Twoja córka poznaje nową osobę – naprawdę najfajniejszą na świecie! Ale po jakimś czasie zauważa, że jednak nie wszystko jest w tej znajomości takie bardzo fajne. Widzisz to i ty – bo obserwujesz kłótnie, smutek, złość i zwątpienie. I nie robi ci to dobrze, bez dwóch zdań. Jak ją wspierać? Co może twojej córce – i tobie – pomóc w tej sytuacji?

„Mamo, Karolina powiedziała, że jednak mnie nie lubi, a przecież wczoraj byłyśmy przyjaciółkami”, „Pokłóciliśmy się z Oskarem, nie chcę go więcej widzieć” – takie relacje ze świata społecznego dzieci potrafiły nieźle mnie zaniepokoić. Niby wiedziałam, że to normalne – nie zawsze się zgadzać, wręcz kłócić, doświadczać różnych stanów, również tych niezbyt przyjemnych. Jednocześnie i tak pojawiła się we mnie specyficzna czujność, której doświadcza wielu rodziców. Troska, a może raczej niepokój. Czy wszystko jest okej? Czy moje dziecko sobie poradzi? Ze sobą, z ludźmi?

Ten tekst nawiązuje do 31. numeru magazynu „Kosmos dla dziewczynek”

NR 31 / KOLEŻANKUJMY SIĘ

Ten tekst nawiązuje do 31. numeru magazynu „Kosmos dla dziewczynek”

NR 30 / W CO TY GRASZ?

Droga do samodzielności

Szczególnie ciekawił mnie (i niepokoił zarazem) świat społeczny, który był udziałem moich dzieci. Jako matka z nieco nadmiarową tendencją do chronienia musiałam poradzić sobie z faktem, że nie mam kontroli nad tym, jak ten świat dzieci przyjmuje. I choć wiem, że nie mogę wszystkiego kontrolować, bo dzieci na drodze do samodzielności potrzebują swoich doświadczeń, frustrowania się i konfrontacji, to jednocześnie trudno mi było nie zamartwiać się ich rozczarowaniami, przykrościami i konfliktami.

To był (jest!) długi proces. Przyznania i pogodzenia się z tym, że często nie wiem, co będzie najlepsze. Zrozumienia, że reakcje moich dzieci na trudne sytuacje koleżeńskie często są inne niż moje i to jest okej; że zdarza mi się nakładać na ich doświadczenia interpretacje z mojej historii i schematy, którym podlegam w swoich relacjach.

Sama długo bałam się odmawiać i nie spełniać czyichś oczekiwań. Gdzieś głęboko czułam obawę, że gdy któreś z moich dzieci stawia granice innym, spotka je odrzucenie. Trudno mi było mówić, czego chcę i potrzebuję w relacjach z bliskimi, i kiedy moje dzieci wyraźnie formułowały swoje prośby, czułam impuls, żeby je w tym zatrzymywać. Ze swojej historii miałam dużo przekonań – że lepiej nie chcieć zbyt wiele, że lepiej nie mówić, że coś mi się nie podoba, że trzeba się starać i najlepiej, jak to możliwe, odgadywać, czego potrzebują inni ludzie, a czasem po prostu schodzić im z drogi.

Wiedza, która przynosi ulgę

Czasem trudno się nie wtrącać, nie wiedzieć „lepiej”. Ulgę przyniosły mi: z jednej strony świadomość i zastanowienie się, ile z tych niepokojów wynika z moich doświadczeń i przekonań, a ile z realnych sytuacji, w których uczestniczą dzieci – a z drugiej większa wiedza o pewnych prawidłowościach, które pojawiają się w relacjach.

Niby wiadomo, że konflikty to sprawa zwyczajna i zdrowa dla relacji, ale i tak wiele osób się ich boi i ich unika.

Często pojawiają się między ludźmi po początkowym etapie znajomości, pełnym zachwytu i zachłyśnięcia się kontaktem z drugą osobą, i wtedy to może być szok: jak nagłe przebudzenie z miłego snu. Warto wiedzieć, że taka sekwencja zdarzeń dotyczy dużej części procesów, które zwą się relacją – w miłości, w przyjaźni, w pracy/szkole. I że tak naprawdę jest ona ważna i potrzebna.

Od zachwytu do konfliktu

Na początku poznajemy kogoś i trochę idealizujemy, widzimy mnóstwo zalet, nie dostrzegamy wad. Sami, same nie okazujemy tej osobie pełnej autentyczności: chcemy zaprezentować się z jak najlepszej strony. Bardziej widać wzajemne podobieństwa niż różnice. To zwykle piękny etap znajomości, często mocno spajający. Jednak po pewnym czasie zaczynamy zauważać różnice i nie wszystko już nam się tak podoba. Nie zawsze łatwo o tym mówić, nie chcemy nic zepsuć, ale pojawia się coraz więcej trudnych uczuć – rozczarowania czy złości.

Warto podejść do konfliktów nie jak do zagrożenia dla relacji, ale jak do okazji, nowych możliwości. Mogą pomóc zainicjować rozmowę o granicach i ustalenie, co jest dla kogo ważne. Jeśli to się uda, znajomość wchodzi na nowy poziom – znamy się już lepiej, wiemy, co mamy wspólnego, a w czym się różnimy, mamy swoje sposoby na dogadywanie się w różnicach, mamy za sobą piękne i trudne momenty. Wszystkie te doświadczenia są ważne i całkiem zwyczajne w relacjach; dają szansę na znajomość, w której każde z nas może być sobą.

O etapach koleżankowania się Agnieszka Wojnarowska pisze też w 31. numerze „Kosmosu dla dziewczynek”

Wiedząc to wszystko, możemy z większym spokojem wspierać dzieci, kiedy pojawiają się konflikty – choć warto też pamiętać, że dzieci nie zawsze będą potrzebować z naszej strony tego, co nam się wydaje im potrzebne. Pozwólmy dzieciom działać samodzielnie i szukać ich własnych odpowiedzi w trudnych sytuacjach, dając im oparcie i „zaplecze”. Takie zaplecze to najczęściej obecność – uważne słuchanie, kiedy dziecko opowiada o swoich trudnościach i sytuacjach konfliktowych. Wspólne poszukiwanie twórczych rozwiązań, które uwzględniają potrzeby obu stron. Pomoc w przeżyciu trudnych emocji. A wszystko to na taką skalę i w taki sposób, jak potrzebuje samo dziecko, jak potrzebuje nasza córka.