Mają związek ze zbiorami i liczbami. Pomagają ćwiczyć ważne w matematyce umiejętności: spostrzegawczość, planowanie strategii, przewidywanie konsekwencji swoich posunięć i prawdopodobieństwa, że coś się wydarzy. I są ekscytujące!
Lubię te gry z różnych powodów. Można w nie grać z dziećmi i emocjonować się przy tym tak mocno, jak one. Gry zajmują mało miejsca (no dobrze, dwie z nich) i są polecane przez Mensę (też dwie). Oprócz tego czas rozgrywania jednej partii nie jest zbyt długi – wystarczy 15 minut.
Do każdej gry oczywiście dołączona jest instrukcja, ale zachęcam, by pierwszy raz zagrać z kimś, kto już ją zna – wtedy proces ogarniania zasad jest dużo przyjemniejszy, a instrukcja pomaga tylko przy rozstrzyganiu sytuacji spornych.
6bierze!
Fotografia: Marta Kopyt
Partię rozgrywa się szybko, ale gra baaardzo wciąga. Rzadko kiedy kończy się na jednej turze. Można grać w dwie osoby, można i w dziesięć. Im więcej graczy i graczek, tym bardziej dynamiczna rozgrywka i emocje na wyższym poziomie.
Gra składa się ze 104 kart, które reprezentują jedną z liczb – od 1 do 104.
Fotografia: Marta Kopyt
Każda osoba dostaje 10 kart, na stole leżą odkryte cztery. Gracze i graczki szykują jedną kartę, którą chcą położyć, potem je równocześnie odkrywają. Dokładamy karty do leżących na stole w porządku rosnącym, tak by różnica między kartą leżącą a dokładaną była jak najmniejsza. Kto dołoży szóstą kartę w rzędzie, ten zbiera cały rząd. A chodzi o to, żeby zebrać jak najmniej. To tyle, jeśli chodzi o zasady.
Najmłodsze dziecko, jakie grało ze mną w 6bierze!, miało pięć lat, ale tak naprawdę fajnie gra się z odrobinę starszymi. Ośmiolatki będą już dla nas równorzędnymi partnerami.
Gra wymaga dobrego ułożenia liczb w głowie, uczy relacji między liczbami (mniejsza–większa) i szacowania różnic. Jednocześnie dzieje się to w taki sposób, że się o tym wcale nie myśli.
Set
Fotografia: Marta Kopyt
Na grę składa się 81 kart. Są na nich umieszczone symbole, które mają różne cechy: kolor, rodzaj wypełnienia i kształt. Na każdej karcie mamy jeden, dwa lub trzy symbole. Gracze i graczki wyszukują wśród kart sety, czyli zestawy. By wygrać, trzeba zebrać ich jak najwięcej. W instrukcji opisano przykłady, warto to dokładnie omówić przed pierwszą grą.
Na stół wykładamy 12 kart, po czym na znak wszyscy gracze szukają wśród nich setów. Kto go znajdzie, krzyczy „set” i zbiera go ze stołu. Na puste miejsca wskakują nowe karty.
Jeśli gramy z młodszymi dziećmi, możemy im ułatwić grę, wykorzystując tylko część kart, np. pomijając jeden z kolorów.
W tej grze głównie się patrzy i główkuje, ważna jest spostrzegawczość. Ćwiczymy umiejętność kojarzenia faktów, kolorów, kształtów, szukania podobnych i różnych cech. No i refleks!
Fotografia: Marta Kopyt
Może w nią grać wiele osób, a dołączyć do gry można tak naprawdę w każdym momencie – dzięki temu sprawdza się i w czasie rodzinnych wyjazdów, i na obozach.
Rummikub
Fotografia: Marta Kopyt
Ta gra nie jest ani mała, ani nowa, ani polecana przez Mensę. To po prostu Rummikub! Gra, którą pamiętam z dzieciństwa. Kamienie z liczbami od 1 do 13 i uśmiechnięte jokery na brązowych podstawkach. Nie ma przy niej wielkich emocji, partia chwilę trwa, ale jednak – ta gra jest magiczna. Zbieramy tutaj układy kamieni: sekwensy lub takie same liczby. Dobieramy, kombinujemy.
Gra ćwiczy cierpliwość, szybkość podczas zmiany planów, umiejętność dostosowania się do sytuacji na stole.
Karty do gry i kości
Gry grami, ale nie zapominajmy o klasykach – zwyczajnych kartach do gry i kościach.
Skoro karty zostały wymyślone ponad tysiąc lat temu i jeszcze się nie znudziły – muszą mieć w sobie coś genialnego. Wspaniałe jest to, że zajmują mało miejsca, a możliwości gier jest wiele – od bardzo prostych, losowych, po trudne i wymagające przemyślanych strategii. Zachęcam, by używać ich do grania w makao (zamiast Uno), by dzieci się z nimi oswoiły i wykorzystały podstawową wiedzę przy bardziej skomplikowanych grach.
Polecam:
- w miarę łatwe: makao, speed, oszust, kent (do tej gry najlepiej zebrać co najmniej czterech graczy),
- trudniejsze: tysiąc, remik, kanasta, kierki.
Zasady znajdziecie w internecie, np. na stronie danej gry w Wikipedii.
Kości do gry (wystarczy pięć) zmieszczą się w każdej kieszeni i zawsze można je mieć przy sobie.Polecam w szczególności grę jedynki i piątki oraz yahtzee (poker). Trochę jest przy tym zapisywania punktów, ale uczą strategii oraz szacowania ryzyka. Wydaje mi się zresztą, że zapoznanie się z prawdopodobieństwem nigdy w życiu nie leży tak bardzo w interesie człowieka, jak właśnie przy tych grach.