To nie jest tekst o tym, jak sprawić, żeby wszystko zawsze się udawało. Bo potknięcia, niepowodzenia, upadki i wpadki są OK – pozwalają rozwijać talenty i kompetencje, ćwiczyć odporność, wytrwałość i umiejętność twórczego rozwiązywania problemów. Pokazują, jak wygląda prawdziwe życie, w którym mieszają się dobre i trudne chwile, przyjemne i nieprzyjemne doświadczenia. Mają ogromny potencjał rozwojowy. Dlaczego więc tak bardzo nie lubimy i boimy się błędów własnych i swoich dzieci?
Wielkie sukcesy tego świata, odkrycia naukowe, biznesy, niezwykłe dzieła filmowe i literackie rzadko rodzą się od razu idealne. Oglądając efekt, nie widzimy wszystkich niepowodzeń, które po drodze zdarzyły się ich autorom. Być może więc w naszej świadomości więź między porażką a sukcesem nie jest tak oczywista, jak mogłaby być?
Porażki czy wywrotki?
Dobrze zacząć od przyjrzenia się słowu „porażka”, które w naszym (pełnym sukcesów) świecie kryje w sobie jakiś rodzaj bezsilności i braku nadziei. Może warto je trochę odczarować i zdjąć z niego ten ciężar? Bo przecież porażka to naturalny element procesu uczenia się. Jeśli mimo wszystko nie po drodze wam z porażką, to co powiecie na wywrotkę? W naszej redakcji tak bardzo ją polubiłyśmy, że zrobiłyśmy o niej cały numer „Kosmosu dla dziewczynek”! Bo wywrotka zapowiada podnoszenie się i wstawanie, ma w sobie lekkość i pozwala zobaczyć, że to trudne, choć zupełnie naturalne dla wszystkich doświadczenie, przynosi nam coś ważnego.
Bo każda umiejętność wymaga ćwiczenia – zaczynamy zwykle od zera i zanim opanujemy ją dobrze, wiele razy coś nam się nie udaje.
Ile razy dziecko przewraca się, zanim wreszcie pewnie stanie na własnych nogach? Ile razy nie złapie piłki, zanim w końcu, w wielkiej radości, mu się to uda? Wystarczy chwilę poobserwować najmłodszych, by zrozumieć, że sukces jest efektem wielu porażek, wielu powtórzeń, wielu nieudanych prób.
Podobnie jest w świecie dorosłych. Nie ma lepszego sposobu na naukę języka niż mówienie w tym języku, choćby z błędami i dukając. Chcesz nauczyć się jeździć na rolkach, nartach czy prowadzić samochód? Nie jeden raz się przewrócisz, poobijasz się i zadrzesz kolano, porysujesz zderzak. Błędy są normalną, naturalną częścią życia i rozwoju. Często jednak już sam strach przed tym, że coś może się nie udać, powstrzymuje nas od próbowania.
Bo wywrotka boli
I to jest w niej najtrudniejsze. Przynosi emocje, których nie lubimy, których się boimy: wstyd, lęk, rozczarowanie, złość, frustrację. Jeśli jednocześnie ma być lekcją, musimy się nauczyć, jak mądrze obchodzić się z tymi uczuciami. Przyglądanie się emocjom pozwala lepiej poznać siebie. Gdzie cię najbardziej boli? Jakie twoje przekonania o sobie samej/samym, kiedy popełniasz błędy, przynoszą wstyd i powstrzymują cię od kolejnych prób? Może trudno ci rozstać się z „idealnym” obrazem siebie?
Akceptacja emocji daje szansę na ich twórcze wykorzystanie i zaczerpnięcie z nich siły do działania. Złość to czysta energia, więc można powiedzieć, że jeśli się pojawia po wywrotce, to najlepsze, co może się wydarzyć. Ale kiedy przychodzi do nas zniechęcenie czy rezygnacja, to znak, że może trzeba chwilę odpocząć. Zamiast unikać emocji, możemy zrobić dla nich miejsce – nazwać je, wyrazić, pozwolić im z nami pobyć.
Dlatego kiedy dziecko przeżywa niepowodzenia, możemy dać mu wsparcie, traktując je i jego uczucia poważnie, żeby miało szansę pomyśleć: „To normalne tak się czuć! Dam sobie chwilę na to uczucie, zanim spróbuję znowu. Mogę tak się czuć!”.
Jak pomóc dziecku popełniać błędy?
Emocje przychodzą i odchodzą. Kiedy robimy dla nich miejsce, czasem mijają bardzo szybko. Wtedy możliwe jest wyciągnięcie wniosków ze swoich niepowodzeń. Co poszło nie tak? Jaka z tego płynie lekcja? Co zrobiłam/zrobiłem dobrze? Dorosły może wspierać te rozważania dziecka. Może też w ten sposób mówić o swoich wywrotkach, uczuciach z nimi związanych i doświadczeniach z nich wyniesionych:
- Kiedyś mi się uda!
- Każdy czasem się wywraca.
- Pewnie nie od razu mi się uda.
Co więcej, na wywrotkach możemy budować poczucie siły i sprawczości. Przecież kolejne próby jazdy na rolkach to nic innego jak dowód naszej wytrwałości. Wywrotkom trzeba przywrócić ich właściwą wagę. Wywrotka nie mówi, że jesteśmy beznadziejni, mówi jedynie, że coś nam się nie udało. To kilka ważnych zdań:
- Jeśli nie spróbuję, nie nauczę się.
- Wywrotka oznacza, że próbuję. A to oznacza, że jestem silna/silny i wytrwała/wytrwały!
- Za każdym razem, kiedy udaje się trochę lepiej, czuję wielką radość/dumę/satysfakcję.
- Jak już się nauczę, to będzie wspaniale!
Kosmiczna wywrotka
Zajrzyj do 18. numeru „Kosmosu dla dziewczynek”. Znajdziesz tam materiał Ups! Wywrotka!, w którym pokazujemy, że nauka nowej umiejętności jest jak granie w planszówkę (planszówki to zresztą też świetna okazja, żeby trenować wywrotki!). Podróżujemy po planszy w jakimś kierunku. Raz coś nam się udaje, innym razem nie. Czasem czujemy szczęście i ekscytację, a czasem frustrację i rozczarowanie. Czasem nie wszystko zależy od nas. Czasem jest OK zrezygnować – nie zawsze i nie wszystko musi się udawać.
Jak korzystać z naszej kosmicznej „gry” w wywrotki – mini instrukcja
- Choć przykłady pomagają zrozumieć treść, tutaj starałyśmy się nie narzucać kontekstu konkretnej sytuacji. Dzięki temu każde dziecko (i każdy dorosły) może dopasować swoje obecne lub niedawne doświadczenie uczenia się czy próbowania czegoś nowego.
- Możecie razem przejść drogę na planszy, wspominając coś, czego dziecko się ostatnio uczyło lub aktualnie uczy.
- Szukajcie konkretnych przykładów przeszkód i trudności, których doświadczyło dziecko (zniechęcenie, rozczarowanie, chęć rezygnacji), a także momentów wzmocnienia motywacji (radości, kiedy coś się udało, nadziei, ekscytacji).
- Korzystajcie z „kół ratunkowych”, kiedy atakują was trudne myśli.
- W nowych sytuacjach wspominajcie elementy tej drogi i przypominajcie sobie, że oprócz trudności na tej drodze czekają was też przyjemne momenty!