Gdy coraz młodsze dziewczynki wydają pieniądze na kosmetyki do makijażu i deklarują, że muszą się odchudzać — przychodzimy z mądrym wsparciem. Oto nasz najnowszy e‑book: 90 stron o tym, jak sprawić, aby twoja córka wzrastała w poczuciu akceptacji własnego ciała
Dopiero co łaziła po drzewach i taplała się beztrosko w kałużach. W głowie miała swoje zabawy, książki, rysunki, koleżanki. Dziewczyński świat Ważnych Spraw, w którym ciało było po prostu sojusznikiem. To ono pozwalało skakać, biegać, jeździć na hulajnodze. To ono torowało drogę do sukcesów rozwojowych. Dłoń coraz śmielej prowadziła kredkę, noga coraz celniej kopała piłkę. „Mamo, umiem już pływać!” – tak cieszyła się z własnej sprawczości!
Czasami ciało stawiało ograniczenia. Mówiło jej na przykład: tak wysoko nie wejdziesz! I dobrze, złaziła z drzewa niżej. Znajdowała frajdę na niższych konarach albo ćwiczyła mięśnie na gałęziach. I próbowała wejść wyżej jeszcze raz, i jeszcze, i jeszcze.
Częściej, dzięki potędze wyobraźni, ciało samo te ograniczenia znosiło. „Mam skrzydła – słyszałaś, jak wołała – polecę! Wskoczę tam na czarodziejskim koniu!”
Samo w sobie ciało rzadko było tematem. A już żeby ograniczać zabawę przez to, jak wygląda? Nie do pomyślenia!
Tymczasem w pewnym momencie stało się tak, jak gdyby tej twojej dziewczynce – córce, podopiecznej czy po prostu bliskiej ci osobie – usiadł na ramieniu Strażnik Wyglądu.
Zapowiadało się niewinnie.
– Ładnie wyglądasz – szepnął jej do ucha, gdy założyła Odpowiednie Ubranie.
Potem szepnął tak drugi raz. Dziesiąty. Piętnasty.
Wkraczał częściej.
– O, tak ślicznie – podbijał, gdy zrobiła dziubek do zdjęcia. Selfiaczki, więcej selfiaczków. Przeglądanie się we własnym odbiciu.
Niedługo później jako rewers komplementów nieuchronnie pojawiła się krytyka.
– Tak lepiej nie – zaczął mówić, gdy chciała założyć wygodny dres zamiast czegoś stylowego. Albo gdy planowała zrobić prosty szybki kucyk zamiast wymyślnego warkocza.
– Wystarczy, bo utyjesz! – łapał za rękę, gdy sięgała po trzecie ciastko. Potem kazał obrócić się bokiem do lustra. Wskazał na brzuch, na biodra, na pupę.
Szybko na namierzone przez siebie niedoskonałości zaczął podsuwać remedia.
– Tak będzie lepiej – gdy wypróbowała pierwszy raz pomadkę.
– Zamaluj tego pryszcza – gdy dało o sobie znać dojrzewanie.
– Odchudzaj się – gdy uznał, że powinna.
Jedno było nieuchronne: im częściej twoja córka słyszała Strażnika Wyglądu, tym bardziej robił się zachłanny. Dawał instrukcje. Oceniał dziewczyny z klasy. Wtrącał się. Mnożył nakazy, zakazy.
Strażnik karmił się uwagami innych. Miłej cioci podoba się dziewczynka? Prosimy! Chwaląca babcia zakochana we wnuczce? Najlepiej! Niech chwalą i komplementują właśnie wygląd. Niech przez to dadzą dziewczynce do zrozumienia, że to wygląd jest ważny. Bardzo ważny. Najważniejszy! A to wzmocni z czasem Strażnika Wyglądu na tyle, że przejmie nad dziewczynką pełną władzę.
I oto orientujesz się, że Strażnik Wyglądu siedzi na jej ramieniu i szepcze jej do ucha już niemal cały czas. Każe przeglądać się w szybie tramwaju i wciągać brzuch na korytarzu szkolnym. Radzi, aby zrezygnowała z gry w piłkę, bo od tego jest się spoconą i czerwoną na twarzy. Żeby nie kandydowała w wyborach do samorządu szkolnego ze względu na tuszę. I żeby nie wychodziła z domu nieumalowana. I rezygnowała z kolejnych rzeczy, kolejnych, a skupiała się tylko na upiększaniu, strojeniu. Podkreślaniu tego, co według Strażnika ma być podkreślone, i na ukrywaniu tego, co ma być ukryte.
Na domiar złego – Strażnik Wyglądu na każdym kroku ma sojuszników. W każdym smartfonie, w mediach społecznościowych. W każdym kolorowym piśmie, pełnym niedoścignionych ideałów. W każdej kobiecie, której na ramieniu siedzi taki sam Strażnik Wyglądu. I tak samo jej podszeptuje, podjudza, zakazuje. Tak samo ocenia.
Co możesz z tym zrobić? Do własnego Strażnika Wyglądu większość dorosłych osób się przyzwyczaiła. Jakoś umiemy się z nim układać. I czasem nawet go nie słuchać, odwracać głowę, zrzucać z ramion.
Ale te pierwsze miesiące, pierwsze lata ze Strażnikiem Wyglądu – to często dla dziewczynki cierpienie.
Widzisz je w odrzucanych zabawach. W uśpionej wyobraźni. Widzisz w nadgorliwości neofitki, która nagle jest gotowa poświęcić godzinę na skin care (o, szczęśliwi rodzice, którzy nie znają tego wyrażenia!). Widzisz cierpienie w przerażającej gotowości do przyjęcia ograniczeń, z których jeszcze niedawno dziewczynka nic by sobie nie robiła. Słyszysz je w jej bezsilnym płaczu z powodu kolejnych kilogramów, kolejnych pryszczy, nie takiej fryzury, okularów.
I nagle rozumiesz, że Strażnik Wyglądu wydaje się mieć większy autorytet niż ty. Że twoje uspokajające słowa nic nie znaczą. I że w przeciwieństwie do ciebie – Strażnik nie życzy twojej dziewczynce naprawdę dobrze. Życzy jej tylko, aby dobrze wyglądała. Dobrze według urojonych i często absurdalnych kryteriów.
Jak możesz ją w tej sytuacji wesprzeć? Co robić?
Nie mamy dla ciebie prostych rad. Układanie się ze swoim Strażnikiem Wyglądu to praca na całe życie.
Dajemy ci za to zbiór mądrych tekstów. Pomogą zrozumieć ten problem. Przyszpilić Strażnika Wyglądu i obnażyć wszystkie jego sztuczki. Teksty pokażą, co przeżywa twoja dziewczynka i co może przynieść jej ulgę.
Fundacja Kosmos dla Dziewczynek problemem presji wyglądu zajmuje się od ośmiu lat. Wybrane do tego e‑booka teksty to artykuły, które pojawiły się na naszym Portalu Wiedzy, czyli w „Kosmosie dla dorosłych” – bezpłatnym serwisie stworzonym, by wspierać osoby wychowujące dziewczynki. Swoją mądrością dzielą się psycholożki, socjolożki, pedagożki, seksuolożki. Problemy rozgryzają świetne dziennikarki i pisarki.
W naszym e‑booku znajdziesz praktyczne podpowiedzi, jak zacząć rozmowę, na co zwracać uwagę i w jaki sposób wkroczyć do akcji, gdy Strażnik Wyglądu za bardzo się rozpanoszy.
Bo wbrew pozorom w walce z nim też mamy sojuszników. A akceptacja własnego ciała to dar, który możemy przekazać dziewczynce na całe życie – i o który warto zawalczyć.