Obóz czy kolonie to nowe i ważne doświadczenia w życiu dziewczynki, ale też moment, w którym rodzice i dziecko mogą dowiedzieć się o sobie nawzajem wielu rzeczy. Jak wspierać siebie i córkę w samodzielnych wyjazdach wakacyjnych, zwłaszcza jeśli jest ona osobą introwertyczną? Oto dziesięć podpowiedzi ekspertek.
Moja czternastoletnia córka w zeszłym roku była pierwszy raz na obozie pod namiotem. Pojechała z najbliższą przyjaciółką, ale mimo to nie była zadowolona. Dzwoniła codziennie i prosiła, żeby ją stamtąd zabrać, bo „nie wytrzyma ani sekundy dłużej”. Nie odebrałam jej tylko dlatego, że w tym czasie byłam na innym kontynencie… Ale moja głowa szalała! Dużo mnie kosztowało nieuleganie własnym lękom. Jakoś to obie przetrwałyśmy. W ten sezon wakacyjny Hania weszła z postanowieniem „nigdy więcej pod namiot!”. Szanuję tę decyzję. Moja córka rozpoznała swoje potrzeby, chociaż oczywiście wiem, że w kolejnym roku, pod innym namiotem czy w innym towarzystwie może będzie czuła się już dobrze.
Jak najlepiej reagować w podobnych sytuacjach? Jak dobrze przygotować córkę do wyjazdu, aby stał się dla niej dobrym doświadczeniem? O to zapytałam psychoterapeutek: Ewy Filipek-Iniarskiej i Karoliny Van Laere. Poniżej ich myśli i podpowiedzi w dziesięciu punktach.
1. Odpowiedzmy sobie na pytanie, kto jedzie na obóz
My, rodzice, miewamy wyobrażenia na temat tego, jak nasza córka może czuć się na samodzielnym wyjeździe – zwłaszcza jeśli jest ona osobą introwertyczną. Introwertyzm to cecha osobowości, która wpływa na sposób funkcjonowania dziecka w świecie, w relacji do siebie, do innych. Wiąże się z wyższą wrażliwością układu nerwowego na pobudzenie, dlatego osoby introwertyczne częściej niż osoby ekstrawertyczne potrzebują wyciszenia w samotności. Introwertyzm jest biologicznie uwarunkowaną cechą temperamentu. Można o nim więc myśleć jako o naszej wrodzonej bazie, w której – co warto podkreślić – drzemie bardzo duży potencjał rozwoju. Nie jest to natomiast problem, brak czy zaburzenie, z którego należy leczyć. Niemniej zdarza się, że introwertyczne dziecko uruchamia niepokoje, a często i oczekiwania rodziców odnośnie do tego, jak poradzi sobie w przyszłości i czy znajdzie przyjaciół. Czasami może nawet chcielibyśmy, żeby obozowa czy kolonijna sytuacja pomogła zbliżyć dziecko do naszego wyobrażenia o tym, jakie powinno być. Dlatego tym bardziej, gdy przygotowujemy córkę do wyjazdu, ważne jest, aby oddzielić nasze niepokoje od jej. Ale to nie wszystko. Chodzi też o rozróżnienie potrzeb. Każdemu rodzicowi zdarza się myśleć o wyjazdach dziecka z perspektywy własnego dzieciństwa. Tymczasem nasza córka może mieć zupełnie inaczej niż my. Być może naszych rodziców nie było stać na wyjazdy, a my o nich marzyliśmy i teraz chcemy, żeby ona spełniła wszystkie nasze wakacyjne pragnienia? Albo wręcz odwrotnie, regularnie spędzaliśmy wakacje poza domem i utrwaliło w nas to przekonanie, że to najlepszy sposób na wypoczynek? Zastanówmy się więc, czyje są te emocje czy potrzeby? Dziecka – czy może nasze?
Każdemu rodzicowi zdarza się myśleć o wyjazdach dziecka z perspektywy własnego dzieciństwa. Tymczasem nasza córka może mieć zupełnie inaczej niż my.
Fot. Sawitree Pamee on Dreamstime
2. Skupmy się na upodobaniach i potrzebach córki
Czasami niechęć do wyjazdu lub niezadowolenie z pobytu na obozie czy koloniach wynika właśnie z tego, że sam wyjazd jest odpowiedzią na pragnienie rodziców, a nie na potrzeby córki. Dlatego warto rozeznać się, czy wybór danego wyjazdu jest zgodny z jej obecnymi preferencjami. Pamiętajmy, że jeśli córka będzie mogła skupić się na tym, co ją interesuje, łatwiej odnajdzie się w nowej sytuacji. Poczuje się przy tym bardziej sprawcza. W przeciwnym wypadku, zamiast poczucia wpływu i własnej motywacji, doświadczy przeżycia, że została gdzieś „wysłana”, a jej własne potrzeby nie mają dla rodziców znaczenia.
Bywa też, że wysyłamy córkę na wyjazd, żeby „przełamała” to, co w zachowaniu introwertycznych osób nazywamy mylnie nieśmiałością. Aby stała się bardziej towarzyska.
Taka zaaranżowana przez rodziców sytuacja bez rozeznania rzeczywistych potrzeb dziecka i tego, czego ono potrzebuje i jak lubi spędzać wolny czas, często przynosi odwrotny skutek: dziecko może np. kategorycznie odmawiać ponownego wzięcia udziału w wyjeździe.
Przede wszystkim jednak niesie za sobą stres, pogłębia poczucie bezsilności, osamotnienia. Czasami rodzice obawiają się, że brak żywiołowości czy łatwości wchodzenia w kontakty z rówieśnikami jest czymś, co trzeba w córce zmienić. Jednak myślenie, że wyjazd na obóz to rozwiązanie, które wyzwoli potencjał towarzyskiej, jest pułapką.
3. Rozmawiajmy o niepokojach i emocjach
Spytajmy córkę przed wyjazdem, czy ma jakieś wyobrażenia, oczekiwania albo czy obawia się czegoś w związku z obozem. Najlepiej prowadźmy rozmowę w formie otwartych pytań. „Co myślisz o tym wyjeździe?” „Jak się czujesz w związku z tym wyjazdem?” Rozmowie sprzyjają naturalne okoliczności, np. podczas wypełniania karty kolonijnej. Spytajmy, czy córka chce z nami porozmawiać, ale nie róbmy wokół tego wielkiej sprawy.
Jeśli czujemy niepokój dziecka, spróbujmy go nazywać: „Nic nie mówisz, a mnie się wydaje, że się stresujesz wyjazdem”. Albo wprost: „widzę, że się stresujesz, może pogadajmy o tym, czego się obawiasz”.
Stwórzmy okazję do tego, żeby wspólnie zastanowić się, jak można sobie poradzić w różnych sytuacjach, które niepokoją. Tylko niech taka rozmowa nie będzie formą manipulacji czy próbą przekonania córki do naszego wyobrażenia, ale wyrazem naszego prawdziwego zaciekawienia tym, dlaczego ona chce/nie chce jechać.
Warto zawsze rozmawiać z otwartością. Córka doskonale rozpozna ukrytą intencję i chęć nakłonienia jej do czegoś, czego nie chce. Nawet jeżeli nie powie nam o tym wprost. Warto też pamiętać, że obawy przed nową sytuacją są zupełnie normalną sprawą. Czasami dziecko nie chce jechać na obóz, bo po prostu nie ma takich doświadczeń i się tego boi. To naturalna reakcja.
4. Uczyńmy samodzielny wyjazd kolejnym sposobem na poznanie siebie
Można powiedzieć, że przez całe dotychczasowe życie córki przygotowujemy ją do samodzielności i niezależności. Na takie wydarzenie jak wyjazd można patrzeć jak na okazję do pogłębienia wiedzy o sobie, o tym, co dziewczynka lubi, a czego nie, co najlepiej pomaga jej w samoregulacji, kiedy jest w grupie. Do tego jednak potrzebuje przede wszystkim dobrych i stabilnych podstaw. Nie uzyska ich bez poczucia akceptacji dla siebie takiej, jaką jest, i umiejętności rozpoznawania swoich potrzeb. Dzięki uważności rodziców na jej emocje i potrzeby córka uczy się, że to jest w porządku, kiedy chce czegoś innego niż rodzic czy rodzeństwo. Albo kiedy czuje się przeciążona bodźcami, podczas gdy inni świetnie się bawią. Tego nie da się nabyć tuż przed wyjazdem na wakacje.
Mając taki fundament, córka może potraktować wyjazd na wakacyjny obóz jako nowe, ciekawe doświadczenie, które pomoże jej bardziej samodzielnie poznawać nie tylko rówieśników, ale też siebie i swoje potrzeby.
Na przykład: gdzie i z kim czuje się najlepiej? Co pomaga jej się wyciszać? W jaki sposób lubi się angażować w życie grupy? To ważna wiedza – rozmowa o obozie może stać się zatem świetną okazją do nazwania sobie różnych rzeczy!
5. Zadbajmy o potrzebę oddechu od grupy
Jeśli nasza córka powie: „boję się, że cały czas ktoś będzie do mnie coś mówił” albo „boję się, że cały czas będę musiała być w grupie”, to zaopiekujmy się tym tematem.
- Zacznijmy oczywiście od nazwania towarzyszących temu emocji. To podstawowy krok w rozwijaniu samoświadomości córki i rozpoznawaniu tego, co się z nią dzieje. Dzięki temu będzie jej łatwiej zrozumieć swoje potrzeby i się o siebie zatroszczyć, np. wyciszyć się, kiedy poczuje się przeciążona bodźcami.
- Warto poszukać konkretnych rozwiązań, które córka mogłaby wykorzystać, aby spełnić tę potrzebę. Na przykład: czy w czasie wolnym może odejść od grupy, poczytać sobie książkę? Nałożyć sobie słuchawki i posłuchać muzyki?
- Ważne, żeby nasza córka czuła, że szukanie sposobu na spełnienie tej potrzeby jest w porządku. Umiejętność zadbania o siebie stanowi wtedy jej zasób. Jeśli córka wie, że może się odsunąć od grupy i odpocząć w samotności, takie samokojące zachowanie pozwala się regulować. Na przykład: gdy jest na plaży i nie ma już ochoty na wspólną kąpiel, może się odsunąć na bok i pogrzebać sobie w piasku. To przyniesie jej ulgę.
Każde dziecko, a tym bardziej introwertyczne, na takim grupowym wyjeździe może czuć się przestymulowane. I nic w tym złego. Ważne, żeby czuło, że ma prawo do chwili samotności.
6. Porozmawiajmy z wychowawcami i trenerami
Jeśli wiemy już, że dziecko na wyjeździe potrzebuje mieć czas dla siebie w samotności, skontaktujmy się z opiekunami. Warto uwrażliwić ich na to, by nie naciskali na uczestnictwo córki we wszystkich zajęciach i dali jej przestrzeń na samoregulację, pobycie samej, na odpoczynek. Dzięki temu córce łatwiej będzie poczuć się w danym miejscu swobodnie i bezpiecznie.
7. Usłyszmy, co stoi za deklaracją: „Nie jadę!”
Czasami niechęć córki do wyjazdu jest wyrazem potrzeby zaznaczenia swojej nastoletniej odrębności. Zwłaszcza jeśli do tej pory nie protestowała przeciwko samodzielnym wyjazdom. Warto zastanowić się, czy taki bunt nie wynika zwyczajnie z potrzeby zaznaczenia swojej niezależności. To cenne, gdy dziecko stawia granice i komunikuje jasno swoje potrzeby. Jeżeli w takiej sytuacji nasza córka proponuje inny pomysł na spędzanie wakacji: chce jechać do babci, pobyć u cioci czy spędzić czas z przyjaciółką w miejscu zamieszkania – uszanujmy to.
Takie dążenie do autonomii, które wiąże się z rozpoznaniem własnych potrzeb, jest bardzo wartościowe. My, dorośli, również lubimy w różny sposób spędzać czas wolny.
Część z nas jeździ na wakacje all inclusive, podczas gdy inni nie są w stanie w taki sposób odpocząć. Podobnie jest z dziećmi: niektóre lubią spędzać czas w zorganizowanej grupie, ale dla innych, które np. cenią sobie niezależność, może to być trudne i frustrujące. Co ciekawe, patrząc na reklamy dziecięcych i młodzieżowych wyjazdów zorganizowanych nie można oprzeć się wrażeniu, że programy adresowane są głównie dla osób ekstrawertycznych: musi się dużo dziać, stawia się na współpracę i wspólną zabawę, a na koniec jeszcze rywalizuje się, żeby pochwalić się swoimi osiągnięciami. Jeśli nasza córka ma inny pomysł na spędzanie wolnego czasu – uszanujmy to.
8. Nie ratujmy, kiedy nie trzeba, uratujmy, kiedy trzeba
Dzwonimy do córki i słyszymy: „To najgorszy obóz mojego życia!”, „nie wytrzymam tu ani minuty dłużej!”, „zabierz mnie do domu, jeśli mnie kochasz!”. To trudne komunikaty, ale w takich sytuacjach starajmy się wysłuchać dziecka i je zrozumieć. Pamiętajmy, że to nie musi być moment, żeby podejmować ważne decyzje. Warto chwilę poczekać. Możemy powiedzieć „rozumiem, kochanie”, „domyślam się, co musisz czuć”, „wróćmy do tego i porozmawiajmy na spokojnie”. Nie dewaluujmy tego, ale też nie dajmy tym emocjom przejąć nad nami kontroli. Możemy umówić się na rozmowę z córką kolejnego dnia, żeby dać jej czas na ochłonięcie.
Podczas rozmowy próbujmy wzmacniać dziecko i doceniajmy je, że mimo wszystko z różnymi rzeczami daje sobie radę. Podkreślajmy też pozytywne aspekty wyjazdu. Uważajmy, żeby od razu nie zacząć „ratować” dziecka.
Taka sytuacja może być przecież dla naszej córki cennym doświadczeniem, w którym uczy się wytrzymywania trudnych emocji. Może sama następnego dnia zauważy, że emocje mijają i że pod ich wpływem to, co się wydawało okropne, następnego dnia już takim nie jest? Pamiętajmy, że sam fakt, że córka nazywa swoje uczucia i dzieli się nimi z nami, jest bardzo ważną częścią procesu radzenia sobie z nimi i trudną dla niej sytuacją. Pod koniec takiego obozu możemy też odnieść się do tego, że mimo trudnych momentów udało się wytrzymać nieprzyjemne uczucia i czegoś się nauczyć. I ważne jest, żeby pamiętać, że bycie dobrym rodzicem nie musi od razu oznaczać podejmowania działania, ale często właśnie chodzi o to, aby wysłuchać dziecka i być przy nim emocjonalnie. Oczywiście czasami sytuacja dziecka na obozie może być na tyle trudna i obciążająca, że zabranie stamtąd będzie uzasadnione, np. wówczas, gdy spotyka się z odrzuceniem czy przemocą ze strony innych osób. Zanim podejmiemy działania, porozmawiajmy jednak z wychowawcami. Oni widzą dziecko na co dzień i mogą mieć swoje własne obserwacje na temat jego samopoczucia i sytuacji w grupie.
9. Zadbajmy o własne emocje
W tym wszystkim rodzice też mają prawo mieć swoje ograniczenia. Niekiedy dzieci boją się jechać, bo niepokoi je, jak rodzic sobie poradzi z rozstaniem, brakiem wpływu, oddaniem komuś dziecka pod opiekę. Bywa, że gdy córka mówi, że nie chce jechać, tak naprawdę chce powiedzieć: „Boję się, mamo, żebyś nie czuła się samotna”.
Sytuacja wyjazdu to też zatem dobra okazja dla rodzica, żeby przyjrzeć się swoim reakcjom, potrzebom i zachowaniom związanym z separowaniem się dziecka.
Czasami niepokoje rodzica ujawniają się w nieoczywisty sposób. Nieświadomie zaniedbuje sprawy organizacyjne: nie pamięta o rezerwacji miejsca, wypełnieniu karty, wpłaceniu zaliczki. To też są ważne sygnały dla rodzica, czy może nieświadomie ma z tym trudność. Część dzieci na taką postawę odpowie rezygnacją i nie będzie się upominać o swoje sprawy.
10. Pozwólmy, aby doświadczenia nas budowały
Po powrocie córki warto z nią porozmawiać. Nie zawsze oczywiście wszystko nam od razu opowie i na to też trzeba mieć w sobie zgodę. Warto poczekać cierpliwie na moment, w którym sama będzie chciała opowiedzieć o swoich przeżyciach, a to może zabrać trochę czasu. Niektóre dzieci potrzebują zachować doświadczenie tylko dla siebie – i to też jest w porządku. Jeśli córka nie jest wylewna, to nie znaczy, że nie jest zadowolona, źle się bawiła czy stało się jej coś złego. Nie oceniajmy tego, nie narzucajmy własnej interpretacji zdarzeń.
Po samodzielnych wyjazdach dzieci zwykle widać w nich kolejne zmiany. To w końcu duże przeżycie. Wszystko się zmienia: miejsce, opiekunowie, aktywności. Warto to też z córką uczcić po powrocie. Ten duży krok w samodzielność.
Karolina Van Laere — psycholożka, psychoterapeutka. Prowadzi własną praktykę w Warszawie. Pracuje z młodzieżą i osobami dorosłymi.