uświadamianie sobie ich, rozmawianie o nich – jest jakiegoś rodzaju receptą na to, by budować więź z córką. I by jej nie stracić.
Trzeba jednak pamiętać, by zachować przy tym zdrowe granice, jakie potrzebne są w relacji pomiędzy osobą dorosłą a dzieckiem. Bo dzieci inaczej niż dorośli rozumieją uczucia, inne są ich emocjonalne potrzeby.
Anna Borowska: Autentyczność nie może stać się pretekstem, aby dziecko traktować jak dorosłego. Na przykład, aby zwierzać mu się lub tworzyć z nim sojusze przeciwko innym dorosłym. Warto nie robić tajemnicy z tego, co się czuje – to na pewno. Warto pokazywać emocje – ale nie można zrzucać ich na dziecko.
W relacji z córką warto więc położyć nacisk na szczere rozmawianie o emocjach – przede wszystkim tych, których to ona doświadcza. Czyli – warto dać córce przestrzeń na opowiedzenie o tym, co się z nią dzieje. Czym żyje, co jest dla niej ważne. Bo autentyczność to też umiejętność słuchania. Ta zdolność dla Carla Rogersa, twórcy jednego z nurtów psychoterapii, wiązała się z poczuciem wewnętrznej spójności. Bo przecież, jeśli słucha się własnych potrzeb i odpowiada na nie, będzie się mogło to samo dać innym.
Potwierdza to praktyka kolejnych psychoterapeutek i psychoterapeutów.
Marta Wojtas: Dzieci, których rodzice potrafią zauważyć ich trudny stan – zazwyczaj same umieją go nazwać i rodzicom o nim powiedzieć. Albo wręcz w sytuacji samotności się po prostu nigdy nie znajdą.
Nie chodzi tu o narzucenie sobie z dnia na dzień ogromnych – kolejnych, tym razem wewnętrznych – wymagań dotyczących bycia blisko własnych emocji. Chodzi raczej o pogłębianie świadomości na temat tego, że jednak emocje są ważne.
Emocje są ważne.
Słuchanie córki to nie strata czasu.
Wręcz przeciwnie – to jedno z najwspanialszych oręży, w jakie można je wyposażyć: pokazać, że jako rodzic umie się słuchać i siebie, i dziecka. Jeśli dziewczynka dowiaduje się od mamy, taty czy innej bliskiej osoby, że jej przeżycia są ważne, to wie również, że ważna jest ona sama.
5. Matki? Bądźmy nimi wszyscy!
Bliską, prawdziwą więź mogą z dziewczynkami budować matki – ale przecież nie tylko one. Bo nie chodzi o to, by stawania na wysokości wymagań związanych z relacjami oczekiwać od matek i tylko matek. Chodzi o to, żeby pamiętać, jak duże znaczenie mają dla dziewczynek bliskie, zdrowe więzi z godnymi zaufania dorosłymi.
Anna Borowska, psychiatrka i psychoterapeutka, przez lata była kierowniczką psychiatrycznego oddziału dziennego dla dzieci, na który przybywały głównie dziewczynki. Borowska położyła duży nacisk na budowanie zaufania pomiędzy dorosłymi specjalistkami a dziećmi. Takie podejście szybko zaowocowało: u pacjentek zmalał poziom napięcia, a wzrosła inicjatywa. Dziewczynki, których więź z rodzicami była zaburzona, mogły uczyć się zdrowej więzi na podstawie relacji z inną dorosłą osobą. Dzięki temu łatwiej było im, jeśli tylko było to możliwe, odbudowywać więź z matką czy ojcem.
Adrienne Rich w swoim autobiograficznym eseju Zrodzone z kobiety sugerowała, by zdefiniować macierzyństwo nie tylko jako fakt urodzenia czy przysposobienia dziecka [3]Zresztą w swojej książce z 1980 roku, Historia miłości macierzyńskiej, Élisabeth Badinter, francuska historyczka i filozofka, zwraca uwagę na to, że miłość macierzyńska to społeczny … Czytaj dalej Zresztą w swojej książce z 1980 roku, Historia miłości macierzyńskiej, Élisabeth Badinter, francuska historyczka i filozofka, zwraca uwagę na to, że miłość macierzyńska to społeczny konstrukt, którego pojawienie się sytuuje w połowie XVIII wieku. Nawołuje, za innymi autorkami, aby zauważyć, że we współczesności kobiety wcale nie chcą być wyłącznymi opiekunkami dzieci i mają do tego prawo., lecz szerzej – jako relację, w której jedna ze stron pielęgnuje i troszczy się o drugą.
Jak piszą we wstępie do zredagowanego naukowo przez siebie zbioru Pożegnanie z matką Polką? Renata Hryciuk oraz Elżbieta Korolczuk, macierzyństwo może być postrzegane szerzej niż sytuacja, w której urodziło się bądź przysposobiło dziecko. Można je widzieć jako praktykę społeczną, w którą będą angażować się nie tylko osoby bezpośrednio spokrewnione z dzieckiem, lecz także inne, wykonujące pracę opiekuńczą. Znane przecież jest powiedzonko: aby wychować dziecko, potrzeba całej wioski.
Fakt, że dziewczynki często ufają wyłącznie matkom – pokazuje też mroczną stronę naszej kultury. To właśnie od matek najwięcej się oczekuje. To wciąż matki są w Polsce odpowiedzialne za wychowanie. Dziewczynki odbierają ten komunikat – i dowiadują się z niego o swojej przyszłej ewentualnej roli, co dodatkowo je obciąża. Obserwują przecież koszty, jakie na co dzień ponoszą matki.
Badanie CBOS Kobiety i mężczyźni w domu z września 2018 roku pokazuje, że w domu, gdzie mieszkają kobieta i mężczyzna, jeśli zazwyczaj tylko jedno z nich opiekuje się dziećmi i odrabia z nimi lekcje, to odpowiednio w 16% i 15% jest to kobieta, a mężczyzna – jedynie w 2%. A przecież ojcowie, będąc ludźmi tak samo jak matki, również są w stanie być cierpliwi, empatyczni, pomocni, wspierający.
Wszyscy ojcowie, którzy nas teraz czytacie, podnieście rękę! Też chcecie brać aktywny udział w wychowaniu dziewczynek, prawda? Nie przypisujmy winy za samotność dziewczynek matkom – część z nich może i miewa kłopoty w budowaniu więzi, ale czy różnią się tym od innych dorosłych? Raczej zauważmy, jak mocno dziecko potrzebuje zdrowej, stabilnej relacji, która pozwoli mu zbudować więź.
Warto mieć na względzie tę rozszerzoną na innych dorosłych odpowiedzialność. Nie musi ona wcale się przejawiać w przejmowaniu roli głównej opiekunki czy opiekuna. Takie ruchy zostawmy na sytuacje krytyczne. Odpowiedzialność społeczna za budowanie więzi przez dziewczynki może opierać się po prostu na świadomym wspieraniu dorosłych nimi się opiekujących. Wspieraniu – czyli między innymi odpuszczaniu oczekiwań. W imię autentyczności. Która przyda się nam wszystkim, matkom czy niematkom. I na pewno dziewczynkom.
Imiona obu mam dziewczynek na ich prośbę zostały zmienione.
Warto poczytać
Badinter Élisabeth, Historia miłości macierzyńskiej, Volumen 1998
CBOS, Komunikat z badań nr 127/2018, Kobiety i mężczyźni w domu
Hryciuk Renata E., Korolczuk Elżbieta, Pożegnanie z matką Polką?, Wydawnictwa Uniwersytetu Warszawskiego 2012
Rich Adrienne, Zrodzone z kobiety. Macierzyństwo jako doświadczenie i instytucja, Wydawnictwo Sic! 2000
Rogers Carl, O stawaniu się osobą, Rebis 2023
Weiss Robert S., Loneliness: The Experience of Emotional and social isolation, MIT Press, 1973
Źródła
↑1 | Średnia wyników z wszystkich krajów dla całego badania to odpowiednio: wiek 11 lat: dziewczynki – 14%, chłopcy – 8%; wiek 13 lat: dziewczynki – 23%, chłopcy – 10%; wiek 15 lat: dziewczynki – 28%, chłopcy – 13%. |
---|---|
↑2 | Zdaniem Katarzyny Krzywickiej-Zdunek w takich okolicznościach, gdy dziecko dorasta i staje się młodym dorosłym – boi się samotności. Lęk przed nią czuje 55% młodych dorosłych przebadanych przez IRCenter. |
↑3 | Zresztą w swojej książce z 1980 roku, Historia miłości macierzyńskiej, Élisabeth Badinter, francuska historyczka i filozofka, zwraca uwagę na to, że miłość macierzyńska to społeczny konstrukt, którego pojawienie się sytuuje w połowie XVIII wieku. Nawołuje, za innymi autorkami, aby zauważyć, że we współczesności kobiety wcale nie chcą być wyłącznymi opiekunkami dzieci i mają do tego prawo. |