Jak to jest, że chłopcy przejmują inicjatywę, biorą odpowiedzialność, są liderami w grupie, a dziewczynki się rządzą i chcą, by wszystko było tak, jak im się podoba? Co sądzicie o tych podwójnych standardach? I co jest złego w rządzeniu się?
Uwaga! Kosmiczny dyplom do pobrania na końcu tekstu!
A gdyby tak zrobić burzę mózgów i wypisać, co przeszkadza dziewczynkom przejmować inicjatywę?
Na przykład – polaryzacja płci. Nasze często nieuświadomione, wpojone w procesie wychowania i edukacji przekonania, że się fundamentalnie różnimy. Dziewczynki od chłopców, kobiety od mężczyzn. I że wszystkie cechy charakteru i zachowania można podzielić na te dziewczyńskie i chłopackie. I że płeć to jest to, co nas najmocniej różnicuje. A przecież tak naprawdę stanowi tylko jedną ze składowych naszej tożsamości.
Co jeszcze? Może androcentryzm płci? Czyli świetnie sobie radzące przekonanie, że to, co stereotypowo męskie, jest poważniejsze i mocniejsze. Od tego tylko krok (już dawno zresztą zrobiony!), by uznać, że to, co męskie, jest obiektywną normą, a to, co stereotypowo kobiece czy dziewczyńskie, trzeba z normą konfrontować.
To tylko dwa przykłady, a można by ich łatwo wymienić znacznie więcej.
Co więc możemy zrobić jako rodzice/dziadkowie/ważne osoby wspierające dziewczynki? I jak to robić, by naprawdę służyło rozwojowi, a nie było jednorazową inicjatywą, po której tracimy entuzjazm, bo nie wszystko poszło tak, jak sobie wyobrażaliśmy/wyobrażałyśmy?
Zachęcajmy do zabierania głosu
– Moja córka i jej koleżanki przechodzą w szkole bardzo kompleksowy trening milczenia. Naprawdę coś się we mnie gotuje i nieraz wybucha, gdy słucham tych opowieści. Że pani ze świetlicy powiedziała Melanii, by już dała spokój w tym udowadnianiu, kto zaczął burzliwą sprzeczkę. Że wychowawczyni prosi, by już skończyć przekrzykiwanie się, kto się nie wywiązał z ustaleń dotyczących przygotowań do przedstawienia, i by Zośka, przyjaciółka mojej córki, już naprawdę nie próbowała tłumaczyć, co i jak powinno wyglądać, bo od tego jest tu nauczyciel – opowiada Monika, mama dziewięciolatki.
Melania może by i chciała się czasem porządzić, ale jak pokazuje jej codzienność, bywa to naprawdę trudne. Czemu? Między innymi dlatego, że dorośli nie bardzo są na to gotowi.
Co z tym próbuje zrobić Monika? Zachęca Melanię w czasie pozaszkolnym, by ta zabierała głos. Co to znaczy? Wiele zależy od sytuacji. Czasem jest oddaniem dziewczynce decyzji, co kupią ulubionej cioci w cukierni, gdy ta jest chora, a chcą jej zrobić przyjemność, innym razem zachętą do wypowiedzenia swojego zdania na temat czegoś, co budzi w rodzinie emocje, a nawet spór. A niekiedy po prostu pytaniem o zdanie i braniem pod uwagę tego, co Melania odpowie. – Wydaje mi się, że gdy liczę się ze zdaniem mojej córki i wierzę w to, co mówi, wzmacniam jej wiarę w to, że jej opinie mają sens, że jej pomysły są równie dobre jak te całkiem dorosłe, a czasem i lepsze – dodaje Monika.
Szukajmy niesamowitych kobiet
Ale nie tylko po to, by się nimi inspirować, ale by pokazać, jak różnych wyborów mogą dokonywać dziewczynki i kobiety.
Łatwiej nie ulegać presji otoczenia, gdy się wie, że naprawdę można wybrać inaczej. Że są dziewczyny i kobiety, które zdecydowały się na coś zupełnie odmiennego niż ich otoczenie i czują się w tym spełnione.
Taka refleksja otwiera drzwi do tego, by nie bać się myśleć o swoich mocnych i słabych stronach, bo z każdej mieszanki uzdolnień mogą wynikać pełne pasji doświadczenia. Słyszeliście o Cecilii Payne-Gaposchkin, brytyjskiej astronomce, która zrobiła miliony zdjęć gwiazdom i wytłumaczyła, z czego zbudowane jest Słońce? A o Peggy Whitson, astronautce, która spędziła najwięcej czasu w kosmosie ze wszystkich amerykańskich astronautek i astronautów? A może bliżej przyjrzycie się Grecie Thunberg, która swoim szkolnym strajkiem zainicjowała młodzieżowe ruchy klimatyczne na całym świecie? Albo Malali Yousafzai, która odkąd skończyła 11 lat, nagłaśnia dyskryminację dziewczynek w Pakistanie?
Szukajcie historii na YT, w filmach dokumentalnych w serwisach streamingowych, a gdy już traficie na kogoś, czyja historia wam się spodoba, sprawdźcie, czy nie ma możliwości, by poznać taką osobę bliżej. W dobie on-line’owych spotkań jest to łatwiejsze niż kiedykolwiek wcześniej.
Przy okazji warto pogadać o tym, że ktoś, kto odnosi sukces (jakkolwiek go rozumieć), to niekoniecznie ktoś, kto jest liderką czy liderem. I że liderzy/liderki to ci, którzy mają cel i wizję. I chcą brać odpowiedzialność nie tylko za siebie, ale i za swoje otoczenie.
Budujmy sytuacje, w których można poćwiczyć podejmowanie decyzji
Dobrze znamy bajkę, w której ona (śliczna królewna) czeka uwięziona w wieży na zamku, by on (odważny, nieustraszony, pomysłowy królewicz) przyjechał na białym rumaku i pokonał wiele przeszkód, by ją uratować. Nie wiemy, co robi królewna w wieży (być może się czegoś uczy, może pisze książkę, a może planuje jakąś fajną akcję wspierającą ważne dla niej wartości – niestety klasyczna bajka o tym milczy), ale wiemy, że królewicz musi opracować plan, a potem jeszcze wdrożyć go w życie, by osiągnąć cel. Musi się rządzić – tak krótko mówiąc.
Skoro więc od dawna karmi się nas opowieściami o sprawczości chłopaków oraz cierpliwości i urodzie dziewczynek, trudno się dziwić, że tak trudno dziewczynkom brać sprawy w swoje ręce. (Oczywiście, co trzeba podkreślić, są takie dziewczynki, które nie mają z tym problemu, a czasem nawet angażują się w takie sytuacje nadmiarowo, nie licząc się ze zdaniem tych, którzy są wokół – ale to temat na całkiem inną rozmowę).
Co możemy zrobić, by im pomóc?
Twórzmy sytuacje, w których dziewczynki będą mogły podejmować decyzje, planować i realizować te plany – albo się spóźniać z ich realizacją, albo wręcz wszystko zawalić, by móc zobaczyć, jak się potem z takiej sytuacji wykaraskać. Najlepiej w bezpiecznym, bliskim otoczeniu.
Domowy włoski weekend? Znakomicie, niech to wasza córka wybierze, co będziecie jeść, jaki film obejrzycie, niech znajdzie dla was ciekawe materiały w sieci. Kocha zwierzęta i serce jej pęka, gdy ogląda w internecie zdjęcia bezdomnych piesków? Zaproponujcie, by znalazła schronisko, do którego pojedziecie w weekend, by wyprowadzić na spacer psa, którego wasza córka wybierze. Niech sama decyduje, na jakie zajęcia sportowe chce chodzić – może to będzie gimnastyka, a może sztuki walki? Bo podejmowania decyzji i wdrażania ich w życie po prostu trzeba się nauczyć, ale jest to na pewno ciekawsze i bardziej rozwojowe niż siedzenie w wieży i czekanie, aż coś dobrego się w końcu wydarzy.
Uważajmy na słowa
– Moja córka ma ulubioną panią ze świetlicy, która jednak mówi czasem niefajne rzeczy – opowiada Anna, mama ośmioletniej Amelki. – Potrafi zwrócić córce uwagę słowami: „przestań się rządzić, chyba nie chcesz, by inni myśleli, że jesteś jak chłopak”. Aż mi trudno o tym mówić, bo się od razu wściekam na maksa. Co to ma być za komunikat dla mojej córki? Że jak chce postawić na swoim, to jest to męskie zachowanie? To jakiś absurd – dodaje Anna. Zdarzyło wam się usłyszeć coś podobnego? A może zdarzyło wam się coś takiego powiedzieć? Może nie tak wprost i nie z odwołaniem do tego, co dziewczyńskie, a co chłopackie, ale jednak w jakiś sposób zniechęcić dziewczynkę do wzięcia spraw w swoje ręce, przejęcia inicjatywy, zajęcia miejsca na pierwszej linii? Warto się temu przyglądać. Podobnie jak swoim zachowaniom – bo dzieci uczą się przez naśladowanie, więc obserwując dorosłych, widzą, czy branie na siebie roli liderki jest dla kobiet naturalne i fajne, czy po prostu się nie dzieje.
Dziewczynki mogą bać się etykietki „tej, która się rządzi”, bo za nią idą też takie określenia jak: „zbyt ambitna”, „za bardzo jej zależy”, „nie liczy się z innymi”, nawet – „jest agresywna”. Jeśli do tego dodać wszechobecną presję, by dziewczynki były miłe, uśmiechnięte i grzeczne oraz dbały o dobre samopoczucie wszystkich wokół, łatwo zrozumieć, jaką siłę w tym świecie mają słowa: „rządzisz się”.
Ich adresatka słyszy, że asertywne wyrażanie siebie nie jest akceptowane i że nie warto jasno mówić, o co jej chodzi, bo będzie za to upominana albo krytykowana. Co możemy zrobić? Trochę te słowa odczarować, rozmawiając z dziewczynkami o tym, co to stwierdzenie może znaczyć i dlaczego w podejmowaniu decyzji, proponowaniu rozwiązań i realizacji swoich pomysłów nie ma nic złego. A może nawet dając jej kosmiczny dyplom dobrego rządzenia się?
DYPLOM DOBREGO RZĄDZENIA SIĘ (do wydrukowania) — JPG Ilustracja: Anita Graboś