Zmiany w mózgu w trakcie i po ciąży są trwałe i zauważalne – szara materia się zmniejsza, co oznacza, że część zadań się automatyzuje; pod wpływem hormonów ciążowych robi się miejsce na nowe doświadczenie, które transformuje nas na zawsze. Podobne zmiany towarzyszą procesowi dojrzewania; to też wielka przebudowa naszego mózgu.
Baby Brain, The Surprising Neuroscience of how pregnancy and motherhood sculpt our brains and change our minds (for the better) [Baby Brain: Zaskakujące informacje z zakresu neuronauki, które pokazują jak ciąża i macierzyństwo kształtują nasze mózgi i zmieniają nasze opinie (na lepsze)]dr Sarah McKay (Hachette Australia 2023).
Na początku książki, w pierwszym rozdziale, dostajemy bardzo szczegółowy i konkretny raport z badań (rezonansu magnetycznego) kobiecego mózgu sprzed i po ciąży oraz w trakcie macierzyństwa. Siedmioletnie badania na ochotniczkach (od 2009 roku) przeprowadziły trzy kobiety, zaskoczone, że badań kobiecego mózgu jest tak bardzo mało. Zmiany w mózgu w trakcie i po ciąży są trwałe i zauważalne – szara materia się zmniejsza, co oznacza, że część zadań się automatyzuje; pod wpływem hormonów ciążowych robi się miejsce na nowe doświadczenie, które transformuje nas na zawsze. Podobne zmiany towarzyszą procesowi dojrzewania, to też wielka przebudowa naszego mózgu.
Dalej książka neurobiolożki Sarah McKay drobiazgowo przytacza historię badań zmieniającego się pod wpływem ciąży i rodzicielstwa mózgu, wykonywanych za pomocą rezonansu magnetycznego albo fal EEG. Książka – znowu – napakowana jest ciekawostkami z badań naukowych, nie tylko nad ludźmi, ale także nad zwierzętami, ssakami, a zwłaszcza gryzoniami. Dowiemy się np., że jeśli do norki młodej, nieposiadającej jeszcze potomstwa samicy gryzonia wrzuci się młode, samica się przestraszy i ucieknie, uda brak zainteresowania (albo po prostu będzie niezainteresowana), a w najgorszym razie… zje młode. Dopiero hormony ciążowe sprawią, że usłyszy (dosłownie!) piski młodych. Jeśli niedzieciatym gryzoniom wstrzyknie się krew matek, zaczną one zachowywać się z troską wobec cudzego potomstwa. Taka jest siła hormonów, które wydzielają się po urodzeniu młodych.
Fotografia: Dr Sarah McKay, Baby Brain, The Surprising Neuroscience of how pregnancy and motherhood sculpt our brains and change our minds (for the better). (Hachette Australia)
Inaczej jest z naczelnymi – tutaj hormony ciążowe owszem, pomagają, ale rodzicielstwa można po prostu się nauczyć. Nie ma czegoś takiego jak instynkt macierzyński (które to określenie dyskryminuje np. rodziców adopcyjnych), tylko zwierzęta opiekują się młodymi instynktownie (biologicznie, jak myszy z przykładu powyżej). My, ludzie, możemy mieć co najwyżej instynkt rodzicielski, czyli mieszankę umiejętności wyuczonych (jak zmienić pieluchę) oraz efektów trwałego przywiązania, które ma komponentę społeczną (musimy mieć wokół siebie inne matki, które opiekują się młodymi). Prymatolog Frans de Waal argumentuje, że hormony co najwyżej uplastyczniają synapsy i uczynią mózg podatnym na uczenie się. Tak samo jest z syndromem wicia gniazda: nie potwierdzono jego podłoża wyłącznie hormonalnego, jak u nie-naczelnych, ale duży element społeczny z naddatkiem patriarchalnym (piętnowanie zachowania kobiet jako nieracjonalnego!). Co więcej, u ludzi w XIX wieku to było wręcz zadanie ojca: urządzić dom w związku z bliskim pojawieniem się potomka czy potomkini. To niejedyny mit obalany w tej książce. Na przykład niektóre reakcje przedporodowe, uważane za „szalone”, mogą wynikać z wyrzutu hormonów, których wpływ na organizm jest tak graniczny jak np. przebiegnięcie ultramaratonu. A syndrom mama bear, matki niedźwiedzicy, która staje się agresywna w obronie własnego potomstwa? No cóż, kobiety karmiące piersią też mają wyższy poziom agresji niż pozostałe badane.
A kiedy już się urodzi? Babies are sensory trap (dzieci są pułapką sensoryczną) – Sarah McKay cytuje inną badaczkę, omawiając ludzkie reakcje na słodycz niemowlęcia. Jej książka pełna jest krótkich, celnych podsumowań: „Mój mąż był uważnym i kochającym nowym tatą, ale nowe matki muszą być także zaopiekowane przez kobietę (mothered)”.
Mózgi babć również się zmieniają pod wpływem narodzenia się wnuków. A jeśli chodzi o ojców – zmiany w kresomózgowiu (w przedklinku) są zauważalne i proporcjonalne do wkładu w opiekę nad niemowlęciem.
Co ciekawe, mózgi matek wyglądają na nieco młodsze niż ich rówieśniczek nieposiadających dzieci, bo badacze potrafią na podstawie rezonansu określić wiek i płeć mózgu (ale uwaga: ten efekt znika, jeśli urodziły więcej niż czwórkę dzieci).
Ostatni rozdział jest bardziej zbiorem recept na udane macierzyństwo (matrescence): wsparcie grupy (a zwłaszcza własnej matki i innych członków rodziny), wysypianie się, prewencja depresji. Narodziny matki są tak samo ważne, wyczerpujące i wynagradzające jak narodziny dziecka; pamiętajmy o tym – zachęca autorka.
Często z humorem podkreśla ona, że stosuje me-search (zamiast researchu), bo w pracy naukowej wychodzi najpierw od swojego macierzyńskiego doświadczenia i sprawdza, czy nauka na ten temat coś mówi. W ramach pigułki wiedzy (podsumowania rozdziału) dostajemy np. powtórkę ze znajomości hormonów – można ją sobie nawet wydrukować i powiesić na ścianie (tak samo jak podsumowania każdego z rozdziałów). To jedna z tych książek, po których czuję, że jestem mądrzejsza, i to nie tylko w wymiarze sypania ciekawostkami, ale pewnego przebudowania dotychczasowej wiedzy.