O ustalaniu przez dzieci zasad, które obowiązują w ich własnej przestrzeni, o bałaganie rozpełzającym się po domu i piątkowym odkurzaniu rozmawiają Alicja Niewęgłowska i Maria Majewska, mamy i trenerki Familylab.

Alicja Niewęgłowska: Co robić? Może powiedzieć mu, żeby posprzątało?! Z mojej perspektywy to jest pytanie o to, dlaczego ja chcę, żeby w jego pokoju było posprzątane. Oczywiście wyobrażam sobie, że kiedy ten bałagan wdziera się też do wspólnej przestrzeni, to może być irytujące. Szczególnie dla rodziców, którzy cenią sobie ład. A przecież to, że komuś zależy na porządku w domu, to nic złego.

Maria Majewska: Tak naprawdę to pytanie o przywództwo i o zasady, jakie chcemy wprowadzić w swojej rodzinie. Jeżeli porządek jest dla nas ważny, dobrze to jasno powiedzieć. Stwierdzenie: „Ja chcę, żeby był tu porządek” jest zbyt ogólne. Można powiedzieć np.: „Chcę, żeby był porządek, to znaczy, że sprzątamy po sobie naczynia do zmywarki, a wasze zabawki nie leżą w salonie i nie są porozrzucane po podłodze w kuchni”. Zasady mają sens tylko wtedy, kiedy są jasne i klarowne dla wszystkich. Dlatego warto dowiedzieć się, jak dziecko je rozumie. Jest jeszcze druga sprawa – czy uznajesz prawo dziecka do tego, żeby w swoim pokoju miało swoje zasady. Zastanawiam się, czy to nie ono powinno powiedzieć, co dla niego oznacza porządek w jego pokoju.

Alicja: Ja uważam, że przestrzeń moich dzieci należy do nich. Ale potrzebne nam są pewne wspólne zasady, np. że raz w tygodniu we wszystkich pokojach ścieramy kurze. Chociaż, przyznaję, mam swoje granice. Np. kiedy bałagan w pokoju mojej córki jest tak duży, że przychodzi do mnie po pomoc, bo nie może czegoś ważnego znaleźć. No i zaczynamy poszukiwania. Różnie nam to wychodzi, w zależności od tego, na co danego dnia mam zgodę…

Maria: No tak, ale czy to nie jest właśnie moment, żeby powiedzieć: „Zobacz, niczego nie możesz znaleźć, bo wszystko jest porozwalane”?

Alicja: Na pewno jest, ale z drugiej strony to jest też jakiś jej sposób funkcjonowania. Ja też czasem nie mogę czegoś znaleźć, choć wydaje mi się, że mam porządek.

Maria: No jasne, ale pewnie można mimo wszystko coś ustalić? Ja przynajmniej próbuję tak robić z moimi dziećmi. Mówię im, że mogą mieć przez cały tydzień wywalone na środek pokoju ubrania i Lego, ale w piątek mają je sprzątnąć, bo chcę poodkurzać. Jasno też określam, co się stanie, jeśli rzeczy będą wtedy na podłodze. Po prostu posprzątam je po swojemu. Nie będę się np. zastanawiała, czy budowla z Lego powinna zostać schowana w całości, czy w kawałkach. Nie ma się co nastawiać, że to zawsze podziała. To proces, w którym też pojawią się konflikty czy kłótnie. I to naturalne, że będziemy się ścierać, bo każdy z nas inaczej rozumie porządek. Dwoje moich młodszych dzieci ma wspólny pokój i w nim zawsze bałagan, który raz na jakiś czas udaje się ogarnąć. A najstarsza córka ma teraz zawsze porządek. Zależy jej na tym, odkurza codziennie, czyści, układa swoje rzeczy. W pewnym momencie do tego dorosła. Ja nigdy w to nie ingerowałam.

Bałagan na biurkuFotografia: Pixabay

Alicja: Właśnie! Zastanawia mnie, w jakim stopniu to się zmienia z wiekiem. Czy kiedy dzieci są starsze i zapraszają po szkole swoich przyjaciół, to wtedy zaczyna im bardziej zależeć na porządku? Widzę, że jak do mojego syna przychodzą koledzy, to czasem coś sprzątnie. Ale jak nie sprzątnie, to nie wydaje się, żeby im to w czymkolwiek przeszkadzało.

Maria: W moim rodzinnym domu panowała zasada, że kiedy odwiedzają nas goście, musi być porządek. Jak już miałam swój dom i przychodziły przyjaciółki, to zestresowana przepraszałam je, że nie zdążyłam posprzątać. One się śmiały, że chcą pogadać, a nie przeprowadzać kontrolę czystości. Tak że to też kwestia tego, z czym wychodzimy ze swoich domów rodzinnych, co jest głęboko w nas zakorzenione, a co naprawdę nasze.

Alicja: Więc w sumie chodzi o to, co ja o sobie wiem. Czy np. mycie okien raz na tydzień to moja potrzeba, czy może potrzeba kogoś innego.

Maria: No i tego, jak funkcjonujesz. Czy lepiej czujesz się w uporządkowanej przestrzeni, czy bałagan ci w niczym nie przeszkadza.

Alicja: Kiedy mój syn miał zdalne lekcje i musiał korzystać z mojego komputera, to wiedział, że ma mieć na biurku względny porządek, żeby postawić laptopa. Mieliśmy to jasno określone. Poza tym nie ingerowałam i nie ingeruję w to, że ma zabawki czy książki w nieładzie. Jakoś mi to w ogóle nie przeszkadza.

Maria: No właśnie! Myślę, że warto wsłuchać się w siebie, ale też wysłuchać dzieci.

Zajrzyj do najnowszego numeru magazynu „Kosmos dla dziewczynek”

NR 43 / RÓŻNIMY SIĘ, LUBIMY SIĘ

Zajrzyj do najnowszego numeru magazynu „Kosmos dla dziewczynek”

NR 43 / RÓŻNIMY SIĘ, LUBIMY SIĘ