„Mały atlas przyrody”, „Biuro detektywistyczne Lassego i Mai”, „Zwierzaki cudaki”. Dlaczego ciągle wracamy właśnie do tych książek?

Mam dwóch synów. Młodszy ma pięć lat i przechodzi etap fascynacji fauną. Z całej biblioteki wszechświata jego interesują najbardziej książki o morskich stworach, jaszczurkach, żabach i dziwnych ślimakach. Ile jest gatunków ryb? Czemu waran z Komodo jest taki wielki? Ile litrów mleka dziennie wypija bobas płetwala błękitnego?

„Mały atlas przyrody. Rzeki i stawy”

W naszej lokalnej bibliotece mój syn sięga wciąż po jedną książkę, która mnie odstrasza i dziwi. Która estetycznie mnie wręcz odpycha. A on ze spokojną pewnością, bez drżenia ręki – wrzuca ją do swojego koszyka po raz enty. „Mały atlas przyrody. Rzeki i stawy”!

To malutki leksykonik z lat 90., przypominający raczej lekturę dla wędkarzy amatorów niż książkę dla dzieci. Być może mój syn jest jedyną osobą, która wypożyczyła ten tytuł od 2004 roku, kiedy Polska weszła do Unii? Kto wie?

Książeczka ma format kieszonkowy, w sam raz do zabrania na ryby, piknik, majówkę, leśną wycieczkę nad rzekę. Temat jest wąski, nie rości sobie prawa do pobudzenia zmysłów dzieci, rozwoju ich emocji czy empatii. Nie kokietuje estetyką, blurbem od znanej osoby. Wręcz przeciwnie, kłuje w oczy „starożytną” – jak mówi mój syn o rzeczach starych – szatą graficzną.

Jej środek wita młodego czytelnika – rozkładaną jak harmonijka – panoramą z przekrojem rzeki i żyjątek zamieszkujących każdy jej poziom. Jest chruścik, szczupak, ślimak winniczek, rak i inne. Ilustracje są szaro-zielono-mdło-realistyczne. W tej książce nie ma dla mnie żadnej frajdy, żadnej fantazji. Wszystko jest po bożemu. I co z tego?! Maciuś może gapić się w „Rzeki i stawy” godzinami, analizować każdy poziom przekrojówki, każdy szczegół ubarwienia.

Co on tam widzi? Co go w tym fascynuje? Kim są mali chłopcy?

PS Czy wiecie, że według książki „Podglądanie przyrody” na świecie znanych jest około 28 tysięcy gatunków ryb?

„Tajemnica gazety. Biuro detektywistyczne Lassego i Mai. ”

Kiedy wiem, że mam tylko jeden strzał – trafię i zarażę nie swoje dziecko bakcylem książkowym albo przegram z Minecraftem, obstawiam pewniaka. Wybieram na prezent Lassego i Maję, czyli szwedzką serię o dwójce nastoletnich detektywów (26 tomów!), stworzoną przez Martina Widmarka. Bo wydaję mi się, że te książki mogą się spodobać nawet dzieciom nieczytającym, które wolą skakać na trampolinie w ogrodzie niż niszczyć sobie oczy. Bez oceniania.

Dlaczego?

Seria o Lassem i Mai to magia powtarzalności. Jakaś formuła opowiadania o świecie, która trafia do dzieci z przedziału wczesna podstawówka. Nie chcę się rozwodzić nad sukcesem tej szwedzkiej serii – szczyt listy bestsellerów i kolejne ekranizacje – ecie-pecie. Opowiem o moim i Krzysia (8 lat) doświadczeniu czytelniczym. Wyprawa po Lassego i Maję do biblioteki to zawsze wydarzenie w naszym domu. „Czy będzie część o basenie? Czy będzie «Tajemnica Szpitala»? Tego jeszcze nie czytałem, to już miałem. Czy mogę jeszcze raz?”. To, co jest w tym najfajniejsze, to powtarzalność. Przeważnie osiem rozdziałów i schematycznie budowana opowieść. Ktoś ukradł rubin, ktoś oszukiwał na wyścigu rowerowym, ktoś pisze fałszywe artykuły do gazet.

Krzysiowi podoba się to, że ma dwójkę głównych bohaterów w zbliżonym do niego wieku, którzy naprawdę mają wpływ na swoje małe szwedzkie miasteczko. I, co tu dużo gadać – są bardziej spostrzegawczy niż dorośli. Auć! Po drugie – magia małego miasteczka. Po przeczytaniu jakiejś trzeciej części masz wrażenie, że znasz tych wszystkich mieszkańców od kołyski. Oczywiście jest w tym trochę podglądactwa. Podejrzeć dorosłych, którzy ukrywają swoje małe grzeszki? Przyłapać ich na łamaniu zasad, które sami wymyślili? Bezcenne! Auć po raz drugi.

Mi podoba się, że bohaterami są i dziewczyna, i chłopak, którzy – uwaga, uwaga! – nie są parą. I nie jest im to natrętnie wciskane przez narratora czy otoczenie. Lasse i Maja po prostu się kumplują i załatwiają razem swoje sprawy. To żywy przykład dla moich chłopaków, że chłopak i dziewczyna też mogą się przyjaźnić. Koniec, kropka.

„Zwierzaki cudaki”

Podoba mi się już samo imię autorki. Bibi!

Bibi Dumon Tak!

Kiedy powstawał magazyn „Kosmos dla dziewczynek” i zastanawiałyśmy się, jak pisać do dzieci, mi ciągle wyświetlała się w głowie fraza Bibi. I jej podejście do dzieci.

Jego siusiak zajmuje miejsce w zagłębieniu ciała samicy, przy paru innych siusiakach. Samica nosi w sobie bowiem swego rodzaju poczekalnię plemników. Kiedy chce mieć dzieci, wyciska z siusiaków całe nasienie, tak by dotarło do jej jajeczek! – to o ośmiornicy.

Są jak dropsy. Tak – gdy się widzi, jak wędrują po ziemi, miałoby się ochotę podnieść je i włożyć do ust… Ale zanim zaczniesz się nimi raczyć, musisz wiedzieć, że te ruchliwe dropsy mieszkają w kupie – to o żukach gnojarzach.

Gdy chodzi po wodzie, robi to tak samo jak Jezus: dostojnie, na dwóch nogach, w pozycji wyprostowanej – to zaś o jaszczurce Jezusa Chrystusa.

Bibi Dumon Tak jest progresywna. Nie traktuje dzieci jak kruche, delikatne stworzenia, które trzeba chronić przed światem, ale wali prosto z mostu! Kim ona jest? Jaką trzeba mieć wiedzę, żeby machnąć tak błyskotliwy esej o dziobaku czy świetliku? Ile trzeba wiedzieć o uwadze dzieci, żeby pozostawić je z uczuciem „wow” bez smyrania ekranu dotykowego? Nie wiem. Fraza: „holenderska pisarka i dziennikarka” właściwie nic mi nie mówi.

Ale odkodowuję jej założenia tak: nie znam tematów tabu, używam słów „siusiak” i „cipka”, nie boję się personifikować zwierząt i nadawać im cech ludzi, zarażam zachwytem, buduję nieuzasadnione, ale ułatwiające wszystko metafory! Moim zdaniem w Polsce jeszcze nie ma takiej Bibi. Póki co nikt nie pisze o przyrodzie na takim luzie.

Kiedy rano jest naprawdę źle i moje średnie dziecko nie chce wstać z łóżka do przedszkola, nie chce nawet otworzyć oczu, żeby pomyśleć o wstaniu, czytam mu jedną, dwie historyjki ze „Zwierzaków cudaków” Bibi Dumon Tak. Oczy się otwierają, małe ciałko się przeciąga. Książka, która robi PING!

PS Mam też córkę. Ale ona na razie książki tylko gryzie.

Przywołane książki:

  • Cecilia Fitzsimons „Mały atlas przyrody. Rzeki i stawy”, wyd. Oficyna Panda, 1992
  • Martin Widmark, Helena Willis „Tajemnica gazety. Biuro detektywistyczne Lassego i Mai. Tom 8″, wyd. Zakamarki, Poznań, 2010
  • Bibi Dumon Tak “Zwierzaki cudaki. Księga najdziwniejszych zwierząt świata”, wyd. Dwie Siostry, Warszawa, 2019

Zapoznaj się z najnowszym 44. numerem magazynu „Kosmos Dla Dziewczynek”

NR 44 / SZAFA

Zapoznaj się z najnowszym 44. numerem magazynu „Kosmos Dla Dziewczynek”

NR 44 / SZAFA