Matki Ukrainy to cykl wywiadów Fundacji Kosmos dla Dziewczynek z kobietami, które uciekły przed wojną do Polski. To próba oddania głosu tym, o których sporo mówimy w trzeciej osobie, ale których nie słyszy się w polskich mediach tradycyjnych czy społecznościowych. A tymczasem one są tu z nami. Nasze rozmówczynie opowiadają o tym, jak układają życie swoje i swoich dzieci w Polsce, jak mierzą się z tym, co zostawiły za sobą, jak ich dzieci adaptują się w zupełnie nowych okolicznościach. Ich macierzyński punkt widzenia jest dla nas szczególnie ważny. Wymyka się eksperckim narracjom i dotyka tego, co w życiu najważniejsze.

„Українські матері” – це цикл інтерв’ю Фундації „Космос для дівчаток” з жінками, які втекли від війни до Польщі. Це спроба надати слово тим, про кого ми багато говоримо в третій особі, але кого не чути в польських традиційних чи соціальних медіа. А поки що вони тут, з нами. Наші співрозмовниці розповідають про те, як вони влаштовують своє життя і життя своїх дітей у Польщі, як вони справляються з тим, що залишили, як їхні діти адаптуються в цілком нових умовах. Для нас надзвичайно важлива їхня материнська точка зору. Вона відходить від експертних розповідей і торкається того, що є найважливішим у житті.

Wywiad z Iryną Kvasniak – nauczycielką, matką jedenastoletniego Tymofija i siedmioletniej Ariny, z którymiuciekła przed wojną z Tarnopola w Ukrainie do Częstochowy.

Інтерв’ю Іриною Квасняк: — українською вчителькою, матір’ю одинадцятирічного Тимофія та семирічної Аріни, яка перед війною втекла з Тернополя до Ченстохови.

Czy kiedy wybuchła wojna, od razu postanowiliście, że wyjeżdżacie?

Kiedy wybuchła wojna, 24 lutego, całą noc spędziłam z dziećmi w piwnicy. Były przerażone. Mam swój samochód, więc od razu nas spakowałam i wsiadłam do auta, bo wiedziałam, że trzeba uciekać. Trudno było znaleźć paliwo. W Tarnopolu, gdzie mieszkaliśmy, jeździłam przez pół dnia od stacji do stacji, żeby znaleźć taką, gdzie dałoby się zatankować do pełna. Nikt nie wiedział wtedy, gdzie będą toczyć się walki. Wszędzie wydawało się niebezpiecznie, wyły syreny. Do granicy z Polską jechaliśmy samochodem trzy dni, zwykle jedzie się dwie godziny. Dopiero jak tu dotarliśmy, to sobie uświadomiłam, jak przypadkowe i często niepotrzebne było to, co spakowałam. To mi uświadomiło, w jak ogromnym stresie wyjeżdżałam.

Jak znaleźliście się w Częstochowie? To w końcu kilkaset kilometrów od najbliższej granicy.

Tak, prawie 400 kilometrów. W Częstochowie od trzech lat pracuje mój mąż. Jest zawodowym kierowcą międzynarodowym i jak tylko usłyszał o wojnie, od razu powiedział: przyjedźcie do mnie.

Czy po drodze spotkaliście się z pomocą? Ludzie byli dla was życzliwi?

Wszyscy byli dla nas bardzo mili i dobrzy. Jak tylko przejechaliśmy przez granicę, to zobaczyliśmy policję, straż pożarną, zwykłych ludzi, którzy rozdawali ciepłą herbatę, kawę, kanapki. Były też darmowe polskie startery do telefonów, dzięki którym można było zadzwonić lub włączyć nawigację. W niewielkiej wiosce zorganizowano punkt, gdzie można było też wziąć prysznic, umyć dziecko. A kiedy tankowałam auto już w Polsce, to akurat przyjechała elegancka, miła pani, otworzyła bagażnik i rozdawała z niego bardzo dużo rozmaitego jedzenia.

Czym zajmowałaś się w Tarnopolu?

Pracowałam jako nauczycielka angielskiego. Uczyłam dzieci przez blisko dwadzieścia lat. Zaczęłam pracować, kiedy byłam na trzecim roku studiów – w szkole państwowej, prywatnej, w technikum, udzielałam też korepetycji na własną rękę.

Zajrzyj do najnowszego 40. numeru magazynu „Kosmos dla dziewczynek”

NR 40 / NA SKRZYDŁACH

Zajrzyj do najnowszego 40. numeru magazynu „Kosmos dla dziewczynek”

NR 40 / NA SKRZYDŁACH

Taka nagła zmiana kraju, nieplanowany wyjazd, w strachu, był trudny dla was wszystkich, ale z pewnością w sposób szczególny dla dzieci. Nowa szkoła, nowi przyjaciele.

W Ukrainie rok przed rozpoczęciem szkoły podstawowej to czas, w którym dziecko ma już szkolne zajęcia, przygotowuje się do regularnych lekcji. Arina odbyła taką edukację rok wcześniej, toteż w Polsce mogła iść już do pierwszej klasy. Tymofij u nas był w czwartej, ale tutaj poszedł do trzeciej; również z tego powodu, że do klasy niżej chodziło już dwóch ukraińskich chłopców, mógł mieć kolegów ze swojego kraju. Przed wojną myśleliśmy o przeprowadzce do Polski, do mojego męża, nie znaliśmy jednak terminu. Rozmawialiśmy o tych planach z dziećmi, więc zmiana kraju nie była dla nich ogromnym szokiem. Dla mnie też nie, bo już wcześniej czytałam o szkole, pracy w Polsce, wynajęciu mieszkania, badałam, jakie są różnice pomiędzy tymi dwoma krajami.

Czy po przyjeździe do Polski coś cię zaskoczyło?

W Polsce kobieta ma dużo wolności, szerokie możliwości pracy zawodowej, rozwoju własnego biznesu. Nikogo nie dziwi, że chce być aktywna. Pasuje mi to, bo właśnie taką aktywną kobietą jestem. W Ukrainie pod tym względem było mi trudniej. Nie myślałam też, że przyjeżdżając do innego kraju, mogę mieć te same prawa jak jego obywatelka. Oczywiście znajomość języka polskiego bardzo pomaga.

Jak dzieciaki radzą sobie w szkole?

Oboje szybko uczą się polskiego, starają się mówić w tym języku na co dzień, nie tylko na lekcjach, i sporo już rozumieją.

W czerwcu na zakończenie trzeciej klasy mój syn pisał ten sam test z polskiego, przyrody i matematyki, co polskie dzieci. Poszło mu bardzo dobrze, wszyscy byliśmy z niego dumni.

Córka też, w dużej mierze dzięki podejściu nauczycielek, nauczyła się już łacińskich liter.

Czy widzisz jakieś różnice w edukacji w Polsce i w Ukrainie? W podejściu polskich i ukraińskich nauczycielek? Albo różnice w wychowaniu, w zachowaniu dzieci?

I w Polsce, i w Ukrainie spotkaliśmy się z dużymi wymaganiami. Może w Ukrainie moje dzieci miały trochę mniej czasu na zabawę niż w Polsce, więcej zadań – ale widzę, że w Polsce też jest im trudno, bo przecież uczą się w obcym języku, i to bardzo intensywnie. Natomiast dobra nauczycielka to dobra nauczycielka, dobry nauczyciel to dobry nauczyciel, niezależnie od tego, czy uczy w Ukrainie, w Polsce, czy w Stanach. Jednak jeśli chodzi o samo wychowanie dziecka, to największą rolę odgrywa podejście rodziców. Dlatego ja staram się być przykładem dla swoich dzieci.

Jak spędzaliście czas wolny z dziećmi w Tarnopolu? Jak spędzacie go teraz, w Polsce?

Kiedy dzieci odrobiły swoje zadania domowe, to powtarzaliśmy razem angielski, razem ze mną gotowały, bawiliśmy się zabawkami. Mój syn lubi sport – podciąganie się na drążku, ćwiczenia lekkoatletyczne, a córka bardzo chętnie rysuje. Teraz dodatkowo codziennie uczymy się razem polskiego i dużo z nimi rozmawiam o różnicach w zwyczajach polskich i ukraińskich.

Są jakieś znaczące różnice?

Tak. Z moich obserwacji wynika, że w Polsce ludzie są bardzo uprzejmi, w Ukrainie w ciut mniejszym stopniu. W Polsce nawet do obcych osób mówi się dzień dobry, do widzenia, proszę, przepraszam, miłego dnia. W Ukrainie witamy się tylko ze znajomymi. Dlatego dużo dzieciom tłumaczę, że warto o tym pamiętać: żeby zawsze się przywitać, przeprosić, jeśli na kogoś przypadkiem wpadną, na przykład w sklepie. Tu po prostu są trochę inne zwyczaje i warto się do ich dostosować, jeśli to nam nic nie szkodzi.

A ty czym się teraz zajmujesz? Udało ci się znaleźć pracę w swoim zawodzie?

Na razie intensywnie się uczę polskiego, bo bez tego jest pod tym względem trudno. W punkcie pomocy Ukraińcom chodzę na bezpłatny intensywny kurs języka polskiego jako obcego. Mamy też znajomą polską rodzinę, którą odwiedzamy, i wtedy też mogę praktykować, szlifować język. Wieczorem, kiedy kładę dzieci spać, powtarzam sobie polskie słowa i zwroty. Śpię po pięćsześć godzin, mam dużo energii i lubię aktywne życie. Chciałabym być znowu nauczycielką angielskiego.

Czy kiedy skończy się wojna, chcielibyście wrócić do Tarnopola?

Nie – już od dawna chcieliśmy być wszyscy razem, z moim mężem. Można powiedzieć, że wojna przyspieszyła naszą przeprowadzkę. W Tarnopolu zostali moi rodzice.. Są lekarzami, czują się tam potrzebni. Odwiedzili nas jakiś czas temu, ale nie chcą dać się przekonać do przeprowadzki. Dzieci chcą odwiedzać dziadków, martwią się o nich, ale wracać nie chcą. A ja chciałabym mieć całą rodzinę przy sobie.

Czy rozmawiasz z dziećmi o wojnie?

Tak.

Na początku codziennie przy kolacji mój syn pytał, jak żyją ludzie, którzy zostali w Ukrainie; czy cały czas siedzą w piwnicy, czy mają co jeść?

Bardzo przejmuje się też tym, co słychać u babci i dziadka. Wojna zmieniła moje dzieci, mam wrażenie, że bardzo dojrzały przez te pół roku. Lepiej rozumieją innych ludzi, są bardziej empatyczne, ale też bardziej pewne siebie.

Czy jest coś innego, nowego, co robicie razem z dziećmi w Polsce?

Dużo razem jeździmy, zwiedzamy okolicę – Olsztyn pod Częstochową, Złoty Potok. Mój syn bardzo lubi łowić ryby, więc jeździmy też nad jezioro czy rzekę.

Czy córka polubiła w Polsce jakieś nowe rzeczy, zabawy, sposób spędzania czasu albo tęskni za czymś, co robiła w Ukrainie, a tu już nie robi?

Moja córeczka polubiła świetlicę w szkole, jest tam dużo zabawek i ścianka wspinaczkowa. Lubi również uczęszczać na kółka po zajęciach: na zumbę, lepienie z gliny, dodatkowe zajęcia z języka polskiego. Tęskni za przyjaciółmi w Ukrainie, z którymi chodziła do przedszkola, ale ma z nimi kontakt: w weekendy rozmawiają przez internet.

O czym teraz najbardziej marzycie?

Najbardziej o tym, żeby skończyła się wojna i żebyśmy mogli odwiedzić naszą rodzinę, która została w Ukrainie. Bardzo chciałabym zobaczyć moich rodziców. Chciałabym, żeby mogli nas odwiedzać tak często, jak by chcieli.

Мої діти дуже подорослішали за ці півроку

Коли почалася війна, ви одразу вирішили, що поїдете?

Коли почалася війна, 24 лютого, я з дітьми всю ніч провела в підвалі. Вони були налякані. У мене є машина, тому я відразу зібрала нас, сіла у машину, бо знала, що треба тікати. Важко було знайти паливо. У Тернополі я пів дня їздила від заправки до заправки, щоб знайти ту, де можна було б заправитися. На той час ніхто не знав, де саме відбуватимуться бойові дії. Всюди здавалося небезпечно, вили сирени. Ми їхали машиною три дні до польського кордону, коли зазвичай це дві години їзди. Лише коли ми приїхали сюди, я зрозуміла, наскільки випадковим і фактично непотрібним було те, що я спакувала. Це дало мені зрозуміти, в якому стресовому стані я перебувала.

Як ви опинилися в Ченстохові? Це, зрештою, кілька сотень кілометрів від найближчого кордону.

Так, це майже 400 кілометрів. Мій чоловік працює в Ченстохові вже три роки. Він професійний міжнародний водій і як тільки почув про війну, одразу сказав: приїжджайте до мене.

Чи зустрічали ви допомогу на цьому шляху? Чи були до вас люди ввічливі?

Всі були дуже привітні і добрі до нас. Як тільки ми перетнули кордон, побачили поліцію, пожежників, простих людей, які роздавали гарячий чай, каву, бутерброди. Також були безкоштовні польські стартові пакети, завдяки яким можна було зателефонувати або увімкнути навігацію. У маленькому селі був пункт, де також можна було прийняти душ, помити дитину. А коли я заправляла машину в Польщі, приїхала елегантна, ввічлива пані, відкрила багажник і роздавала багато різної їжі.

Чим ти займалась в Тернополі?

Працювала вчителем англійської мови. Маю досвід викладання близько двадцяти років. Я почала працювати, коли ще навчалась на третьому курсі університету — в державній школі, в приватній школі, в технікумі, а також займалась репетиторством.

Така раптова зміна країни, незапланований виїзд, у страху, була важкою для всіх вас, а особливо для дітей. Нова школа, нові друзі.

В Україні цей рік перед початком початкової школи — це час, коли дитина вже має початкову освіту, готується до регулярних занять. Аріна отримала саме таку освіту, тому в Польщі вона вже могла піти до першого класу. Тимофій навчався в четвертому класі, але тут він перейшов до третього; а також тому, що класом нижче вже було двоє хлопчиків-українців, він міг мати друзів зі своєї країни. До війни ми думали переїхати до Польщі, до мого чоловіка, але не мали конкретного терміну. Ми говорили про ці плани з дітьми, тому зміна країни не стала для них великим стресом. Для мене також ні, бо я попередньо читала про школу, роботу в Польщі, оренду житла, досліджувала, які є відмінності між цими двома країнами.

Чи здивувало тебе щось, коли приїхала до Польщі?

У Польщі жінка має більше свободи, ширші можливості професійного росту, розвитку власного бізнесу. Нікого не дивує, що вона хоче бути активною. Мені це підходить, тому що я саме така активна жінка. В Україні мені було складніше в цьому плані. Я також не думала, що, приїхавши в іншу країну, я можу мати такі ж права, як і громадянин цієї країни. Звичайно, чим краще ви володієте польською мовою, тим легше.

Як діти радять собі в школі?

Обоє швидко вивчають польську мову, намагаються розмовляти нею щодня, а не лише на уроках, і вже багато чого розуміють.

У червні, наприкінці третього класу, мій син писав такий самий тест з польської мови, природознавства та математики, як і польські діти. Він дуже добре впорався з цим і ми всі ним пишалися.

У моєї доньки теж все дуже добре: вона вже вивчила латинські літери, багато в чому завдяки підходу вчителів.

Чи бачиш ти відмінності в освіті в Польщі та Україні? У ставленні польських та українських педагогів?

Як у Польщі, так і в Україні шкільна освіта характеризується високими вимогами до дітей. Можливо, в Україні мої діти мали трохи менше часу для ігор, ніж у Польщі, більше завдань — але я бачу, що і в Польщі їм важко, тому що вони навчаються іноземною мовою, причому дуже інтенсивно. Але хороший вчитель — це хороший вчитель, незалежно від того, де він викладає — в Україні, Польщі чи Штатах. Однак, коли мова йде про виховання самої дитини, найбільшу роль відіграє підхід батьків. Тому я намагаюся бути прикладом для своїх дітей.

Як ви проводили вільний час з дітьми у Тернополі? Як проводите зараз, у Польщі?

Коли діти зробили домашнє завдання, ми разом повторювали англійську, разом готували їжу, гралися іграшками. Син захоплюється спортом — підтягуванням на перекладині, атлетичними вправами, а донька дуже любить малювати. Зараз у Польщі ми разом додатково вивчаємо польську мову щодня і я багато розмовляю з ними про відмінності у польських та українських традиціях.

Чи є якісь суттєві відмінності?

Так, я помітила, що в Польщі люди дуже ввічливі, а в Україні трохи менше. У Польщі навіть до незнайомих людей кажуть доброго ранку, до побачення, будь ласка, вибачте, гарного дня. В Україні ми вітаємося лише з друзями. Тому я багато пояснюю своїм дітям, що варто запам’ятати: завжди вітатися, вибачатися, якщо вони випадково зіткнулися з кимось, наприклад, у магазині. Просто звичаї тут дещо інші, і до них варто пристосовуватися.

А чим ти займаєшся сьогодні? Чи вдалося тобі знайти роботу за фахом?

Наразі інтенсивно вивчаю польську мову, бо без неї важко в цьому плані. Відвідую безкоштовний інтенсивний курс польської мови як іноземної при інформаційному пункті допомоги українцям. Також у нас є знайома польська родина, до якої ми ходимо в гості, і там я можу практикувати свої мовні навички. Увечері, коли вкладаю дітей спати, повторюю про себе польські слова та вирази. Я сплю по п’ять-шість годин, маю багато енергії і насолоджуюся активним життям. Я б хотіла знову стати вчителем англійської мови.

Коли закінчиться війна, чи хотіли б ви повернутися до Тернополя?

Ми давно хотіли бути всі разом, з чоловіком. Можна сказати, що війна прискорила наш переїзд. Бабуся і дідусь моїх дітей залишилися в Тернополі. Мої батьки — лікарі, вони відчувають себе там потрібними. Вони приїжджали до нас деякий час тому, але їх ніяк не вдається переконати переїхати. Діти хочуть до бабусі і дідуся, переживають за них, але повертатися не хочуть. Хотілося б, щоб зі мною була вся родина.

Чи ти розмовляєш зі своїми дітьми про війну?

Так.

Спочатку син щодня за вечерею запитував, як живуть люди, які залишилися в Україні, чи сидять вони весь час у підвалі, чи мають що їсти?

Він теж дуже стурбований тим, що відбувається з його бабусею та дідусем. Війна змінила моїх дітей, у мене таке враження, що вони дуже подорослішали за ці півроку. Вони краще розуміють інших людей, вони більш емпатичні, але й більш впевнені в собі.

Чи є щось ще, щось нове, що ви робите разом з дітьми в Польщі?

Ми багато подорожуємо разом, вивчаємо місцевість — Ольштин під Ченстоховою, Злотий Потік. Мій син дуже захоплюється риболовлею, тому ми також їздимо на озеро або річку.

Чи сподобалося твоїй доньці щось нове в Польщі, ігри, способи проведення часу, чи вона сумує за чимось, чим раніше займалася в Україні, але більше не займається тут?

Доньці сподобалася світлиця в школі, там багато іграшок і скеледром. Вона також любить ходити на додаткові заняття: зумбу, ліплення з глини, додаткові заняття з польської мови. Вона сумує за своїми друзями в Україні, з якими ходила в дитячий садок, але підтримує з ними зв’язок: на вихідних вони спілкуються в інтернеті.

Про що ви зараз найбільше мрієте?

Найбільше мріємо про те, щоб закінчилася війна і ми змогли відвідати своїх рідних, які залишилися в Україні. Дуже хотілося б побачити батьків. Хотілося б, щоб вони могли приїжджати до нас так часто, як їм цього б хотілося.

Patron cyklu / Партнером циклу є

Mariana Tarchanyn – w Ukrainie pracowała jako nauczycielka języka polskiego, literatury polskiej i historii w kilku szkołach, autorka projektu: “Każdemu, kto tonie należy podać rękę. Niezwykłe życie Ireny Sendlerowej”. Filolożka języka angielskiego i polskiego, tłumaczka, prowadzi kursy języka polskiego jako obcego. 

Мар’яна Тарчанин – в Україні працювала вчителькою польської мови, літератури та історії у кількох школах, авторка проєкту: „Кожному хто потопає необхідно протягнути руку допомоги. Неймовірне життя Ірени Сендлер”. Філологиня англійської та польської мов, перекладачка, проводить курси польської мови як іноземної. 

Zapisz się do naszego newslettera