Mój syn uwielbia zanurzać się w historie. Odpływa w nieznane światy. Córka jest mniej zainteresowana treścią, ale chce robić to co starszy brat. Bycie obok nich jest czystą radością. Siedzimy tak blisko siebie, że trudno przełożyć stronę. Śmiejemy się. Dziwimy. Gadamy. To mój najlepszy czas z dziećmi.

„Drzewołazki”

Kiedy Siostry Rzeki (grupa aktywistek i aktywistów walczących w obronie rzek) spotkały się nad Wisłą w Warszawie, zabrałam tam moje dzieci, żeby posłuchały, jak można opowiadać o ginącej części polskiej przyrody. Tym sposobem rzeki wpłynęły do naszego życia wartko i raczej na zawsze. Kilka miesięcy później przyniosłam do domu książkę „Drzewołazki”. Opowiedziałam dzieciakom o Cecylii Malik – artystce-aktywistce, która troszczy się o naturę, kocha drzewa i często się na nie wspina. Dowiedziały się też, jak kiedyś Cecylia razem z koleżankami usiadły na pniach ściętych drzew i karmiły tam swoje dzieci, bo chciały zwrócić uwagę na masową wycinkę drzew w Polsce.

Zaczęłam czytać „Drzewołazki” Antkowi (7 lat), dosiadła się Kaja (4 lata). Jedna strona, druga, trzecia. Pierwszy rozdział, drugi, trzeci. Aj, nie mogliśmy przerwać! To nie tylko opowieść o przyjaźni i wspólnej podwórkowej przestrzeni dzieci i dorosłych. To przewodnik po drzewach – jak je rozróżniać, dlaczego są dla nas takie ważne i jeszcze – jak się na nie wspinać, aby nie skrzywdzić ani drzewa, ani siebie.

Cecylia Malik z miłości do drzew stworzyła świetną książkę. „Drzewołazki” wciągają od pierwszych zdań i pulsują w nas długo po tym, jak je skończymy czytać. Antek i Kaja wspinają się na drzewa, tulą się do nich i marzą o domku między gałęziami, który kiedyś razem zbudujemy. Kto wie, może zamieszka w nim jakaś drzewołazka, która nauczy inne dzieci, jak wspinać się na drzewa w pełnym poszanowaniu przyrody. Niczym Ludka – postać z książki Cecylii Malik, dziewczynka z drzew.

„Przeplatalińscy”

„Mamo, a pamiętasz: Elegancki Bob łaskocze skarpety na bal?” „Mamo, mamo, a to pamiętasz: Sympatyczna Lucynka próbuje zrozumieć swoje brudne kolana?” „Mamooooo, a to: Wielki Pan Jabłko wyczarowuje mieszkańców planety Pyk Cyk?” Ponieważ żadne z nas nie jest w stanie zapamiętać tytułu tej książki, nazywamy ją „książką, przy której się tak śmiejemy”. Maria Dek stworzyła dziewięć nieoczywistych postaci, z których każda podzielona jest na trzy części – jedna część z głową (Elegancki Bob), druga z brzuchem (prasuje, ceruje i perfumuje) i trzecia z nogami (skarpety na bal). Maria Dek zaprojektowała książkę tak, aby bohaterowie mogli wymieniać się wszystkimi częściami. Zatem raz Elegancki Bob prasuje, ceruje i perfumuje skarpety na bal, a raz Elegancki Bob zjada z apetytem chmury o dziwnych kształtach. Bez końca (no dobra, koniec jest na 729 historii) można zmieniać postaci oraz to, co i w jaki sposób robią. Jedna z nielicznych książek, która z tą samą siłą wciągnęła Antka, Kaję i dwójkę dorosłych. Ta książka to autentyczne zaproszenie do bycia razem w radości, głupawce, luzie i… tym świetnym uczuciu, że między nami dzieje się właśnie coś bardzo ważnego.

Książki Astrid Desbordes i Pauline Martin

„Powiedz, mamo, czy będziesz mnie kochać całe życie?” – pyta Archibald, a mama odpowiada: „Kocham cię, kiedy o mnie pamiętasz i kiedy zapominasz”.
„Kocham cię, kiedy o tobie pamiętam i kiedy zapominam”.

Bo ważna jest równowaga – czas z dzieckiem i czas bez dziecka – samej ze sobą, z mężem, z przyjaciółką. Tak, ta książka to zaproszenie do kilku niewygodnych rozmów.

„Kocham cię, kiedy jesteś sobą i kiedy cię nie poznaję”. Bo każdy z nas ma swoje dobre i gorsze dni. I każdy z nas miewa swoje smutki i radości. I złości.

„Kocham cię, bo jesteś moim dzieckiem, ale nigdy nie będziesz tylko mój”. Bo nasze dzieci budują swoje światy, w których musi znaleźć się miejsce dla innych relacji.

Antek dostał „Miłość” w przedszkolu. Nie, nie ode mnie ani nie od fajnej cioci, która zna się na książkach. Każde dziecko w jego przedszkolu dostało tę książkę. Każde. W państwowym przedszkolu. Tę książkę. Wtedy zachwyciła mnie po raz pierwszy. Ale czytamy ją do dzisiaj, czyli od trzech lat, i zawsze znajdujemy coś nowego, co akurat teraz jest ważne dla mnie lub dla niego.

„Miłość” ma różne oblicza. Kiedy urodziłam Kaję, kupiłam Antkowi drugą książkę Astrid Desbordes – „Moją młodszą siostrę”, która zaczyna się tak: „Pewnego dnia rodzice powiedzieli mi, że będę miał siostrzyczkę. Nie przypominam sobie, żebym ich o nią prosił”. Aha. Dobrze było poczytać o tym, co nas czeka i jakie może mieć barwy miłość do siostry.

A kiedy mój syn szedł do szkoły, spakowałam mu do plecaka „Przyjaźń” tych samych autorek. Opowieść o różnorodności, inności, przyjaźni i o tym, że pierwsze dni w szkole nie dla wszystkich są przyjemne. „Problem nie w tym, że nowy jest nowy, tylko że jest inny”.

Jest jeszcze jedna część – „Co powiedział mi tata”. Nie tylko o ojcostwie. Właściwie najmniej o tym. To filozoficzna opowieść o życiu. Dla każdego. Jej urok tkwi w krótkich, prostych zdaniach Astrid Desbordes oraz świetnie dopełniających je ilustracjach Pauline Martin. Tylko w tym połączeniu dają odważną książkę dla wszystkich, którzy patrzą głębiej.

Przywołane książki:

  • „Drzewołazki, czyli o tym, co każde dziecko powinno wiedzieć, zanim wejdzie na drzewo”. Tekst: Cecylia Malik. Znak, Kraków 2018
  • „Przeplatalińscy”. Tekst i ilustracje: Maria Dek. Dwie Siostry, Warszawa 2019
  • „Miłość”, „Moja młodsza siostra”, „Co powiedział mi tata”, „Przyjaźń”. Tekst: Astrid Desbordes, ilustracje: Pauline Martin. Wydawnictwo Entliczek, Warszawa 2016–2019

Zapoznaj się z najnowszym 44. numerem magazynu „Kosmos Dla Dziewczynek”

NR 44 / SZAFA

Zapoznaj się z najnowszym 44. numerem magazynu „Kosmos Dla Dziewczynek”

NR 44 / SZAFA