Ona chce używać komunikatora. Ale ty postanawiasz się na to nie zgodzić. Jednocześnie źle ci z tym, że w ten sposób ją ograniczasz, utrudniasz jej życie, odcinasz od rówieśników. Chcesz, żeby była tak wolna, jak to tylko możliwe. Ale też chcesz, żeby była bezpieczna. Czy stawiając smartfonowe weto swojej córce, czujesz zagubienie? Ten tekst może ci pomóc nie tylko uzyskać jasność, ale też ułożyć plan działania
„Mamo, jesteś okropna! Tato, nic nie rozumiesz! Wszystkie koleżanki i wszyscy koledzy mają dostęp do komunikatora. Tam są nawet grupki szkolne, na których siedzą nauczycielki! Chcesz mnie odciąć od całego życia?!” – tak może brzmieć wypowiedź twojej córki, gdy usłyszy, że nie chcesz, żeby używała komunikatora.
Może jest tak, że prosi o pierwszy w swoim życiu telefon – i może prosi już długo, a ty, zamiast zbliżać się do „tak”, coraz mocniej obstajesz przy „nie”? A może była umowa, że dostanie go, gdy przekroczy jakiś wiek, na przykład 10 lat, i urodziny wkrótce, ale ty zmieniasz zdanie…? A może jeszcze inaczej: ona już od jakiegoś czasu ma własny telefon z dostępem do internetu i do niedawna wszystko wydawało się w miarę okej, ale ostatnio zauważasz, że używa go naprawdę dużo… Że zaczyna rezygnować z tych aktywności, które jeszcze niedawno przedkładała ponad siedzenie na telefonie. I czasami wręcz wydaje ci się, że ona na telefonie robi coś, co chce przed tobą ukryć?
Używanie smartfonów z dostępem do internetu bynajmniej nie jest czynnością neutralną. Można się o tym przekonać, czytając raport Dziewczynki i komunikatory Fundacji Kosmos dla Dziewczynek, który zdaje sprawę z tego, co młode ekspertki od dziewczyńskiego życia, 10- i 11-latki, opowiedziały Fundacji Kosmos dla Dziewczynek o swoim używaniu telefonów. W szczególności zaś – o korzystaniu na telefonach z komunikatora WhatsApp. Bo w naszej debacie wyszło na jaw, że właśnie to narzędzie (obok Messengera) sprowadza na dziewczynki najwięcej bolączek.
Smartfon: nęci i nęka. Rysunek wykonany przez ekspertki na dziewczyńskiej debacie Kosmosu dla dziewczynek.
Fot. Magda Starowieyska
A niewygodna prawda jest taka, że używanie komunikatorów przez dzieci jest dla nich po prostu niebezpieczne. I to bardzo. Podkreślają to też dorośli eksperci i ekspertki zajmujący się kwestiami związanymi z przebywaniem dzieci w internecie. Łukasz Wojtasik z Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę podkreśla, że używanie komunikatorów – a także, ogólnie, internetu w telefonie – naraża dzieci na trzy bardzo poważne, bezpośrednie zagrożenia: wykorzystanie na tle seksualnym, uzależnienie i cyberprzemoc. Wnioski te podziela fundacja Instytut Cyfrowego Obywatelstwa. Jej najnowszy raport Internet dzieci. Raport z monitoringu obecności dzieci i młodzieży w internecie pokazuje trudną wręcz do wyobrażenia skalę nadużyć, do jakich dochodzi w internecie wobec dzieci każdego dnia. Do przeczytania tu: https://cyfroweobywatelstwo.pl/wp-content/uploads/2025/03/RAPORT-INTERNET-DZIECI-2025.pdf
Zanim przejdziemy do sedna, trzeba wyjaśnić, dlaczego w ogóle musimy się tutaj zajmować tym problemem. Przecież żyjemy w państwie; obowiązkiem państwa jest chronić swoje obywatelki i obywateli. Jednak regulacje prawne nie nadążają za niebezpieczeństwami, które pojawiają się ze strony technologii. Jeszcze kilka lat temu nikt nie zdawał sobie sprawy ze skali zagrożenia, jakim jest używanie internetu przez dzieci. Dziś wyniki badań są jednoznacznie zatrważające.
We wspomnianym raporcie Instytutu Cyfrowego Obywatelstwa dr Konrad Ciesiołkiewicz, kierownik Centrum Analiz Społeczeństwa Informacyjnego na Uczelni Korczaka, pisze między innymi, że:
– prawie połowa młodych ludzi spotkała się w internecie z sytuacjami wyzywania i atakowania osób znajomych;
– co trzecia osoba doświadczyła poniżania i ośmieszania;
– również co trzecia przyznaje, że otrzymała czyjeś nagie lub półnagie zdjęcie;
– zdecydowana większość (68,4%) za główny problem internetu uznaje mowę nienawiści.
Podobnie niepokojące zjawisko wskazuje raport Youth Skills. Na tle pięciu innych badanych krajów polska młodzież jest najbardziej eksponowana na intencjonalną mowę nienawiści oraz treści krzywdzące. Aż jedna trzecia badanych nastolatków podejmuje wyzwania internetowe, w których naraża się zdrowie i życie własne lub innych. I aż 1,3 mln korzysta z najpopularniejszego serwisu pornograficznego, a 800 tys. – hazardowego.[1]Źródła: R. Lange (red.), A. Wrońska, A. Ładna, K. Kamiński, M. Błażej, A. Jankiewicz, K. Rosłaniec, Nastolatki 3.0. Raport z ogólnopolskiego badania uczniów i rodziców, NASK, Warszawa … Czytaj dalej
Nic dziwnego, że część krajów, takich jak Australia, USA, a w Europie Dania, Norwegia, Francja czy Hiszpania stara się wypracowywać i zaprowadzać adekwatne do problemu regulacje. W Unii Europejskiej zgoda rodziców na używanie przez dziecko narzędzi pobierających od niego jakiekolwiek osobiste dane obowiązuje do 16. roku życia dziecka, jednak poszczególne kraje Unii mają prawo obniżyć ten wiek nie więcej niż do 13. roku życia. W Polsce sytuacja nie jest jednoznaczna; Ministerstwo Cyfryzacji pracuje nad dostosowaniem przepisów do nowej rzeczywistości.
Toteż do czasu wprowadzenia przepisów, które będzie można egzekwować – jeśli rodzic chce chronić dziecko, musi działać na własną rękę.
A zatem: to jest ten moment. Rozumiesz skalę zagrożenia. Chcesz, aby twoja córka nie używała komunikatora, nie miała dostępu do internetu; nawet gdy ma własny telefon. To jest twój cel. I w tym momencie czujesz, jak oblewa cię pot.
Nic dziwnego, że boisz się tej „konfrontacji”; przecież nie chcesz, żeby twoje dziecko cierpiało. A wiesz na pewno, że to, co zaproponujesz, mu się nie spodoba. I nie chcesz też bynajmniej, żeby taki rodzicielski, bardzo zero-jedynkowy ruch, położył się cieniem na waszej relacji. Jak ten cel w ogóle osiągnąć?
Oto 5 kroków, które mogą ci pomóc.
1. POWÓD: MIŁOŚĆ
Warto szczerze opowiedzieć córce, co sprawiło, że twój stosunek do używania komunikatorów stał się tak jednoznaczny. Jeśli dla dziecka to nowość, że rodzice zaczęli uważać, że komunikatory są niebezpieczeństwem, nie ma nic złego w przyznaniu: faktycznie, zmieniliśmy zdanie. I: wcześniej się myliliśmy. Teraz mamy więcej wiedzy, przemyśleliśmy sprawę i widzimy wszystko dużo wyraźniej. Nie zaszkodzi opowiedzieć o całym procesie, który doprowadził nas do obecnej postawy – o ile oczywiście córka będzie chciała słuchać.
Warto też wspomnieć dwa zdania o tym, dlaczego w ogóle obchodzi cię ta kwestia. Córka może nie zdawać sobie sprawy, co tobą powoduje. Że to nie nuda ani chęć zrobienia na złość, ukarania za coś, pokazania swojej władzy. Dlatego ważne jest, by córka usłyszała o tej najważniejszej przyczynie twoich działań: o miłości. „Robię to, bo cię kocham. Bo mi na tobie zależy. Kocham cię, więc chcę cię chronić”. Te słowa powinny wybrzmieć w rozmowie z córką. Choć ona, gdy będziesz je wypowiadać, niekoniecznie się nimi wzruszy. Może natomiast krzyczeć, płakać, rwąc włosy z głowy, powtarzać: „Dlaczego?! Dlaczego?! Dlaczego mi to robisz??”.
2. KTO TU JEST WROGIEM?
No właśnie: „dlaczego”. Dlaczego? Jakie są twoje racjonalne powody? Czy ma sens przekonywać córkę rzeczowymi argumentami? Warto próbować – jeśli zechce słuchać. Przedstawić fakty; zaprezentować wyniki badań, w tym dane statystyczne; nakreślić realne zagrożenia; pytać ją o jej własne wnioski; wspólnie poszukać kolejnych, dodatkowych informacji.
Na przykład: wiele firm czerpie finansowe korzyści z tego, że obecnie nie ma narzędzi, które pozwalałyby jednoznacznie ustalić wiek osoby używającej danej aplikacji. To sprawia, że obostrzenia dotyczące wieku używania rozmaitych komunikatorów przez dzieci są tylko pustymi zasadami spisanymi na papierze, których w codziennym życiu nikt nie przestrzega. Dlaczego przyłączamy się do tej hipokryzji? Jak to wpływa na poziom wzajemnego zaufania w społeczeństwie, na budowanie wartości? Już ten jeden fakt to pożywka dla wnikliwej rozmowy.
Ta rozmowa ma szanse powodzenia wtedy, gdy córka zrozumie, że wróg jest gdzie indziej, niż jej się wydawało. Że linia, wzdłuż której rozłożone są antagonizmy, to nie: ona ze swym telefonem przeciwko rodzicowi-potworowi – tylko ona i rodzic (lub rodzice/ lub cała rodzina) przeciwko Wielkiej Piątce, zwanej również big tech. To walka z pięcioma molochami technologicznymi, dla których córka jako osoba, jako człowiek, nic nie znaczy. Dla których jest jednym z milionów anonimowych trybików w maszynie pozwalającej osiągać ogromne finansowe korzyści.
Uczestniczki debaty “Dziewczynki i smartfony” Fundacji Kosmos dla Dziewczynek. Fot. Magda Starowieyska
3. TRUDNE EMOCJE SĄ OKEJ
To rozpoznanie właściwych sojuszy i antagonistów może jednak wcale nie być takie proste. Przytaczanie córce sensownych uzasadnień nie musi znaleźć happy endu w postaci jej oświecenia. Jak by się nie starać przemówić do jej rozsądku, wysiłki mogą spełznąć na niczym, a córka nadal będzie skupiać się wyłącznie na swoim żalu, poczuciu straty dostępu do ważnych możliwości i przeświadczeniu, że winę za to ponosi matka lub ojciec.
I co masz wtedy zrobić? Po prostu to przyjąć. Bo ta postawa córki, choć przykra dla ciebie, jest w pełni zrozumiała. I na dłuższą metę wcale nie szkodzi ani jej, ani waszej relacji.
Nie masz obowiązku skutecznie przekonać dziecka do swoich racji. Ono z kolei nie ma obowiązku ze zrozumieniem zaakceptować twoich decyzji. Zabierasz czy też nie dajesz dziecku smartfona z dostępem do komunikatora czy internetu – i prawda jest taka, że tym samym owszem, pozbawiasz je bardzo ważnego zasobu. W takiej sytuacji rozpacz, wściekłość, niezgoda – są zupełnie adekwatnymi reakcjami. Dziecko ma prawo być niezadowolone, załamane, pozbawione zrozumienia dla rodziców. To, co rodzice mogą zrobić, aby mu pomóc, to – nie zmieniając swojej decyzji – przyjąć jego uczucia.
Warto dać czas – sobie, córce. Niewykluczone, że będzie tego czasu potrzebowała więcej, niż można by zakładać. Sytuacja, w której się znajdujecie, jest trudna. Jest szansa, że gdy emocje opadną, córka otworzy się na możliwość porozumienia z tobą. A szansę tę zwiększa twoja otwartość nie tylko na jej emocje, ale też na potrzeby.
4. POTRZEBY: NIE WYSTARCZY WYSŁUCHAĆ
Kiedy jej emocje nie będą już tak silne i intensywne jak na początku – bardzo ważne jest, żeby zapytać córkę, czego tak naprawdę potrzebuje. I najlepiej zrobić to w sposób, który pomoże jej faktycznie tę odpowiedź odnaleźć. Mało które dziecko jest w stanie rozprawiać o swoich potrzebach z pełną świadomością siebie czy choćby świadomością samej definicji potrzeby.
Zamiast tego więc możesz zadać córce pytania o to, co jej się w używaniu komunikatora podoba, co z tego ma, za czym będzie tęsknić, czego najbardziej będzie jej brakować. Jeśli nie przepada za głębokimi rozmowami, pomyśl, co pomogłoby jej wydobyć odpowiedzi na te pytania. Może wspólne rysowanie? Może partyjka fajnej gry planszowej, w której porusza się temat emocji? A może stworzenie tabelki dotyczącej tego, co córka ma z używania komunikatora i jak bardzo jest to dla niej ważne?
Najprawdopodobniej w końcu dojdziecie do odpowiedzi. I wtedy mogą wyjść na jaw różne rzeczy.
Może ważną potrzebą okaże się bycie na bieżąco z zadaniami domowymi, którymi dzielą się dzieci na komunikatorowej grupie.
A może dowiadywanie się, co słychać u tych osób, z którymi w szkole twoja córka nie rozmawia, bo nie czuje się na tyle odważna.
Może tą potrzebą będzie kontakt z koleżanką z odległej miejscowości i córka uświadomi sobie, jak bardzo ta koleżanka jest dla niej ważna.
A może bycie z grupą, niemożliwe do zrealizowania w inny sposób, bo nikt już nie wychodzi na dwór po szkole.
Rozmowa o jej potrzebach może przynieść wam dodatkową wiedzę. Również taką, która położy się dodatkowym ciężarem na twoich już i tak zmęczonych barkach – gdy zorientujesz się, że problem jest jeszcze głębszy i rozleglejszy. Możesz zacząć myśleć, że w tej sytuacji nie ma rozwiązania. Bo wiele z tych potrzeb bardzo trudno będzie zaspokoić w inny sposób niż przez komunikator.
Warto jednak pamiętać, że sama rozmowa z córką o jej potrzebach związanych z telefonem to dopiero początek. Bo twoim celem jest pomóc córce znaleźć pomysły na to, jak te potrzeby, które do tej pory realizowała z użyciem komunikatora, może zaspokajać BEZ niego. Pomóc jej znaleźć je – i WDROŻYĆ.
Ty jednak kompletnie nie masz żadnej idei? To pomyśl jeszcze raz. Nadal nie masz? To myśl dalej. Zasięgnij języka. Włącz córkę w burzę mózgów. W końcu coś zacznie się wykluwać. Nie będą to rozwiązania idealne, ale, przepraszam – czy stałe i intensywne używanie telefonu do wszystkiego jest rozwiązaniem idealnym??
Łukasz Wojtasik z Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę podkreśla: – Ważne, żeby nie zostawiać dziecka z niezaspokojonymi potrzebami. My, dorośli, często popełniamy taki błąd, że odnosimy się do naszego czasu dzieciństwa i wydaje nam się, że jak zabierzemy dziecku telefon, to ono zaraz wyjdzie na trzepak, tam spotka inne dzieci i sprawa załatwiona. Ale świat naszych dzieci jest kompletnie inny – dzieci się już same nie organizują. Nuda już nie jest twórcza. Nuda każe sięgać po telefon.
Dlatego warto pomóc córce zaplanować i zrealizować działania w offlinie. Wygląda na to, że obecnie bycie proaktywnym rodzicem oznacza również działania, które mogą się nam wydawać nadmierne. Bo aby uratować córkę ze szponów internetowych zagrożeń, trzeba wziąć sprawy w swoje ręce – i tyle.
5. SZUKAĆ SOJUSZY
No właśnie: planować, organizować. Wymyślać, proponować, podejmować działania. Poszerzać tych działań pole; starać się budować sojusz z innymi rodzicami. Bo inni rodzice są w dokładnie takiej samej sytuacji jak ty.
Tyle że nie zawsze zdają sobie z tego sprawę.
I to może bardzo utrudniać realizowanie tego kroku: inni rodzice mogą się okazać naprawdę zdumiewająco niechętni odebraniu dostępu do komunikatorów czy internetu ich dzieciom. Powody mogą być różne.
Jednym z nich może być zwyczajnie brak wiedzy. Dlatego warto tę wiedzę innym rodzicom dostarczać: dzielić się z nimi wynikami badań, analizami, raportami z działań różnych organizacji (raport Fundacji Kosmos dla Dziewczynek do pobrania tu).
Wobec innych rodziców można właściwie zastosować krok 2. opisany w tym tekście – z tą różnicą, że od dorosłych osób MOŻESZ oczekiwać, że przyjmą racjonalne argumenty.
Ale może być oczywiście tak, że to się nie uda. Że nie przekonasz ich mimo silnych argumentów. Używanie smartfona dla wielu rodziców może być bardzo drażliwym tematem. Mnóstwo dorosłych już dawno straciło kontrolę nad własnym przebywaniem w sieci. A gdy samemu czy samej nie ma się nad jakimś obszarem życia kontroli, trudno rzeczowo ustosunkować się do kontrolowania tego obszaru u swojego dziecka.
Możesz oczywiście próbować mimo to. Hasło „przenieśmy się w offline” da się powtarzać na rozmaite sposoby. Można zaproponować stopniowe rezygnowanie z komunikatorów i ustalić plan działania. Na przykład zacząć od wprowadzenia bardziej restrykcyjnych zasad dotyczących czasu czy miejsca korzystania. Choćby: komunikatorów nie można używać po 21:00 lub po 20:00; z telefonu korzysta się zawsze tylko przy stole w kuchni, albo odwrotnie – nigdy przy stole w kuchni i nigdy na kanapie w salonie. Dzieciom dużo łatwiej będzie zaakceptować ograniczenia, gdy będą one dotyczyć całej grupy.
Możesz też, nie wdając się w tłumaczenia i proszenia – zwłaszcza jeśli widzisz, że nie przynoszą one rezultatu – zacząć z uporem maniaka organizować alternatywne spotkania NA ŻYWO. Może przyjęcie urodzinowe w lesie bez zasięgu? Albo zaproszenie koleżanek córki na wspólne rozwiązywanie zadań z chemii zamiast, jak dotąd, przesyłania sobie rozwiązań na komunikatorze? Zaproponowanie innym rodzicom, aby wspólnie, na zmianę, podwozić dzieci do szkoły? Dzięki temu dziewczyny i chłopaki dostaną dodatkowy czas na poranne pogaduszki twarzą w twarz, zamiast pisania ze sobą w milczeniu w dwóch sunących osobno samochodach.
Jeśli uda ci się zdobyć choć jednego rodzica, choć jedną rodzinę, pomyśl sobie, że to wielkie zwycięstwo dobra nad złem.
I nie, takie postawienie sprawy to nie jest żadna przesada.
Bo złem jest to, co zagraża. To proste.
Wygląda więc na to, że musimy sobie na nowo poukładać świat. Wrócić do tego, co myśleliśmy, że stało się bezpowrotną przeszłością. „Bezpowrotną”? Daliśmy się oszukać. Bo offline wciąż tam jest. On nigdzie sobie nie poszedł. To my z niego zniknęliśmy. Jedyne, co musimy zrobić, żeby wrócił, to odłożyć telefon.
PS Jeśli nie chcesz całkowicie odbierać córce dostępu do telefonu/ komunikatora/ internetu w telefonie, oto dwa alternatywne kroki:
1. Wyłącz w telefonie córki możliwość dodawania jej numeru do grup komunikatorowych przez nieznane numery.
2. Wyłącz w telefonie córki możliwość pobierania i przesyłania multimediów.
→ Ale te zabiegi i tak nie uchronią jej w pełni przed zagrożeniami. W pełni uchroni ją odebranie dostępu do komunikatora w smartfonie. Spójrz na 5 kroków wyżej. Dzięki nim dużo łatwiej będzie ci to zrobić. A zatem – do dzieła.
Źródła
↑1 | Źródła: R. Lange (red.), A. Wrońska, A. Ładna, K. Kamiński, M. Błażej, A. Jankiewicz, K. Rosłaniec, Nastolatki 3.0. Raport z ogólnopolskiego badania uczniów i rodziców, NASK, Warszawa 2023, s. 9; L. D’Haenens, W. Joris, E. Bossens, Synthesis of ySKILLS results, s. 10, https://doi.org/10.5281/zenodo.10255614 |
---|