O pierwsze samodzielne wyjazdy „Kosmos dla dziewczynek” zapytał dzieci. Mówią o tęsknocie, poznawaniu nowych osób, przyjaźni i odwadze.

A o tym, jakie myśli kłębią się w głowach dorosłych, przeczytasz w tekście Oli Rzążewskiej Pierwszy wyjazd bez rodziców.

Łucja, 10 lat, Olsztyn 

Byłam już sama na obozie sztuki walki aikido. Aż dziewięć dni. Trochę się bałam tej samodzielności – że się pogubię w tym wszystkim, i rzeczywiście trochę się pogubiłam. Na przykład często chodziłam do stołówki, bo myślałam, że coś zjem. Byłam głodna, a i tak musiałam czekać na porę jedzenia. Strasznie tęskniłam za rodziną i dzwoniłam do mamy raz dziennie. Tylko raz, bo zabierali nam telefony. A i tak miałam szczęście, bo jechałam na obóz z Natalką, moją przyjaciółką. I drugie szczęście, mogłyśmy wybrać, z kim będziemy w pokoju. Ja byłam z Natalką i jej młodszą siostrą. Chcę tylko dodać, że cieszę się bardzo, że tam mimo wszystko pojechałam. Spędziłam czas z przyjaciółką, której teraz prawie nie widuje, bo już nie chodzi do mojej klasy. No i odważyłam się pojechać na rollercoasterze. Mam satysfakcję! 

Ania, 10 lat, Pszczółki (w województwie pomorskim) 

Jeszcze nigdy nie wyjeżdżałam bez rodziców, więc wszystko byłoby dla mnie wyzwaniem. Najbardziej boję się, że tęskniłabym za rodziną. W zeszłym roku byłam z siostrą na półkoloniach jeździeckich i tam podobało mi się wszystko, a najbardziej podobało mi się to, że poznałam nowe osoby, nauczyłam się nowych rzeczy i mogłam spędzić czas tak, jak lubię.

Krzyś, 8 lat, Warszawa 

Nie byłem nigdy na obozie, bo się bałem. Nie lubię poznawać nowych, nieznajomych osób, bo się trochę wstydzę. Nie znam jeszcze charakteru innej osoby, co ona lubi, w co się bawi, więc trudno mi zacząć rozmowę. Wydaje mi się, że pytania na początek to klucz. Można na przykład zapytać, czy ktoś lubi FC Barcelonę. Ale jak trafisz na fana Realu, to gorzej. Jak będę miał dziewięć i pół roku, to może pojadę na obóz do lasu, do puszczy. Ale wolałbym tam pojechać z przyjacielem. 

Liliana, 9 lat, Straszyn 

Dzieci boją się tego, że są bez rodziców, że tyle czasu bez nich nie przetrwają. Że jeszcze długo do końca. A na końcu jest fajnie i o wszystkim się zapomina. W zeszłym roku byłam na zielonej szkole razem z moją klasą. Trzy dni bez rodziców. Najtrudniejsza była pierwsza noc. Długo nie mogłam zasnąć, było ciemno i strasznie. Bałam się wstać i zapalić światło, żeby nie obudzić innych. Nie spałam do 22.00. W moim domu, jak nie mogę spać, to mam dwa sposoby. Pierwszy – kładę się na brzuchu i szybciej zasypiam. Drugi – zapalam światło i czytam książkę, która mnie wyluzowuje.

Jan, 10 lat, Muuratsalo, Finlandia 

Byłem już na kilku obozach. Na początku to było fifty-fifty, dosyć smutno, dosyć ciekawie. A teraz to nawet chcę jechać na obóz i proszę mamę, żeby mnie zapisała. Ja nie jestem taki śmiały ani taki nieśmiały. Ani „hurra”, ani „o, nie”. Po prostu nie boję się nowych ludzi, tylko ich poznaję.  Pamiętam zwłaszcza taki obóz wędkarski na farmie. Dużo czasu spędzaliśmy na zewnątrz, zrobiliśmy sami wędki i wykopaliśmy robaki. Złapałem dużą rybę, chociaż moją przynętą była tylko dżdżownica! Tam już się w ogóle nie smuciłem, bo się nie nudziłem. W Finlandii dzieci dostają w szkole takie książeczki z różnymi propozycjami obozów – wędkarski, konny czy przyrodniczy. Można przynieść je do domu i wybrać z rodzicami coś, co cię interesuje. Lubię znać miejsce, do którego jadę, i wolę, żeby nie było daleko od domu. Pomaga mi też myśl, że w domu wszyscy na mnie czekają i przyjadą mnie odebrać.

Ta ankieta została opublikowana w 17. numerze “Kosmosu dla dziewczynek”.

Ten tekst nawiązuje do 17. numeru magazynu „Kosmos dla dziewczynek”

NR 17 / DZIEWCZYNY I CHŁOPAKI

Ten tekst nawiązuje do 17. numeru magazynu „Kosmos dla dziewczynek”

NR 17
DZIEWCZYNY I CHŁOPAKI