Jesteś rodzicem nastolatka? Z dnia na dzień z bohaterki stajesz się dziadersem? Nie nadążasz? Czujesz się intruzem nie tylko w pokoju swojego dziecka, ale i we własnym domu?
Wszystko, co mówisz, jest kwitowane spojrzeniem pełnym politowania i zażenowania?
Witaj w klubie.
Witaj w Klubie Rodzicielskich Przegrywów.

Przegryw – z angielskiego loser, inaczej: nieudacznik – samo dno hierarchii.

I oto nadszedł ten dzień. Z autorytetów, z wszystkowiedzących, zawsze z dobrą radą lub świetnym sposobem, z których można skorzystać, wylądowaliśmy nagle na samym dnie. W oczach własnego dziecka jesteśmy starzy, nudni, mówimy dziwne rzeczy, ubieramy się niemodnie i słuchamy beznadziejnej muzyki. Nic nie wiemy o świecie i najlepiej, żebyśmy dziecku dali święty spokój. Dopiero kiedy jesteś w stanie się utożsamić ze wszystkim, co powyższe, masz prawo oficjalnie nazwać siebie rodzicem nastolatka lub nastolatki. Ale odwagi! Jest pewien tajny klub, w którym znajdziesz pocieszenie, a może i wskazówki. Jesteśmy rodzicielskimi przegrywami i czasem przy kawie zwierzamy się sobie nawzajem, że nasze dzieci nas już nie lubią, i wspólnie zachodzimy w głowę, co takiego możemy zrobić, żeby jakoś wkraść się w ich łaski.

Już nie tacy fajni

Piszę to wszystko z lekkim przymrużeniem oka, ale ten dramatyzm wcale nie jest przesadzony. Zarówno rodzice millenialsi, do których należę, jak i rodzice z pokolenia X, uważamy się za fajnych, wyluzowanych, mających całą masę super doświadczeń czy umiejętności. Więc kiedy niespodziewanie własne dzieci podważają naszą fajność na każdym kroku, trudno to zaakceptować i przełknąć. Agnieszka, według syna, podciąga zbyt wysoko spodnie, używa w esemesach zdecydowanie za dużo emotek i słucha piosenek z TikToka, co w ustach jej dziecka jest obelgą. Ja, zdaniem mojej córki, noszę dziwne i niemodne buty, słucham smętnej muzyki i niepotrzebnie chcę wciąż gadać o emocjach.

Nastolatki, żeby zbudować siebie i zrozumieć, kim są, muszą najpierw zanegować wszystko, co jest związane z nami. Dlatego właśnie robią i mówią rzeczy, które podważają nasze własne poczucie tożsamości, a to nie lada wyzwanie – podlegać nieustannej ocenie we własnym domu. Z drugiej strony może nasze dzieci właśnie tak samo jak my z nimi w domu czują się na co dzień – wszędzie?

O okresie dojrzewania ciekawie pisze Aneta Stępień-Proszewska w swojej książce Jak zrozumieć nastolatka, porównując ten czas do pojawienia się nowego członka rodziny. Podkreśla przy tym, że wokół ciąży i narodzin istnieje cały system wprowadzania i wspierania świeżo upieczonych rodziców w nowej roli, natomiast dla rodziców nastoletnich dziewczyn i chłopaków takiego wsparcia nie ma. Po prostu pewnego dnia stajemy oko w oko z zupełnie nową osobą, która jeszcze niedawno była dobrze nam znanym naszym własnym dzieckiem, i nie bardzo wiemy, co z tym zrobić.

Poradnik PDF

Twoja córka kontra Strażnik Wyglądu. Jak ją wspierać, aby czuła się dobrze ze swoim ciałem. E‑book

Poradnik PDF

Twoja córka kontra Strażnik Wyglądu. Jak ją wspierać, aby czuła się dobrze ze swoim ciałem. E‑book

Nieuniknione zmiany

Oczywiście nie dzieje się to w mgnieniu oka – to zawsze jest proces. Po prostu w którymś momencie zauważamy, że coś się zmieniło i już nigdy nie będzie tak samo. Ja zorientowałam się, gdy spostrzegłam, że moja córka z dziecka, którego wszędzie było pełno i które rzadko kiedy udawało mi się zachęcić do tego, żeby pobyła sama w pokoju, pouczyła się czy samodzielnie zajęła czymś, co ją interesuje – stała się nagle kimś, kto najchętniej w ogóle by z tego pokoju nie wychodził. I z nostalgią wspominam, gdy siedziałyśmy godzinami razem w jednej przestrzeni. Teraz, kiedy córka przychodzi do mnie, żeby o czymś mi opowiedzieć albo się po prostu przytulić, w myślach otwieram szampana.
Aneta Stępień-Proszewska porównuje okres dojrzewania do wydłużonego rytuału przejścia, którego dziewczyny i chłopcy muszą doświadczyć, żeby stać się dorosłymi osobami. Zgodnie z teorią rozwoju psychoseksualnego Eriksona (1963) okres dojrzewania, czyli adolescencja, to czas od 12. do 20. roku życia. Współcześnie te granice się przesuwają i mówi się raczej o jego rozpoczęciu na przełomie 10.–12. roku życia i dopełnianiu się około 25. Czas ten uważany jest za równie ważny i przeobrażający dla człowieka, co okres nazywany kryzysem wieku średniego. I tak naprawdę większość nas zarówno się go boi, jak i go wyczekuje, bo to wiek, w którym na własnych oczach możemy obserwować kształtowanie się tożsamości naszych dzieci. Fascynujące jest zacząć dostrzegać te zmiany. Agnieszka dobrze pamięta moment, w którym pierwszy raz ujrzała w swoim synu nastolatka.
– To było w ósmej klasie, gdy odbierałam Jeremiego z teatru. Duże zamieszanie, sporo ludzi. Zobaczyłam go w grupce rówieśników i wtedy to do mnie dotarło: to jest nowy etap. I poczułam gotowość na to, żeby przestał być dzieckiem.
Od innych rodziców dużo też słyszę o ciekawości. Ciekawości tego, kim stają się dzieci, co się dzieje w ich umysłach. Ewa opowiada mi, jak dopytuje swoją córkę o książki, które ta czyta, lub rzeczy, którymi się w danym momencie pasjonuje. Ja natomiast obserwuję rosnącą dojrzałość mojej nastolatki, która czasem aż mnie zaskakuje niezwykłą asertywnością w relacjach z koleżankami i kolegami.

Obserwujemy, wspieramy, dopytujemy. Ale co z nami, rodzicami? My też potrzebujemy wsparcia, bo kiedy pytam rodziców dojrzewających dzieci, co oni sami czują, to najczęściej w odpowiedzi słyszę: bezsilność, bezradność, frustrację i zagubienie. My też przechodzimy transformację, tak jak i nasza relacja z młodą osobą.

Te zmiany nas niepokoją, bo zmienia się dynamika i dotychczasowe rozwiązania po prostu przestają działać. Autorka Jak zrozumieć nastolatka pisze o rytuale przejścia również w kontekście rodziców. My także przechodzimy przemianę – z rodziców dzieci powoli stajemy się rodzicami dorosłych ludzi.

Mózg w przebudowie

Kiedy dopytuję o to poczucie bezradności i frustrację, zazwyczaj słyszę o kłótniach, w których racjonalne argumenty już nie działają. Dla Ewy najtrudniejsze są sytuacje, gdy jej córka tak się uprze co do swoich racji, że nic nie jest w stanie jej przekonać. Agnieszka także mówi o zmaganiach z synem, do którego jej tłumaczenia nie docierają. Kłótnie, trzaskanie drzwiami – to raczej typowy obraz dojrzewających nastolatków i nastolatek. Związane są z bardzo dynamicznymi zmianami, które zachodzą zarówno w mózgu, jak i ciele młodych dziewczyn i chłopaków. „Mózg emocjonalny nastolatków jest nadaktywny – można powiedzieć, że bardziej czują, niż myślą” – pisze Stępień-Proszewska i wskazuje, że może to być przyczyną odbierania neutralnych komunikatów jako krytyki lub wrogości. Podkreśla, że rodzice w takiej sytuacji mogą na spokojnie wytłumaczyć dziecku cały mechanizm działania nadreaktywnego mózgu, ale żeby to zrobić, muszą mieć zasoby. Potrzebujemy w pierwszej kolejności zadbać o siebie, żeby potem mierzyć się z wyzwaniami, jakie niesie dojrzewanie naszej pociechy.
Ten czas może, a nawet powinien być momentem, w którym rodzic zaczyna coraz więcej odpuszczać – zarówno kontroli, jak i odpowiedzialności, przekazując ją stopniowo dziecku. Jesper Juul pisze: „Kiedy dziecko wchodzi w okres dojrzewania, jest już zbyt późno, aby je wychować” i przekonuje, że z trybu zaangażowanych, aktywnych rodziców trzeba teraz przejść w tryb wspierających obserwatorów, którzy oddają coraz większe pole młodzieży. Podkreśla też, że czas dojrzewania to rodzaj testu naszej dotychczas zbudowanej relacji z dzieckiem. Dlatego warto zachować spokój i dystans. A to może być wyjątkowo dużym wyzwaniem, bo właśnie w tym okresie najtrudniej nam pojawiających się kłopotów w kontaktach z dzieckiem nie brać do siebie.

Zapoznaj się z najnowszym 46. numerem magazynu „Kosmos Dla Dziewczynek”

NR 46 / BAŁAGAN

Zapoznaj się z najnowszym 46. numerem magazynu „Kosmos Dla Dziewczynek”

NR 46 / BAŁAGAN

Odpuszczanie

– To jest bardzo trudny moment dla rodziców, bo łatwo nam wpaść w poczucie winy i zastanawianie się, czy jesteśmy wystarczająco dobrymi rodzicami. Obserwujemy codzienność nastolatków i każdy problem czy cierpienie, z którymi one się zmagają, dotykają nas osobiście – mówi Katarzyna Rzempołuch, psychoterapeutka dzieci i młodzieży. – Ale nie ma innego wyjścia. W tym czasie zadaniem dorosłych jest stopniowe wypuszczanie dzieci, które muszą pójść w świat. Warto wówczas dawać dzieciom więcej swobody niż zakazów. Tak naprawdę im więcej wolności nastolatek czy nastolatka ma w swoich wyborach, tym mniejsze prawdopodobieństwo, że będzie podejmować naprawdę ryzykowne decyzje – dodaje.

Puszczenie kontroli oznacza też, że nie mamy już dostępu do wszystkich przestrzeni w życiu naszego dziecka. Z wypowiedzi rodziców słyszę, że dotyczy to głównie kontaktów towarzyskich – nastolatki nie chcą się z nami dzielić opowieściami o koleżankach, kolegach czy o romantycznych relacjach. I z tych wypowiedzi wynika też, że rodzicami nie powoduje tak naprawdę lęk czy chęć kontrolowania, ale przede wszystkim ciekawość. O to, kim są i kim stają się nasze dzieci.

W procesie zmian przepadają też wspólne pasje i zwyczaje. Moja córka nie chce już ze mną chodzić do kina, a syn Agnieszki przestał z nią rysować.
– To jest normalne, że nastolatek czy nastolatka chcą się odciąć, odseparować. Robią to czasem nawet dość brutalnie, ale warto zdawać sobie sprawę z tego, że dzieci gdy dorosną i tak najczęściej żyją bardzo podobnie do swoich rodziców. Niosą w sobie te same wartości i styl życia, tylko na pewien czas muszą je odrzucić – tłumaczy psychoterapeutka.
Na pocieszenie dodam, że utrata różnych aspektów dotychczasowych relacji może oznaczać, że pojawi się coś nowego. Agnieszka z Jeremim chodzą razem do kina na stare filmy. Ewa pyta swoją córkę o ciekawostki z biologii, która jest córki pasją. A moja córka uczy mnie choreografii z TikToka.

Pożegnanie

Wracając do rytuałów. Doświadczamy zmian – zarówno dzieci, jak i my – ale nasze życie społeczne nie zapewnia nam żadnych konkretnych ceremonii czy obrzędów, które w sposób symboliczny pomogłyby nam się z tymi przeobrażeniami pogodzić i je zintegrować. Trudniej nam w związku z tym przechodzić z jednego etapu w kolejny, zwłaszcza że wiąże się to z bezpowrotnym zostawianiem czegoś za sobą.
– Pamiętajmy, że dla rodziców dojrzewanie dziecka, oprócz radości z jego usamodzielniania się, niesie w sobie też pożegnanie, a nawet żałobę – mówi Katarzyna Rzempołuch. – Trzeba pożegnać dzieciństwo naszego dziecka i bycie dla niego całym światem. To taki słodko-gorzki smak dojrzewania.

Korzystałam z książek:

Jesper Juul, Twoje kompetentne dziecko
Aneta Stępień-Proszewska, Jak zrozumieć nastolatka