O naśladowanie „Kosmos dla dziewczynek” zapytał dzieci. Mówią o podpatrywaniu innych, papugowaniu, ściąganiu, szukaniu inspiracji. I o tym, dlaczego warto być sobą.
A o tym, jakie myśli kłębią się w głowach dorosłych, przeczytasz w tekście Oli Rzążewskiej Być kimś innym, czyli o naśladowaniu.
Maja, 9 lat, Rzeszów
Mnie naśladuje mój 5‑letni kuzyn Daniel. Powtarza rzeczy, które robię i mówię. Papuguje! Jak widzę jego psa albo kota i mówię: „Ale słodziutki!”, on mówi to samo. Nie wiem, czemu tak robi. Może jestem dla niego wzorem? Ja nie chcę nikogo naśladować, lubię być sobą. Podziwiam różnych piosenkarzy (najbardziej Eda Sheerana i Katy Perry), ale nie chcę być jak oni. Chcę być sobą! Jak człowiek kogoś naśladuje, nie jest sobą. A ja bardzo lubię siebie. Jak czytałam „Kosmos”, to sobie to uświadomiłam. Przeczytałam tam taki tekst: „Grzeczna — czyli jaka?” i tam było hasło: Mam prawo być sobą!
Adam, 11 lat, Opypy
Gdy kiedyś stworzyłem grę rysunkową, to chciałem, żeby koledzy w nią grali w moim zeszycie. Jednak kilka osób ściągnęło to ode mnie i zrobiło gry w swoich zeszytach. To tak, jakby wybili się na moim pomyśle. Trochę niefajne. Może inni ludzie cieszą się z tego, że ktoś ich naśladuje, bo to jest dla nich dowód na podziw? Może mają inaczej niż ja? Mam takiego kolegę, który we wszystkim się ze mną zgadza. Nie mogę poznać jego opinii na jakiś temat, bo cały czas mi przytakuje i podlizuje się. To trochę tak, jakby osoba, która naśladuje, udawała służącego, a mnie traktowała jak jakiegoś króla. Lepiej, gdy mój kolega wymyśla swoje pomysły, a potem możemy połączyć jego wizję czegoś z moją wizją. Dopiero wtedy powstaje coś naprawdę wystrzałowego! Ja nie naśladuję nikogo w całości. Jeśli już, to nieświadomie. Biorę odrobinkę od różnych osób. Jak mi się podoba zachowanie jednego kolegi, to biorę to od niego. U drugiego podpatruję jeszcze coś innego. Jak się to połączy, to wychodzi fajna całość. Żeby się dobrze czuć, szukam w sobie. Sprawdzam też, na co ja mam ochotę, szukam własnych pomysłów.
Lena, 9 lat, Kraków
Naśladowanie to odgapianie kogoś. Ja bym chciała naśladować Annę z Krainy Lodu. Chciałabym być tak zabawna jak ona. Elzy nie lubię. Czasami naśladowanie jest złe, a czasami dobre. Kiedyś moja koleżanka zrobiła rysunek, pięknego motyla, a ja zrobiłam taki sam. Zainspirowała mnie. A czasem, jak się przyznasz, że kogoś naśladujesz, to ta osoba może się zdenerwować. Ja nie mam rodzeństwa, w domu nikt mnie nie naśladuje. Na placu zabaw ostatnio spotkałam dziewczynkę, która robiła wszystko to co ja, chodziła za mną na różne sprzęty, bawiła się podobnie do mnie. Nie wiem… może tak pokazywała mi, że chce się zaprzyjaźnić?
Zosia, 11 lat, Wrocław
Kiedyś naśladowałam moje koleżanki. To było jakoś w drugiej klasie podstawówki. Przeprowadziłam się z Ziębic (mojego tak naprawdę rodzinnego miasta) i byłam zupełnie nowa. Niestety natrafiłam na niezbyt fajne dziewczyny. Wtedy uważałam, że są spoko, ale potem zauważyłam, że się ze mnie śmieją. Nosiłam wtedy sukienki i spódniczki, a one – hmm… Dresy i legginsy. Nie podobały mi się te ubrania, ale uznałam, że jak się tak ubiorę, to nie będą się ze mnie śmiać. I podziałało. Kolegowałam się z nimi do trzeciej klasy. Potem jedna z koleżanek zaczęła się ubierać w dżinsy i wielkie koszule. A druga powiedziała mi wtedy coś w stylu: „Patrz, jak ona się modnisiuje! Nie dało się więcej czarnego?!”. A ja, głupia, tylko przytaknęłam, bo nie chciałam być znowu tą „ofiarą”. Potem urwał mi się z nimi kontakt, bo jedna z nich zmieniła szkołę, a druga poszła do klasy sportowej. Po tych wydarzeniach ogarnęłam, że zrobiłam bardzo głupio, że się tak ich słuchałam. Potem znalazłam swój własny styl ubierania. I nikt się ze mnie nie śmiał. Dlatego myślę, że każdy powinien być zawsze sobą!
Ta ankieta została opublikowana w 19. numerze „Kosmosu dla dziewczynek”.