Po wstrząsającym tekście o tym, jak cierpią dzieci, gdy nie reagujemy adekwatnie na przemoc, publikujemy drugą część Raportu o przemocy. Maria Hawranek rozmawia z prawniczkami o tym, jak reagować na przemoc wobec dzieci i przemoc rówieśniczą.

Przypuszczam, że dziecku dzieje się krzywda. Być może zostało popełnione przestępstwo. Co robię?

Katarzyna Ostrowska, adwokat, prawniczka gdańskiego Centrum Pomocy Dzieciom FDDS: Jest siedem grzechów głównych. Ósmym jest obojętność. Zatem: nie zostawiam takiej sprawy bez reakcji. Ścieżek jest sporo, zależnie od sprawy. Można o nich przeczytać na stronie naszej kampanii Reaguj: www.fdds.pl
Rodzic i każda inna osoba dorosła może zgłosić podejrzenie o popełnieniu przestępstwa w prokuraturze, na policji, która ma obowiązek przyjęcia takiego zawiadomienia. Pamiętajmy o tym, bo często spotykamy się z sytuacją, że ktoś chciał zgłosić, ale słyszał od funkcjonariuszy: „teraz nie ma osoby, która może to zgłoszenie przyjąć”, „to nie ten komisariat”, „nie ta godzina” albo „kolejka oczekujących jest długa”. W efekcie te osoby rezygnowały. Z upływem czasu maleje motywacja do działania, więc należy iść i zgłaszać na gorąco, a w razie takiej konieczności domagać się przyjęcia zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa.

Czyli jak przychodzę na komisariat i słyszę jedną z tych wymówek, to co mam odpowiedzieć?

Marta Flis-Świeczkowska, radca prawny, koordynatorka zespołu interdyscyplinarnego gdańskiego Centrum Pomocy Dzieciom FDDS: Czasem wystarczy zwykła prośba o podanie nazwiska, imienia i numeru legitymacji, by jednak znalazł się ktoś, kto przyjmie zawiadomienie. Można też powiedzieć: „Ma pan/pani obowiązek przyjąć zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Jeśli pan tego nie zrobi, proszę, żeby sporządził pan/pani notatkę służbową”. Bo ta notatka później pozostaje jako ślad i w potencjalnym postępowaniu będzie dowodem.

Trzeba więc wykazać się asertywnością?

Marta Flis-Świeczkowska: Tak. W ostateczności, jeśli faktycznie człowiek odbija się od ściany, może też złożyć zawiadomienie w formie pisemnej albo e‑mailem. Warto jednak pomyśleć, jaki typ zgłoszenia jest najbezpieczniejszy z punktu widzenia dobra dziecka. Czyli ile czasu zajmie, zanim pismo dotrze na komisariat czy prokuraturę i organy zareagują. Jeśli sprawcą przemocy wobec dziecka jest współdomownik, trzeba działać szybko. Policja ma narzędzia do natychmiastowych reakcji.

Czasem dorośli wolą nie zgłaszać przemocy, bo nie chcą być potem świadkami w sądzie. Co możemy im powiedzieć?

Katarzyna Ostrowska: Jeśli sprawa trafi do sądu z aktem oskarżenia – co niestety nie dzieje się wystarczająco często – trzeba będzie złożyć zeznania przed sądem. Nie jest to jednak powód, aby rezygnować z zamiaru zgłoszenia, wręcz przeciwnie. Te konsekwencje zgłoszenia sprawy organom ścigania należy na siebie wziąć. Tym bardziej że najczęściej zeznaje się tylko raz w postępowaniu przygotowawczym i – jeśli dojdzie do wniesienia aktu oskarżenia – raz przed sądem. Nie trzeba się też obawiać, że np. w czasie rozprawy, która może odbyć się jakiś czas później, czasami liczony w latach, nie będzie się już niczego pamiętać, ponieważ sąd może odczytać świadkowi złożone przez niego zeznania w postępowaniu przygotowawczym.

Nie zamiatajmy pod dywan! Czyli o tym, jak cierpią dzieci, gdy nie reagujemy adekwatnie na przemoc. Każdą.

Nie zamiatajmy pod dywan! Czyli o tym, jak cierpią dzieci, gdy nie reagujemy adekwatnie na przemoc. Każdą.

Zgłoszenie w przypadku podejrzenia wykorzystania seksualnego małoletniego to powinna być natychmiastowa reakcja, prawda? Bez zastanawiania się, czy do niego rzeczywiście doszło, czy nie.

Katarzyna Ostrowska: Tak. Artykuł 240 § 1 Kodeksu karnego nas do tego zobowiązuje.

My nie jesteśmy ani sądem, ani prokuratorem, żeby weryfikować, czy doszło do popełnienia przestępstwa. My jesteśmy od tego, żeby usłyszeć dziecko i złożyć zawiadomienie, jak tylko dziecko ujawni nam taką sprawę. To niedopuszczalne, żeby na przykład szkoła przeprowadzała własne dochodzenie i przesłuchiwała dzieci, w tym pokrzywdzonego.

A to się zdarza?

Marta Flis-Świeczkowska: Wielokrotnie. A takie działanie z jednej strony wtórnie wiktymizuje – dziecko ma poczucie, że nikt mu nie wierzy i nie ufa, bo musi po raz kolejny to samo opowiadać. Z drugiej strony, z punktu widzenia procesowego zaburza późniejszy przekaz dziecka, które będzie musiało wziąć udział w przesłuchaniu. W czasie takich wewnętrznych, szkolnych przesłuchań dziecko może usłyszeć inne, dorosłe słowa, i potem się nimi posługiwać, może też inaczej coś zapamiętać. Należy zatem usłyszeć, zgłosić i zaoferować dziecku wsparcie psychologa szkolnego lub pedagoga, podać numer telefonu zaufania dla dzieci i młodzieży: 116 111.

No to teraz inna sytuacja: szkoła dowiaduje się o przemocy w domu dziecka od osoby innej niż rodzic. Co ma zrobić?

Katarzyna Ostrowska: Może złożyć wniosek do sądu rodzinnego o wgląd w sytuację opiekuńczo-wychowawczą dziecka. Może też założyć Niebieską Kartę. Jeśli jest podejrzenie, że przemoc nosi znamiona przestępstwa, wówczas powinno się złożyć zawiadomienie do prokuratury.
Marta Flis-Świeczkowska: Szkoły powinny mieć te procedury w małym palcu, tym bardziej że od 15 lutego obowiązkowo muszą wprowadzać w swoich placówkach standardy ochrony małoletnich.
A co, jeśli to pani chciałaby zgłosić taką sytuację? Wówczas można zgłosić potrzebę założenia Niebieskiej Karty, np. w Miejskim Ośrodku Pomocy Społecznej lub na policji. Jeżeli słychać krzyki za ścianą, awantury – wzywamy policję, żeby sprawdziła, co się dzieje. Zapisujemy godzinę i datę, o której dzwoniliśmy, bo to jest nagrywane i może się przydać w późniejszym postępowaniu – np. gdyby policja nie zareagowała. A najlepiej – zgłosić zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa i już niech prokurator czy policja się zastanawiają, czy ta przemoc nosi znamiona przestępstwa, czy nie. Wzór tego zgłoszenia jest dostępny tutaj: Wzór pisma – zgłoszenie do sądu

A pukanie do drzwi, reakcja bezpośrednia, to niedobry pomysł?

Katarzyna Ostrowska: Możemy zapukać, ale to nie powinno zastępować zawiadomienia policji.
Marta Flis-Świeczkowska: Może tak być, że ktoś wyjdzie, powie, że nic się nie dzieje, zamknie drzwi, a za nimi przemoc będzie eskalować. Więc pierwsze co, to dzwonię na policję. Mogę podejść do drzwi z policjantem na linii. Wówczas rozmowa z dorosłym, którzy otworzy drzwi, również zostanie nagrana.
Najważniejsze: reagować, sprawdzać. Nigdy nie mamy pewności, co się dzieje za zamkniętymi drzwiami.

Miałam kiedyś taką sytuację, której się wstydzę. Stałam w drodze do wyjścia z pociągu, w tym wąskim korytarzu koło toalety. Przy drzwiach wyjściowych mama strasznie krzyczała na swoją córkę, kazała jej się ubierać, strasząc, że jak tego nie zrobi, to mała zachoruje i umrze. Chciałam zareagować, ale oddzielało nas kilka osób, i, prawdę mówiąc, nie wiedziałam też, jakich słów użyć, żeby nie rozdrażnić matki.

Marta Flis-Świeczkowska: Najlepiej z troską zapytać: czy coś się stało? Czy mogę jakoś pomóc? To powinno zatrzymać przemoc i sprawić, że nie obróci się ona przeciwko pani ani przeciwko temu dziecku.

Usłysz, gdy córka mówi ci o zachowaniach przemocowych w klasie. Przemoc soft w konsekwencjach może być hard.

A jaka jest najlepsza ścieżka reagowania dla przemocy rówieśniczej?

Katarzyna Ostrowska: Znowu, zależy, jaka to przemoc, czy nosi znamiona przestępstwa, czy nie. Ale myślę, że najlepszą drogą jest zawiadomienie odpowiednich organów.
Marta Flis-Świeczkowska: Policji, prokuratury albo sądu rodzinnego.

Nawet jeśli to dotyczy takich, powiedzmy, typowych przypadków, jak popychanie, bicie, wyzywanie?

Marta Flis-Świeczkowska: Tak. Najczęściej to są sprawy o demoralizację. A jeśli dziecko ma od 13 do 17 lat i dopuszcza się zachowań, które noszą znamiona przestępstwa lub wykroczenia – wykorzystanie seksualne, znęcanie się – to są już czyny karalne, za które nieletni odpowiada przed sądem rodzinnym.

Mam takie poczucie, że jesteśmy daleko od tego, by reagować na mobbera w klasie, sytuację nam wszystkim z życia znaną, zgłaszaniem na policję. Może jakieś działanie pośrednie?

Katarzyna Ostrowska: Ogólnikowo, bez analizy konkretnej sytuacji, trudno zalecić cokolwiek innego niż zgłoszenie sprawy dyrekcji placówki, odpowiednim organom. Każdy przypadek jest inny – za tym, że dziecko doświadcza przemocy, zawsze stoi jakaś historia.
Marta Flis-Świeczkowska: I za dzieckiem, które jest jej sprawcą, również. Ale rzeczywiście, jak wyobrażam sobie, że nękanie dotyczyłoby mojej córki – i byłoby to powiedzmy, popychanie, szturchanie – to zgłosiłabym się najpierw do wychowawcy oraz dyrekcji szkoły, powiedziałabym o problemie i zapytałabym, jakie działania możemy podjąć.

Czyli gdyby chodziło o taką, powiedzmy, przemoc soft.

Marta Flis-Świeczkowska: Ta przemoc soft w konsekwencjach może być hard. Dlatego też, oczywiście w zależności od sytuacji, szczególnie wtedy, kiedy wiemy, że były podejmowane wcześniej działania wychowawcze, które nie przyniosły skutku, to równolegle z zawiadomieniem szkoły złożyłabym zawiadomienie do organów ścigania bądź sądu rodzinnego. Inaczej często te sprawy rozchodzą się po kościach, a zachowanie nieletniego się nie zmienia.

Procesy naprawcze wewnątrz szkoły nie działają?

Marta Flis-Świeczkowska: Niestety, rzadko. Szkoła powinna wdrażać wielotorowe działania zorientowane na ofiarę, na sprawcę i na całą grupę, która jest świadkiem przemocy. Liczymy, że standardy ochrony małoletnich, obowiązkowe w świetle nowej ustawy, która weszła w życie w lutym tego roku, będą to uwzględniały. Tak aby w każdej placówce, która przyjmuje dzieci – również w muzeach, kółkach zainteresowań i hotelach – było jasne, co robić i jak się zachowywać względem dziecka, które doświadczyło krzywdzenia. To ważne, by rodzice się o te standardy upominali – pytali, czy są, sprawdzali, jak wyglądają.

Poradnik PDF

Jak budować odporność psychiczną dziewczynek?

Poradnik PDF

Jak budować odporność psychiczną dziewczynek?

A czego na pewno nie robić, gdy dziecko zgłasza przemoc?

Katarzyna Ostrowska: Nie wolno urządzać konfrontacji pokrzywdzonego ze sprawcą.
Marta Flis-Świeczkowska: Nie można dopuścić do sytuacji, by sprawa dotycząca przemocy stała się przedmiotem mediacji rówieśniczej.
Katarzyna Ostrowska: Nie można dopuścić do tego, by dziecko zostało sam na sam ze sprawcą przemocy. Szkoła ma do tego narzędzia, ale często z nich nie korzysta.
Marta Flis-Świeczkowska: Jeśli czyn nosi znamiona przestępstwa i zostaje wszczęte postępowanie, wówczas szkoła ma możliwości, aby ucznia przeniesiono do innej placówki. Tak naprawdę kwestia ta zależy od tego, co jest zapisane w statucie szkoły. W niektórych sytuacjach można zastosować narzędzia miękkie w postaci rozmowy z rodzicami i sugestii, by na jakiś czas nieletni przeszedł na indywidualny tok nauczania.
Katarzyna Ostrowska: Ważne jest, by dziecko nie zostawało samo na przerwie. Najmniej, co można zrobić, to wyznaczyć dorosłą osobę, która będzie nad nim zawsze czuwać.

A jeśli chodzi o profilaktykę?

Katarzyna Ostrowska: Na naszej stronie jest scenariusz lekcji o przemocy rówieśniczej do pobrania. 

Zalecamy nauczycielom, by ją przeprowadzili w ramach lekcji wychowawczej. Pomoże zrozumieć dzieciom, czym przemoc rówieśnicza w ogóle jest – tym, które jej doświadczają, ale też sprawcom. Dzieci przecież powielają znane im zachowania, sprawcy sami również mogli doświadczyć przemocy, więc mogą nie być świadomi, że to, co robią, wyrządza komuś krzywdę.

Warto też rozwiesić w całej szkole i w każdej klasie plakaty z numerem telefonu zaufania 116 111. Tak by dzieci wiedziały, że zawsze czekają na nich profesjonalni konsultanci gotowi do udzielenia doraźnej pomocy.
Marta Flis-Świeczkowska: Trzeba wprowadzić edukację seksualną od najmłodszych lat, tak by dzieci rozumiały, jakich granic się nie przekracza i jakie sytuacje należy natychmiast zgłaszać dorosłym. Nie w każdym domu będą miały w tej kwestii zdrowe wzorce, tym bardziej że sprawcami wykorzystania seksualnego małoletnich najczęściej są osoby bliskie dziecku.
Warto też zorganizować szkolenia dla nauczycieli szkół i przedszkoli z adekwatnych sposobów reagowania na przemoc. Nasza fundacja prowadzi takie warsztaty i szkolenia. W Warszawie również dla rodziców małych dzieci, by nauczyć ich dobrych, nieprzemocowych metod wychowawczych.

No właśnie, bo przemoc zaczyna się zwykle w rodzinie.

Marta Flis-Świeczkowska: Osobiście uważam, że kurs psychoedukacji z nieprzemocowych metod wychowawczych powinien w naszym kraju przejść każdy rodzic wraz ze szkołą rodzenia, zanim jego dziecko pojawi się na świecie. Żeby już skończyć raz na zawsze z tymi bzdurami o przydatności wypłakiwania i klapsów.

Podobał Ci się ten artykuł
i chcesz więcej wartościowych treści?

Podobał Ci się ten artykuł
i chcesz więcej wartościowych treści?