Książka Kasi Mecinski i Natalii Mialik „Nie obraź się, ale” opowiada o hejcie wśród kobiet, pokazując go przez pryzmat internetu. To zbiór rozmów z ekspertkami z różnych dziedzin, a także influencerkami, które próbują zdefiniować problem wzajemnej presji między kobietami. Autorki rozmawiają też z Sylwią Szwed z fundacji Kosmos dla Dziewczynek na temat olbrzymiej presji w relacjach koleżeńskich i przyjacielskich między dziewczynkami — to fragment tej rozmowy. Dochód ze sprzedaży książki Kasia i Natalia postanowiły przeznaczyć na działania naszej fundacji!

Więcej o projekcie tu: https://www.nieobrazsieale.pl/

Kasia Mecinski (@kasianski): Książka „Nie obraź się, ale” skupia się na hejcie oraz presji, którą kobiety narzucają na siebie nawzajem. Co w młodym wieku może mieć wpływ na powstawanie tej presji?

Sylwia Szwed: Uważam, że w okresie podstawówki przyjaźń miedzy dziewczynkami bywa najbardziej karmiąca, uwalniającą i wzbogacającą relacją, jakiej można doświadczyć. Sama to pamiętam i znam dziewczynki, które tworzą naprawdę głębokie związki, oparte na wzajemności, lojalności i szczerości. Nie bez powodu temat relacji tak często pojawia się w serialach dla młodzieży. Z badań prof. Beaty Łaciak, które robiła już dawno temu, wynika, że chłopcy i dziewczynki inaczej się przyjaźnią. Chłopcy bawią się chaotycznie, bez zasad, najdłużej 20 minut, a dziewczynki – nawet godzinę. Co ciekawe, chłopcy przeskakują do różnych grupek, a dziewczynki częściej wybierają pary. Stałe lub zmieniające się. I ciągle redefiniują wzajemne zobowiązania i zależności. Rzadko bawią się w coś, co wymaga przywódcy. Struktura ich relacji jest pozioma – egalitarna. Chłopcy zaś walczą o władzę. Swoje zachowanie dziewczynki uzależniają od tego, czy nie sprawią komuś przykrości, krzywdy. Mają tak pogłębioną empatię, że jest w nich pewna nieumiejętność mówienia negatywnych rzeczy face to face. I wiesz, dla mnie to jest właśnie ta dziewczyńska presja. Presja narzucona sobie samej, żeby dbać o relacje, o tę drugą osobą za wszelką cenę. Bardziej niż o siebie samą. I może z tego wynikają te wszystkie gierki. Obrażanie się, obgadywanie, niekończące się omawianie cech ludzi dookoła. Z tego lęku, żeby utrzymać relacje, nie zostać odrzuconą. Stąd ta asekuracja, ta niepewność w dawaniu sobie informacji zwrotnej: „Nie obraź się, ale…”. Wydaje mi się, ze dziewczynki bardzo, bardzo długo unikają konfliktów, aż dochodzi do sprzeczki o jakiś szczegół i wybucha szambo, które nagromadziło się przez cały ten czas. „Bo ty zawsze…”, „Ty nigdy mnie nie…”

Sylwia Szwed z książką, z której pochodzi wywiad.

Jak powstają stereotypy?

Agnieszka Wojnarowska, psycholożka w zespole fundacji, tłumaczy dziewczynkom, że stereotypy to przekonania, które nie muszą być prawdziwe, ale które ludzie powtarzają, bo tak im po prostu łatwiej. Może właśnie z tego się biorą – z obiegowych opinii, które mówi się z lenistwa.

Jako społeczeństwo mamy w naszych głowach uwewnętrznione bardzo silne stereotypy tego, jak powinien zachowywać się chłopiec (silny, opanowany, trochę arogancki) i jak powinna się zachowywać dziewczynka (grzeczna, pracowita, uległa, opiekuńcza).

To temat, który ciągle wraca w naszej fundacji. Jak mówić o stereotypach dzieciom, a jednak ich nie utrwalać? Niezła rozkminka. Zawsze istnieje prawdopodobieństwo, że chcąc zaznajomić dziewczynkę ze stereotypem mówiącym o tym, że kobiety nie nadają się do matematyki, trafisz na jednostkę, która jest wychowywana w domu, gdzie on w ogóle nie istnieje. W ten sposób sprzedasz jej bruda. Recepta „Kosmosu dla Dziewczynek” to eksperymentować ze swoimi przekonaniami, igrać ze stereotypami, stać się ich tropicielką.

Jak dorośli przyczyniają się do tworzenia stereotypów i przekazywania ich dzieciom?

Georgia Witkin, autorka książek o stresie kobiecym, twierdzi, że mężczyźni i kobiety – matki i ojcowie – wychowując dzieci, często powielają schemat treningu, któremu sami byli poddawani. Dla mnie to w pewnym sensie uwalniająca informacja. Ludzie często nie postępują w ten sposób ze złej woli, tylko nieświadomie, bo tak ich wychowano.

Bycie rodzicem we współczesnym świecie jest tak pełne wyrzutów sumienia, że nie wyobrażam sobie dokładać do tego stosika kolejnych kamyczków.

Po prostu jeśli jesteś matką/ojcem dziewczynki, wiedz, że czeka na nią cały zestaw sztywnych oczekiwań, które niekoniecznie mają coś wspólnego z ta konkretną młodą jednostką! Spróbuj się uwrażliwić na temat. Przemyśl, jak w domu rozmawiacie o kobietach czy mężczyznach, jakie przypisujecie im „naturalne” cechy, jak często posługujecie się uogólnieniami typu: „Dziewczynki są…”, „Żaden chłopiec nie bawi się…”. Zastanówcie się wspólnie, rodzinnie, czy rzeczywiście nie znacie żadnej dziewczynki, która umie grać w nogę albo ma na ścianie plakat z Messim. I czy rzeczywiście wszyscy chłopcy szturchają się na przerwach?

Skąd bierze się brak pewności siebie u dziewczynek?

W Polsce dzieci płci żeńskiej za długo słyszały, że nie wypada im brudzić się, pocić, siedzieć nieskromnie, odzywać się bez pytania, hałasować na przerwach, zwracać na siebie uwagi, popełniać błędów ani sprawiać kłopotu.

Dziewczynki w Polsce muszą przede wszystkim być grzeczne, posłuszne, bezproblemowe i dobrze wyglądać. Wtedy wszyscy wydają się zadowoleni.

No to jak one mają tryskać pewnością siebie?

Jakie zagrożenia niesie ze sobą mentalność niedoboru (czyli przekonanie, że na świecie jest ograniczona ilość dobra, a sukces jednej osoby oznacza porażkę innych), jeśli chodzi o rozwój dziewczynek?

Ja to rozumiem jako rodzaj niezdrowego samodyscyplinowania się. To mocny i autorytarny przekaz pt.: „Bądź taka jak my”, obecny w środowisku dziewczyn. Im młodsze jesteśmy, tym ten przekaz jest silniejszy i bardziej obezwładniający. Chyba najbardziej uświadomiła mi to 11-letnia Hela, z którą kiedyś rozmawiałam. Koleżankom Heli bardzo się nie podobało, że ta ma czelność bawić się z chłopakami – bo przecież oni są inni, obcy, niefajni – że zachowuje się „chłopacko”. Kiedy tak się działo, obrażały się na nią. To, że w dziewczyńskich grupkach występuje tak silna kontrola zachowania innych osób, to dla mnie emanacja mentalności niedoboru. Tak jakby czyjaś niezależność była zagrożeniem dla przyjaźni, naruszała wspólne dobro. Przekaz brzmi: „Bądźmy razem. Nie wyróżniajmy się, trzymajmy się za wszelką cenę ustalonych zasad”. Inaczej: „Możesz być inna, ale tylko na naszych zasadach”.

Kiedy dochodzi do jakiegoś spięcia między dwiema dziewczynkami, reakcją rodziców najczęściej jest stwierdzenie: „Zrobiła to, bo jest zazdrosna”. Jak język dorosłych wpływa na rozwój i późniejsze przekonania dzieci?

Rodzice strasznie się wkręcają w rówieśnicze konflikty (dotyczy to nie tylko dziewczynek, lecz także chłopców), budują sojusze, analizują, diagnozują nie swoje dzieci na odległość, łatwo oceniają itp. Kiedyś rozmawiałam z mądrym terapeutą, Hubertem Czemierowskim, który specjalizuje się w relacjach szkolnych – wkracza, gdy następuje kryzys. Powiedział mi, że rodzice czasem dłużej przeżywają konflikty swoich dzieci niż one same. Nie pozwalają pociechom pójść dalej, otrzepać się, zacząć czegoś nowego. Mnie bliskie jest nieingerowanie do przesady w relacje swoich dzieci. Jestem, żeby usłyszeć to, co ważne, zareagować, gdyby działo się coś przemocowego, ale relacje zostawiam im. Nie wyobrażam sobie wzmacniania wartości mojego dziecka poprzez obniżanie wartości kogokolwiek innego. To okropne!

Co mogą zrobić dorośli, żeby zadbać o relacje między dziewczynkami?

Po pierwsze – wyluzujmy! Nie napinajmy się przy każdej kłótni, każdym obrażeniu się, przetasowaniu w grupkach naszych córek/wnuczek/siostrzenic. Bądźmy, kiedy to konieczne, ale nie ingerujmy przesadnie. To, co naprawdę leży w naszym zakresie, to pokazywanie pozytywnych wzorców. Matka może wzmocnić swoja córkę, opisując jej swoje przyjaźnie (bez zagłębiania się w szczegóły), pokazując jej, jak pielęgnuje relacje z bliskimi kobietami, jak cieszy się sukcesami swojej przyjaciółki, jak wspólnie rozwiązują różne problemy. Niech wyjaśni jej – oczywiście, jeśli to prawda – że miały etapy wielkiej bliskości, ale też oddalenia, po których znowu wracały do siebie.

Dla dziewczynek to ważny przekaz – że relacje się zmieniają, przechodzą różne fazy i nie ma w tym nic złego.

Nawet jak nie powie się o tym wprost, córka i tak bacznie obserwuje matkę. Dlatego należy zwracać uwagę, w jakim stylu mówi się przy niej o swoich przyjaciółkach, kumpelach, współpracowniczkach. Czy jest to język rywalizacji, ciągłe porównywanie się, czy raczej wyrozumiałość? Wspólnie czytajcie „Kosmos dla dziewczynek”, zwłaszcza dział „Między nami”. To ewenement w prasie dla dzieci – opowieści o relacjach w formie śmiesznych komiksów (zawsze z empatią i szacunkiem do problemów dzieci). W numerze Podaj hasło! (do znalezienia na stronie internetowej www.kosmosdladziewczynek.pl) jest też coś ekstra: fajny test pt. Jaki jest kod dostępu do ciebie? Dzięki niemu twoja córka zrozumie, że w drugiej osobie szuka bardzo konkretnych rzeczy, że ma swój styl przyjaźnienia się! To będzie dla niej wzmacniająca autorefleksja.

Zapoznaj się z najnowszym 46. numerem magazynu „Kosmos Dla Dziewczynek”

NR 46 / BAŁAGAN

Zapoznaj się z najnowszym 46. numerem magazynu „Kosmos Dla Dziewczynek”

NR 46 / BAŁAGAN