Retuszowanie selfie, liczenie lajków i komentarzy pod swoimi zdjęciami, porównywanie się z perfekcyjnymi portretami innych. Jaka jest ciemna strona aplikacji, w której hasztag #polishgirl został już użyty ponad 50 milionów razy?
W 2017 roku brytyjska fundacja Royal Society for Public Health i organizacja Young Health Movement opublikowały raport „#StatusOfMind”, w którym opisano oddziaływanie mediów społecznościowych na zdrowie psychiczne młodzieży. Najgorzej wypadł w nim Instagram. Serwis sprzyja porównywaniu się z nierealistycznymi wizerunkami innych, co może prowadzić do depresji i zaburzeń obrazu ciała.
O tym przeczytasz w tekście: Dlaczego już 11-letnie dziewczynki mają kompleksy?
Nie znaczy to, że media społecznościowe, w tym Instagram, są po prostu złe i należy ich zakazać. Wyniki badania „Młodzi Cyfrowi” przeprowadzonego przez Fundację Dbam o Mój Z@sięg i Uniwersytet Gdański pokazują, że bycie częścią internetowych społeczności jest bardzo ważne dla dzieci, młodzieży i ich interakcji z rówieśnikami.
Klucz to zrozumieć, jak działa Instagram i co można w nim znaleźć. Tylko wtedy można wspólnie z dzieckiem podjąć świadomą decyzję, czy i jak z niego korzystać.
Jak zauważają autorzy badania „Młodzi cyfrowi”: „(…) wpływ [mediów społecznościowych] na użytkownika zależy od tego, czy używane są w sposób higieniczny i odpowiedzialny. Dlatego niezwykle istotna jest edukacja dzieci i młodzieży w zakresie korzystania z mediów społecznościowych, która zwraca uwagę zarówno na aspekty zdrowotne (negatywne konsekwencje nieumiejętnego używania) i prawne (kwestie ochrony prywatności), ale rozwija także kompetencje miękkie, pozwalając skutecznie komunikować się z innymi oraz odpowiednio reagować na sytuacje stresowe czy konflikty, z którymi młody użytkownik może się spotkać w mediach społecznościowych”.
Co to jest Instagram?
Instagram to oparty na zdjęciach mobilny serwis społecznościowy. Aby z niego korzystać, trzeba założyć konto i podać swój adres mailowy. Konto można też połączyć z tym facebookowym, bo Facebook jest też właścicielem Instagrama. Potem można już publikować fotografie, filmiki i obserwować innych użytkowników. Podobnie jak na Facebooku, posty można lajkować i komentować. Kiedy scrollujemy swój feed, czyli przewijamy swoją stronę główną, oprócz zdjęć i filmów, które udostępniają obserwowani przez nas użytkownicy, widzimy też reklamy i posty sponsorowane.
Profil na Instagramie może być otwarty, czyli dostępny dla wszystkich, lub prywatny – wtedy jego właściciel lub właścicielka musi zaakceptować każdego nowego obserwującego, czyli zdecydować, czy wpuszcza tę konkretną osobę do swojego instaświata. Użytkownicy mogą też wysyłać do siebie prywatne wiadomości, tzw. DM‑y. Ważną część Instagrama stanowią Instagram Stories nazywane relacjami. Mogą to być zdjęcia, sekwencje zdjęć lub filmiki, które po 24 godzinach przestają być widoczne.
W Polsce z Instagrama w przeważającej większości korzystają dziewczęta i młode kobiety między 15. a 30. rokiem życia, chociaż serwisu używają też młodsze osoby. Raport Naukowej i Akademickiej Sieci Komputerowej (NASK) „Nastolatki 3.0” z 2019 roku podaje, że z serwisu korzysta prawie 68 proc. nastolatków, w tym dziewczęta (82,7 proc.) zdecydowanie częściej niż chłopcy (53,5 proc.). W 2019 roku najpopularniejszym hasztagiem (używa się ich do kategoryzowania dodawanych zdjęć) na polskim Instagramie był #polishgirl (czyli „polska dziewczyna”). Do tej pory użyto go ponad 51 milionów razy!
Fotografia: Annie Spratt, Unsplash.com
#polishgirl i ciało na pokaz
To właśnie kobiety, dziewczyny i ich ciała stanowią jeden z głównych filarów działalności Instagrama. Szczególnie ważne jest selfie. Zdjęcia buzi zyskują więcej „reakcji”, ponieważ rządzący serwisem algorytm rozpoznaje, że na zdjęciu jest twarz, i automatycznie lepiej je pozycjonuje. Dzięki temu więcej ludzi je widzi, daje lajka i komentuje. Ilość autoportretów na Instagramie jest przytłaczająca – hasztag #selfie użyto 412 milionów razy. Publikują je prawie wszyscy – od gwiazd i celebrytek po koleżanki ze szkoły czy sąsiedztwa.
Duża część tych zdjęć jest przerobiona cyfrowo – to perfekcyjne portrety. Jeszcze 5–10 lat temu takie efekty potrafili uzyskać jedynie profesjonalni edytorzy w działach fotomagazynów dla kobiet, dzisiaj są one dostępne na wyciągnięcie ręki, i to dzięki prostym w obsłudze aplikacjom.
Nie trzeba już znać Photoshopa, żeby wyretuszować selfie, odjąć sobie kilogramów czy dodać krągłości. W apkach takich jak FaceTune wystarczą do tego dwa kliknięcia. Dostępność tego rodzaju technologii ma odbicie w jej powszechności, a odróżnienie poprawionego zdjęcia od reszty – jest bardzo trudne.
To ważne, bo porównywanie się z innymi jest naturalną cechą ludzką. A im więcej obrazów innych ludzi dookoła nas, tym częściej będziemy to robić. Porównywanie się to automatyczny mechanizm, którego często nie jesteśmy świadomi. Ma swoje dobre i ciemne strony.
O tym przeczytasz w tekście: Dlaczego porównujemy się z innymi?
W instagramowej rzeczywistości nieustanne porównywanie się z innymi, zwłaszcza z osobami, które na różne sposoby ulepszają swoje zdjęcia, jest jak stąpanie po bardzo cienkim lodzie. Dr Renee Engeln, amerykańska profesorka psychologii, w swojej książce Obsesja piękna. Jak kultura popularna krzywdzi dziewczynki i kobiety zaznacza: „Kiedy nieustannie oglądamy wyidealizowane wizerunki kobiet, zaciera się granica pomiędzy wyobrażeniem a rzeczywistością. (…) Obserwując wzorce polubień i komentarzy, młode dziewczyny szybko uczą się, jakie zdjęcia zdaniem ich rówieśników są akceptowalne. Nastolatki przyznają, że rozpaczliwie usuwają zdjęcia, które otrzymały za mało polubień, i przysięgają sobie, że następnego dnia wrzucą do sieci coś lepszego. Młodzi internauci obojga płci są zgodni co do tego, że tylko dziewczyny muszą martwić się popularnością swoich zdjęć – chłopcy naraziliby się na kpiny, gdyby przejmowali się takimi rzeczami. To kolejny przejaw łączenia się samouprzedmiotowienia z kobiecością. Monitorowanie opinii innych na temat własnego wyglądu to zadanie przypisywane przede wszystkim dziewczętom i kobietom, nie chłopcom i mężczyznom”.
Według raportu „Młodzi Cyfrowi” „Co czwarty uczeń bardzo często sprawdza, ile lajków otrzymują jego zdjęcia i wpisy (28 proc.), tyle samo przyznaje, że często poświęca dużo uwagi i czasu, aby zrobić jak najlepsze zdjęcie (25,8 proc.), a co dziesiąty kasuje swoje zdjęcia lub wpisy w przypadku otrzymania niewystarczającej liczby lajków. Takie postępowanie częściej jest udziałem kobiet niż mężczyzn”.
Spojrzeć na siebie z zewnątrz
Samouprzedmiotowienie, o którym pisze dr Engeln, nie powstaje w rzeczywistości Instagrama. Dziewczynki od małego uczą się, że wygląd kobiet podlega ocenie: obserwują dorosłych, słuchają tego, jak się odnoszą do siebie i innych, a potem to naśladują. W pewnym momencie takie spojrzenie zewnętrznego obserwatora staje się częścią ich samych.
Jak pisze dr Engeln: „Samouprzedmiotowienie polega na wydzieleniu drobnej części świadomości, która monitoruje, jak wyglądamy z perspektywy innych ludzi. Czy wciągam brzuch? Czy nie podwinęły mi się spodnie? Czy widać mi ten pryszcz na brodzie?”.
Ciągłe oglądanie zdjęć innych oraz publikowanie selfie czy zdjęć swojej sylwetki w mediach społecznościowych może wzmacniać skupienie się na ciele jako obiekcie. Badania sugerują, że ilość czasu, którą nastolatki spędzają na oglądaniu zdjęć na Facebooku, pozwalała przewidzieć wystąpienie samouprzedmiotowienia czy niezadowolenia z masy ciała. Ten sam mechanizm dotyczy Instagrama – oglądanie zdjęć wzmacnia postawę zewnętrznego obserwatora. Komentarze pod zdjęciami, nieważne, czy pozytywne, czy nie, pogłębiają niezadowolenie ze swojego wyglądu. Sygnalizują, że wizerunek jest ważny. Chociażby dlatego, że zawsze jest pretekstem do ataku ze strony innych. W badaniu „Nastolatki 3.0” aż 60,8 proc. dziewcząt zadeklarowało, że spotkało się z obrażaniem innych w internecie ze względu na wygląd fizyczny, a 11,2 proc. odpowiedziało, że same były obiektem ataków w internecie ze względu na wygląd. Gdy ma się poczucie, że nie można dorównać ideałowi, pojawiają się wstyd i niezadowolenie.
Wyglądać jak selfie
Instagram to oprócz zdjęć także Instagram Stories, których ważną część stanowią nakładane na twarz filtry. Ta funkcjonalność pozwala zrobić sobie selfie lub nagrać filmik ze sobą w roli głównej i mieć na nim zmienioną twarz, np. przypominającą uroczego kota czy psa. Jednak większość filtrów oferowanych w aplikacji ma też za zadanie upiększać wygląd: wyrównuje kolor skóry, ujednolica owal twarzy, ale także powiększa oczy i usta, jednocześnie zmniejszając nos. Kwestia nosa jest szczególnie ważna w selfie. Ze względu na odległość od aparatu, którym robimy zdjęcie, nos jest na nim o ok. 30 proc. większy niż na fotografiach robionych z odległości 1,5 m. Więc już samo selfie nie jest adekwatnym obrazem siebie.
Patrzenie przez takie filtry na siebie i innych to ciekawa rozrywka, która ma jednak swoją ciemną stronę. Opublikowany w grudniu 2018 roku raport amerykańskiego czasopisma „Journal of the American Medical Association Facial Plastic Surgery” sugeruje, że filtry zmieniające wygląd twarzy mogą się przyczynić do rozwoju zaburzenia związanego z postrzeganiem swojego ciała – dysmorfofobii. Cierpiące na nią osoby są zaabsorbowane przynajmniej jednym, nieznaczącym, a nawet nieistniejącym defektem swojej urody.
Nakładane na twarz filtry dają poza tym złudzenie, że twarz danej osoby naprawdę może wyglądać w pożądany przez nią sposób. Doskonała, tworzona przez technologię iluzja, jest tak przekonująca, że chirurdzy plastyczni widzą nowy trend: ludzie do gabinetów zgłaszają się już nie ze zdjęciami gwiazd, ale siebie samych. Zmienionych przez aplikacje.
Jednocześnie Instagram stał się platformą promocyjną dla gabinetów medycyny estetycznej, przemysłu dietetycznego i beauty. Problem wydaje się na tyle poważny, że w zeszłym roku serwis podjął decyzję, że posty promujące diety i zabiegi medycyny estetycznej będą ukrywane przed osobami poniżej 18. roku życia.
Raport „#StatusOfMind” rekomenduje, aby publikowane w serwisach społecznościowych zdjęcia, które zostały wyretuszowane, były specjalnie oznaczane. Niestety, jak przekonuje w swojej książce dr Engeln, taki zabieg potencjalnie niewiele zmienia: „(…) wyniki części badań dowodzą, że może on (komunikat o retuszu) nasilić chęć uczestniczki, aby wyglądać jak modelka ze zdjęcia, oraz dążenie do szczupłej sylwetki i niezadowolenie z własnego ciała, a także zaostrzyć objawy zaburzeń odżywiania”.
Instagram na miarę
Jeśli znamy ciemną stronę Instagrama, jest szansa, że będziemy korzystać z niego w bardziej świadomy i zrównoważony sposób. Rozpoznawanie mechanizmów, które sprawiają, że nadmiernie skupiamy się na wyglądzie, to umiejętność przydatna nie tylko w mediach społecznościowych. Taka krytyczna perspektywa pomaga chronić siebie, swój dobrostan i wrażliwość przed treściami, które sprawiają, że zaczynamy czuć się gorzej ze sobą. Rozwijanie w sobie takiego spojrzenia pozwoli nam później przekazać je dzieciom: i dziewczynkom, i chłopcom.
Jednocześnie media społecznościowe – w porównaniu z tradycyjnymi – wydają się bardziej demokratyczne, pluralistyczne i wielogłosowe – bo są, przynajmniej częściowo, tworzone oddolnie, przez ludzi takich jak my. Warto brać odpowiedzialność za wspólną medialną przestrzeń. A na pewno za swoją w niej obecność, np. za to, co w niej udostępniamy i jak reagujemy na to, co publikują inni. W szerszej perspektywie to zaproszenie do autorefleksji: czemu chcę pokazać akurat to zdjęcie? Czego oczekuję od ludzi? Czy to, co pokazuję, jest zgodne z tym, kim jestem? Bo dodając swoje zdjęcia, mamy przywilej kierowania spojrzenia widza na to, co dla nas ważne.
Na Instagramie mamy także wybór: to my decydujemy, co chcemy obserwować – czy celebrytów, czy psy (albo koty), modelki czy konta poświęcone jodze, książkom albo gotowaniu. Jeśli obserwujemy znajomą, która cały czas wrzuca zdjęcia w stroju kąpielowym, co wzbudza w nas nieprzyjemne emocje (może po prostu sprawiać, że zaczniemy więcej myśleć o wyglądzie własnego ciała), to możemy skorzystać z opcji wyciszenia. Dzięki niej nie będziemy widzieć postów danej osoby. Warto tę możliwość wypróbować i zobaczyć, jak nam z tym jest. Instagram to też mikroplemiona – oddane społeczności skupione wokół swoich zainteresowań. Grupy, które są otwarte i inkluzywne, z których można wiele wyciągnąć dla siebie. To właśnie blaski Instagrama: możliwość kreowania własnego świata. Dzieci funkcjonalność tej aplikacji opanują w 30 minut, ale w poruszaniu się po tym świecie – utkanym z relacji i przeplatanym obrazkami idealnego życia – potrzebują emocjonalnego wsparcia i bezpiecznego schronienia, które daje relacja z dorosłym. A jeżeli ten dodatkowo potrafi pokazać, na czym polega umiejętność krytycznego myślenia – tym lepiej.
Bibliografia:
- Antyweb, Instagram w Polsce – statystyki, https://antyweb.pl/instagram-w-polsce-statystyki [dostęp: 03.03.2020]
- Dr Renee Engeln, Obsesja piękna. Jak kultura popularna krzywdzi dziewczynki i kobiety, Buchmann, Warszawa 2018
- Ilyssa P. Salomon, The Selfie Generation: Examining the Relationship Between Social Media Use and Early Adolescent Body Image, University of Kentucky, Lexington 2017, https://doi.org/10.13023/ETD.2017.130 [dostęp: 03.03.2020]
- Parents’ Ultimate Guide to Instagram,https://www.commonsensemedia.org/blog/parents-ultimate-guide-to-instagram, [dostęp: 03.03.2020]
- Susruthi Rajanala, BA; Mayra B.C. Maymone, MD, DSc; Neelam A. Vashi, Selfies, Living in the Era of Filtered Photographs, „JAMA Facial Plast Surg”, 2018; 20(6): 443–444. doi:10.1001/jamafacial.2018.0486
- Brittany Ward, Max Ward, Ohad Fried, Nasal Distortion in Short-Distance Photographs: The Selfie Effect, „JAMA Facial Plast Surg”, 2018; 20(6): 443–444, doi:10.1001/jamafacial.2018.0486
- Maciej Dębski, Magdalena Bigaj, Młodzi cyfrowi. Nowe technologie. Relacje. Dobrostan, wyd. GWP, Gdańsk 2019 https://dbamomojzasieg.com/wp-content/uploads/2019/12/Mlodzi-Cyfrowi.-Nowe-technologie.-Relacje.-Dobrostan_ksiazka.pdf [dostęp: 03.03.2020]