Jeśli grudzień to dla ciebie czas wzmożonego działania, pędu i przechodzenia od jednej aktywności do drugiej, możesz skorzystać z okazji i poobserwować siebie. Ile w twoim życiu jest miejsca na przyjemność? Czy wyznajesz zasadę „najpierw obowiązki, a potem przyjemności”? Czy na przyjemności trzeba według ciebie zasłużyć? I dlaczego warto przyjrzeć się temu, jak dzieci traktują przyjemności?

Z biologicznego punktu widzenia przyjemność jest odczuciem, które ma nas zachęcać do korzystnych dla nas działań. W przeciwieństwie do bólu – ten ma nas powstrzymywać przed robieniem tego, co może nam zagrażać. Możliwość odczuwania przyjemności i bólu gwarantuje gatunkom przetrwanie, w tym sensie więc są to bardzo ważne mechanizmy. Natura w większości przypadków chroni nas też przed całkowitym zatraceniem się w przyjemnościach. Żeby zagwarantować nam możliwość sensownego i racjonalnego działania, największą motywującą rolę ewolucja przypisała krótkotrwałym stanom przyjemności.

Nie wszyscy/wszystkie mamy jednak taką samą łatwość przeżywania przyjemności i cieszenia się nią. Ograniczenia w tym obszarze często wynikają z naszych przekonań, wspieranych i umacnianych przez świat, który nas otacza. 

„Najpierw obowiązki, potem przyjemności”

Ile razy to słyszałam? Ile razy sama wypowiedziałam? Bo na przyjemność trzeba zasłużyć? Bo tak, po prostu, jeśli się wcześniej nie napracuję, to nie mam do niej prawa? Ile/ilu z nas ma kłopot, żeby w pełni cieszyć się wakacjami, jeśli przed urlopem nie udało nam się dopiąć wszystkiego na ostatni guzik? Ile/ilu z nas ma poczucie, że w sumie na te przyjemności to rzadko jest czas, bo przecież zawsze jest coś do zrobienia? Ten zabawny koncept zawiera też ukryty, a nie zawsze prawdziwy przekaz – obowiązki i przyjemności to zbiory rozłączne.

„Za przyjemności trzeba zapłacić” – najlepiej poczuciem winy. Przecież nie może być za łatwo. Przecież to, co robimy, powinno być UŻYTECZNE.

Czy jeśli robisz dla siebie coś miłego, potrzebujesz to jakoś uzasadnić? Wytłumaczyć, czym na to zasłużyłaś/zasłużyłeś? A gdyby tak, raz na jakiś czas, zrobić coś przyjemnego tak po prostu? Bez tłumaczenia, bez poczucia, że to nieproduktywna strata czasu; bez tych wszystkich myśli, które wokół krążą i nie pozwalają w pełni odczuwać przyjemności.

„Co za dużo, to niezdrowo”. Bez obaw. Na liście używek, które grożą niebezpiecznym nałogiem, nie ma muzyki, pachnących kąpieli, przytulania i innych miłych rzeczy, które dają relaks, rozluźnienie i służą nam na wiele sposobów, a których też zdarza nam się sobie odmawiać.

Dlaczego warto pielęgnować przyjemność?

Na szczęście dzieci nie mają aż takich kłopotów z przyjemnością jak dorośli. I dobrze by było, żebyśmy nie wpoili im tych przekonań, które nam wpojono i które nieraz przeszkadzały nam po prostu cieszyć się życiem.

Jako gatunek jesteśmy bardziej wrażliwi na nieprzyjemności – sygnały o zagrożeniach, „negatywne” emocje i bodźce, które informują nas o niebezpieczeństwie. To one mają większą moc niż sygnały pozytywne. Jeśli wszystko jest w porządku – kto z nas potrafi się tak naprawdę z tego cieszyć? Tymczasem jeśli coś zaczyna być „nie w porządku” – reagujemy. Niepokojem, lękiem, stresem. Tej umiejętności na ogół nie potrzebujemy pielęgnować. Tym bardziej ważne staje się dbanie o pozytywne doznania, odczucia i emocje, bo z automatu bardziej dostępne jest dla nas to, co negatywne.

Jeśli przed zaśnięciem, po dniu pełnym różnych zdarzeń, myślisz przede wszystkim o tym, co nie poszło, nie wyszło, nie udało się, oznacza to, że twój mózg wykonuje zadanie, do którego został przygotowany przez miliony lat ewolucji. Gdyby nie to „negatywne nastawienie”, naszym przodkom trudno byłoby przetrwać. W warunkach, w których żyli, nawet drobne błędy mogły skończyć się śmiercią. Współcześnie ten adaptacyjny dla naszych praprzodków mechanizm nie ma tak dużego znaczenia dla przetrwania, a może prowadzić do różnych problemów psychologicznych – nadmiernej frustracji, negatywnego myślenia, spadków nastroju, trudności w dostrzeganiu pozytywnych aspektów życia i czerpania z nich radości i energii.

Na przyjemność warto więc robić miejsce i zwracać szczególną uwagę. To ona sprawia, że mamy dobre, szczęśliwe życie. Znajdując na nią czas, dbamy też o to, by nasz mózg zachował równowagę między bodźcami negatywnymi i pozytywnymi. Mózg jest neuroplastyczny – oznacza to, że rozwija się i kształtuje w odpowiedzi na doświadczenia. Dostarczając sobie określonych doświadczeń – pomagasz mu się rozwijać.

Zatrzymując się w przyjemnych momentach dnia i delektując się nimi, dostarczasz swojemu mózgowi dobrych doświadczeń. Wspominając przyjemne chwile, wyobrażając sobie różne odczucia, które im towarzyszyły, „przecierasz” i „udrażniasz” drogi neuronalne, które – odpowiednio zadbane – będą ci lepiej służyć.

Możesz zauważyć w jakimś momencie, że pozytywne doświadczenia przynoszą ci więcej pozytywnych uczuć albo częściej zwracasz uwagę na to, co pozytywne.

Jak przechowywać przyjemności?

W 26. numerze „Kosmosu dla dziewczynek”, zatytułowanym Brokat, proponujemy wyjątkowe ćwiczenie – przechowywanie przyjemności. Jest ono oparte na odkryciach neuronauki. Może być pomocne dla wszystkich osób, które chcą przeżywać przyjemne chwile i jak najwięcej z nich zachować w pamięci na dłużej, tym samym budować w sobie większą odporność i pozytywne nastawienie. Z powodzeniem mogą je wykonywać i dzieci, i dorośli. Zachęcam, by do niego zajrzeć i sprawić, aby każda dobra chwila mogła zostać z tobą na dłużej.

26. numer “Kosmosu dla dziewczynek”

Bibliografia:

[1] Rick Hanson, Szczęśliwy mózg, GWP 2020.

Ten tekst nawiązuje do 26. numeru magazynu „Kosmos dla dziewczynek”

NR 26 / BROKAT

Ten tekst nawiązuje do 26. numeru magazynu „Kosmos dla dziewczynek”

NR 26
BROKAT