Matki Ukrainy to cykl wywiadów Fundacji Kosmos dla Dziewczynek z kobietami, które uciekły przed wojną do Polski. To próba oddania głosu tym, o których sporo mówimy w trzeciej osobie, ale których nie słyszy się w polskich mediach tradycyjnych czy społecznościowych. A tymczasem one są tu z nami. Nasze rozmówczynie opowiadają o tym, jak układają życie swoje i swoich dzieci w Polsce, jak mierzą się z tym, co zostawiły za sobą, jak ich dzieci adaptują się w zupełnie nowych okolicznościach. Ich macierzyński punkt widzenia jest dla nas szczególnie ważny. Wymyka się eksperckim narracjom i dotyka tego, co w życiu najważniejsze.

„Українські матері” – це цикл інтерв’ю Фундації „Космос для дівчаток” з жінками, які втекли від війни до Польщі. Це спроба надати слово тим, про кого ми багато говоримо в третій особі, але кого не чути в польських традиційних чи соціальних медіа. А поки що вони тут, з нами. Наші співрозмовниці розповідають про те, як вони влаштовують своє життя і життя своїх дітей у Польщі, як вони справляються з тим, що залишили, як їхні діти адаптуються в цілком нових умовах. Для нас надзвичайно важлива їхня материнська точка зору. Вона відходить від експертних розповідей і торкається того, що є найважливішим у житті.

Wywiad z Margaritą Tereszczenko, księgową, matką dorosłej Anastasiji i ośmioletniego Nazarija, z którym uciekła przed wojną z Kijowa do Pruszkowa pod Warszawą.

Інтерв’ю з Маргаритою Терещенко, бухгалтеркою, матір’ю восьмирічного Назарія та дорослої Анастасії, яка перед обличчям війни втекла з Києва до Прушкува, що під Варшавою разом із сином.

Uciekłaś do Polski przed wojną. Jak znalazłaś się w Pruszkowie?

W Kijowie od 2014 roku widywałam wielu uchodźców z Donbasu. Dostawali jedzenie, spanie, różne usługi za darmo. Uciekali przed wojną, więc ludzie w stolicy, w środkowej Ukrainie, gdzie wtedy nie było wojny, chcieli im pomóc. A teraz ja sama znalazłam się w ich sytuacji – tylko że w obcym kraju.

Jednak przynajmniej miałam do kogo jechać. W Polsce od pięciu lat mieszka mój mąż, Żenia. Pracuje w Elektroluksie. Przed wojną dwukrotnie odwiedziłam go wraz z synem, ośmioletnim Nazarikiem – lecieliśmy samolotem, więc dla małego to była frajda. Kiedy wybuchła wojna, mój mąż razem z kolegą wynajmował dwupokojowe mieszkanie w Pruszkowie pod Warszawą. Było dla mnie jasne, że ja i syn jedziemy do taty. Tym razem to nie była przyjemna wycieczka, niestety.

Moja dwudziestojednoletnia córka, Anastasija, zdecydowała się zostać w Kijowie w naszym mieszkaniu. Namawiałam ją, żeby do nas dołączyła – i wciąż namawiam – ale ma studia w Kijowie, a przede wszystkim chłopaka, który nie może przecież wyjechać. W Ukrainie, 300 km na południe od Kijowa, nadal mieszkają też moi rodzice. Myślę o nich często.

Żenia zapytał Agatę, właścicielkę mieszkania, czy ja i synek możemy u nich się zatrzymać, dopóki wszyscy troje nie znajdziemy czegoś nowego. Agata i jej mąż zgodzili się od razu, przez pierwsze trzy miesiące nie chcieli ani złotówki, nawet zwrotu kosztów, choć mój mąż cały czas przecież zarabiał. Tacy dobrzy ludzie! A ja, wyjeżdżając, zabrałam ze sobą jeszcze koleżankę z siedmiomiesięcznym dzieckiem.

Zapoznaj się z najnowszym 45. numerem magazynu „Kosmos Dla Dziewczynek”

NR 45 / DO DZIEŁA!

Zapoznaj się z najnowszym 45. numerem magazynu „Kosmos Dla Dziewczynek”

NR 45 / DO DZIEŁA!

I co było dalej?

Wyruszyłyśmy na granicę, każda własnym samochodem. Jechałyśmy przez dwa dni. Kolejka posuwała się bardzo powoli: autobusy, samochody, piesi.

Agata i jej mąż przyjęli nas wszystkich.

Zamieszkaliśmy w piątkę w pokoju Żeni. Dzieci były w różnym wieku, małe budziło się w nocy, a mój syn chodzi do szkoły, musiał wstać rano, szykować się do lekcji. Trudno nam się razem mieszkało.

Koleżanka zdecydowała się wrócić do Ukrainy.

W tym czasie do Polski trafiła z Ukrainy inna znajoma, w ciąży. Początkowo zamieszkała z nami, ale było z nią bardzo ciasno, więc Agata w swoim domu przeznaczyła dla niej osobny pokój. Kiedy dziecko się urodziło, Agata od początku pomagała przy nim, pokochała je jak rodzinę.

Szef mojego męża wiedział, że mieszkamy z kolegą Żeni, i postanowił w biurze przygotować dla nas osobne mieszkanie. Na swój koszt zrobił remont, w pomieszczeniu na dokumenty zainstalował prysznic. Odkąd się tam przenieśliśmy, regularnie przyjeżdża do nas w gości, zawsze z rękami pełnymi podarunków. Powiedział, że możemy tam mieszkać tak długo, jak długo potrzebujemy.

Czym zajmujesz się na co dzień?

Pracuję zdalnie w kijowskiej firmie, w której pracowałam stacjonarnie przed wojną. Zajmuję się księgowością. Zarabiam tam, a pieniądze wydaję tutaj: wydatki są niewspółmierne do przychodów.

Kiedy nie pracuję, właściwie cały czas spędzam na pomaganiu synkowi w lekcjach. Nazarij chodzi jednocześnie do dwóch szkół: do drugiej klasy w polskiej szkole i do trzeciej klasy w ukraińskiej. Podjęliśmy z mężem taką decyzję, bo chcieliśmy, żeby wszystkie drzwi pozostały dla syna otwarte: nie wiemy przecież na pewno, czy wrócimy tam, czy zostaniemy tutaj. W zeszłym roku Nazarij eksternistycznie zaliczał drugą klasę w Ukrainie, pomagałam mu przygotowywać się do egzaminów, było przy tym sporo pracy. W tym roku mamy szczęście, bo w polskiej szkole przez trzy dni z rzędu lekcje zaczynają się po południu. Więc Nazarij rano ma lekcje online w Ukrainie, a następnie prowadzę go na lekcje stacjonarne do polskiej szkoły.

W czwartek i piątek, kiedy w polskiej szkole według planu lekcje zaczynają się rano, odprowadzam synka do szkoły stacjonarnej, a następnie wracam do domu i pojawiam się na jego lekcjach online w Ukrainie. Wszystko notuję.

Po powrocie z polskiej szkoły Nazarij odrabia zadania z obu szkół.

Dużo ma zajęć!

Radzi sobie z tym, bo jest aktywny, bystry. Kiedy zdarza mu się narzekać, ociągać się, mówię: nie chcesz, to zamykamy książki – a on na to: nie, nie, chcę się uczyć!

Materiał, który poznaje w Polsce, zna już z poprzedniego roku szkoły ukraińskiej. Jedyną trudnością bywa fakt, że ma przyswajać wiedzę po polsku, bo to przecież, bądź co bądź, dla niego język obcy. Ale czyta bardzo dobrze, lepiej ode mnie. Jednak potrzebuje jeszcze popracować nad mówieniem. Nauczycielka bardzo go wspiera. Mamy wielkie szczęście do nauczycielek – i pani Anna w Polsce, i Olena Petriewna w Ukrainie – obie są kompetentne i bardzo pomocne.

W Ukrainie od kilku lat trwa reforma oświaty, inspirowana podejściem edukacyjnym w zachodniej Europie. Chodzi o to, żeby dzieciom odjąć obowiązków, a dać im więcej zabawy, więcej ruchu. W zgodzie z tym nowym podejściem bywa na przykład, że w młodszych klasach nauczycielki dzielą grupę na pół i połowa dzieci się uczy, a druga połowa ma czas wolny – i po pewnym czasie następuje zamiana. Ale w szkole, do której chodził Nazarik w Ukrainie, nie za bardzo była możliwość, żeby to praktykować. Dzieci było 34, sala niewielka. Nauczycielka ledwo się mieściła między oddzielnymi, jednoosobowymi stolikami.

W naszej szkole w Polsce po lekcjach dzieci mogą się swobodnie bawić w świetlicy. To mi się podoba. Na zebrania chodzi Żenia, bo dobrze mówi po polsku.

Próbujesz się uczyć polskiego?

Bardzo chcę – zaczęłam nawet kurs polskiego. I zapisałam się do liceum, żeby zdobyć wykształcenie administracyjne. Chciałabym mieć w Polsce pracę.

Na razie jednak potrafię powiedzieć jedynie pojedyncze zdania. Na przykład: „Za opóźnienie przepraszam”. Poprosiłam męża, żeby mnie tego zdania nauczył, na wypadek gdybym spóźniła się z synem do szkoły. Bardzo nie lubię się spóźniać.

Jednak na co dzień niespecjalnie mam okazje, żeby uczyć się polskiego. Stale jestem albo z mężem, albo z dzieckiem, albo w pracy online, gdzie wszyscy posługujemy się ukraińskim.

Mam polskich znajomych – odwiedzamy Agatę i jej męża – ale Agata dobrze mówi po rosyjsku, więc rozmawiamy w tym języku. Rosyjski znam dobrze, choć w Ukrainie należałam do osób, które posługiwały się głównie ukraińskim.

Czym różni się twoje życie od tego, które prowadziłaś w Ukrainie?

W Ukrainie, tak jak i tutaj, nie miałam zbyt wiele czasu wolnego. Ale mimo wszystko dużo częściej chodziłam do kina czy do teatru. Nazarij od lat bardzo lubi science fiction: Spider-Mana, Batmana. Harry’ego Pottera i Władcę Pierścieni zna na pamięć. W weekendy odwiedzaliśmy też centra rozrywki dla dzieci. Inaczej także wyglądała nasza codzienność. Nazarik o 14 kończył szkołę i szedł na zajęcia dodatkowe: rysowanie, na judo – on bardzo lubi sport. W Polsce nie znaleźliśmy jeszcze żadnych fajnych zajęć dla niego; jest basen, jednak 250 złotych za miesiąc to dla nas za drogo. Ale wciąż szukamy, na pewno wkrótce na coś go zapiszemy.

No i nie było z nami męża. Teraz więcej czasu spędzamy całą rodziną na aktywnościach na świeżym powietrzu. Wybieramy się na spacery do Kampinosu, latem pływaliśmy kajakiem po zalewie niedaleko Pruszkowa. Jeździmy we trójkę na rowerach. W Ukrainie jakoś nie przychodziło mi do głowy, żeby wybrać się na rowery, nie ma takiego zwyczaju, nie za bardzo jest gdzie jeździć, gdzie parkować rowerem. A w Polsce widzę, że jeżdżenie na rowerze jest bardzo popularne. Widuję tutaj w ogóle mnóstwo placów zabaw dla dzieci, udogodnień dla rodziców.

Zauważasz jakieś różnice w podejściu do wychowania w Polsce i w Ukrainie?

Podejście do wychowania jest w Polsce dosyć podobne do podejścia w Ukrainie, jednak czasem śmiejemy się z mężem, że w naszym kraju zostało trochę jednak jeszcze z wychowania w stylu ZSRR. Często w swoim otoczeniu obserwowałam rodziny, w których dziecko nie miało zbyt wiele do powiedzenia. Ale z drugiej strony widziałam też, że znajomi rodzice przejmowali trendy z Europy Zachodniej. Mnie się te trendy podobają, zresztą ja sama w ten sposób staram się wychowywać synka: pytać go, czego chce, co woli, co wybiera. Myślę, że takie podejście daje dobre efekty. Mój syn jest otwarty, umie rozmawiać i z młodszymi, i ze starszymi, szanuje ludzi.

Córkę wychowywałam inaczej; dużo więcej „musiała”. Teraz sama zwraca mi uwagę, jeśli się zapomnę. Kiedy Anastasija widzi, że niepotrzebnie się na Nazarika irytuję, mówi:

 „Mamo, ty nie jesteś matką z ZSRR, jest XXI wiek. Masz szeroki dostęp do informacji o tym, jak wychowywać dzieci”.

Nigdy nie powiedziała mi złego słowa na temat swojego dzieciństwa. Moja córka jest mądra, refleksyjna, dojrzała ponad wiek. Zakłada, że wszystko, co nas w życiu spotyka, to jakaś lekcja. Myśli jak psycholożka. Po prostu uznała, że to, co było, już minęło, i że doświadczenia z przeszłości może wykorzystać w teraźniejszości. Nie postępować tak, jak wobec niej postępowano. Stosuje tę zasadę już teraz, w kontaktach z bratem. Czasami zdalnie pomaga Nazarikowi w niemieckim – i on czasem podczas spotkania online z siostrą buntuje się, nie chce się uczyć. Wtedy córka czeka, czeka bardzo cierpliwie, daje mu trochę poprotestować, aż w końcu mały sam wraca do zajęć. Córka ma w sobie spokój.

I mam wrażenie, że w Polsce też wiele osób ma w sobie taki spokój: mniej obserwuję u was spieszenia się, nerwów, niż u nas w Ukrainie. Ostatnio w banku przede mną załatwiała sprawę kobieta, której kilkuletnie dziecko w tym czasie krzyczało i rzucało się po podłodze, bo chciało od matki czegoś, czego ona mu akurat nie chciała dać. Pracownica nawet nie mrugnęła okiem, spokojnie obsługiwała ją dalej. Wydaje mi się, że w Ukrainie raczej by tę kobietę wraz z dzieckiem wyproszono.

Czy dobrze rozumiem, że wiele rzeczy ci się w Polsce podoba?

Tak, lubię ten polski luz. Lubię też polską kuchnię. Służy mi ona bardziej niż ukraińska. Uwielbiam kiszonki, nie przepadam za chlebem. Jedna znajoma z Ukrainy uważa, że w polskich sklepach jest skandalicznie mały wybór słodyczy. Ale nam to nie przeszkadza. Nazarik raczej nie je słodyczy, nie przepada za nimi.

Spotykam się czasem w Polsce z uprzedzeniami wobec mojej narodowości: na przykład na drodze, jak jadę samochodem z numerami ukraińskimi, to nikt mnie nie przepuści. Zdarzyło mi się też na bazarze, że jakiś pijany facet nagle zaczął krzyczeć „wynocha, Ukraińcy”. Jednak nie ma reguły; wszystko zależy od tego, na jakiego człowieka się trafi.

A gdzie mój dom? Czego ja chcę? Gdzie mnie lepiej będzie, w Polsce czy w Ukrainie?

Jakiś czas temu musiałam jechać do Ukrainy na tydzień, żeby wyrobić paszport. Bardzo się bałam, że wydarzy się coś, co uniemożliwi mi powrót do Polski.

Do wyjazdu po paszport tęskniłam za krajem. Myślałam: tam przecież jest moje miejsce. Choćby taka prosta sprawa jak siedzenie sobie w kawiarni z koleżankami, rozmawianie we własnym języku: to jest dla mnie możliwe tylko w Ukrainie. Jednak kiedy pojechałam po paszport, zrozumiałam, że już nie chcę wracać. Przyjechałam do Ukrainy i poczułam, że nie chcę tam żyć.

Na szczęście wróciłam do Polski bez problemów. Zdecydowanie wolę mieszkać tutaj, razem z mężem. A mąż tutaj ma stabilną pracę. Chcę wspólnie z mężem wychowywać syna. Tutaj przekonałam się, jakie to ważne. Nie chcę już, żeby mój syn żył bez ojca. A sama przecież się nie przeniosę.

W Kijowie cały czas jest twoja córka.

Teraz jest tam jeszcze trudniej, niż było. Często nie ma wody ani prądu, nie działa ogrzewanie, a idzie zima, ludzie marzną. Kontaktuję się z córką, kiedy tylko jest taka możliwość. Ale Anastasija nigdy mi się nie skarży. Mówi, żebym się nie martwiła. Że wszystko będzie dobrze.

Я не хочу, щоб мій син жив без батька

Ти втекла до Польщі під час війни. Як Ти опинилася в Прушкові?

Я зустрічала багато біженців з Донбасу в Києві, починаючи з 2014 року. Вони безкоштовно отримували їжу, прихисток, різні послуги. Вони рятувалися від війни, тому люди в столиці, в центральній Україні, де тоді не було війни, хотіли їм допомогти. І ось я сама опинилася на їхньому місці — тільки в чужій країні. 

Втім, принаймні, мені було до кого звернутися. Мій чоловік, Женя, живе в Польщі упродовж п’яти років. Працює на підприємстві „Електролюкс”. До війни я двічі відвідувала його з сином, восьмирічним Назарком, ми летіли літаком, тож малому було весело. Коли почалася війна, мій чоловік з другом знімали двокімнатну квартиру в Прушкуві, що під Варшавою. Для мене було очевидно, що ми з сином поїдемо до тата. Цього разу поїздка, на жаль, не була вельми приємною. 

Моя двадцятиоднорічна донька Анастасія вирішила залишитися в Києві в нашій квартирі. Я наполегливо переконувала її приєднатися до нас — і досі наполягаю — але вона навчається в Києві і, передусім, має хлопця, з який зрештою не може виїхати. Мої батьки також досі живуть в Україні, за 300 кілометрів на південь від Києва. Я постійно про них згадую. 

Женя запитав Агату, власницю орендованого житла, чи можемо ми з сином пожити у них, поки всі троє не знайдемо нове житло. Агата з чоловіком одразу погодилися, перші три місяці не хотіли жодних оплат, навіть відшкодування, хоча чоловік весь час заробляв. Такі чудові люди! Я ще взяла з собою подругу з семимісячною дитиною, коли виїжджала.

А що було далі?

До кордону ми вирушили кожен власним автомобілем. Їхали ми протягом двох днів. Черга просувалася дуже повільно: автобуси, автомобілі, пішоходи. 

Агата та її чоловік зустріли нас усіх. 

Ми поселилися вп’ятьох у кімнаті Жені. Діти були різного віку, немовля просиналося вночі, а син ходить до школи, йому треба було вранці вставати, збиратися на уроки. Нам було складно жити разом. 

Подруга вирішила повернутися в Україну. 

На той час до Польщі з України приїхала ще одна вагітна знайома. Спочатку вона жила з нами, але нам було дуже тісно, тому Агата виділила для неї окрему кімнату в своєму будинку. Коли народилася дитина, Агата з самого початку допомагала з малюком, полюбила їх, як родину. 

Керівник мого чоловіка знав, що ми живемо з колегою Жені, і вирішив підготувати для нас окрему квартиру в офісі. Власним коштом зробив ремонт та встановив душову кабіну у службовому приміщенні. Відколи ми туди переїхали, він регулярно приїжджає до нас в гості, завжди з повними руками подарунків. Він сказав, що ми можемо жити там стільки, скільки нам необхідно.

Чим Ти займаєшся?

Працюю віддалено в київській компанії, до війни я працювала там стаціонарно. В бухгалтерії. Я заробляю гроші там, а витрачаю їх тут: витрати є непропорційними відносно доходів. 

Коли я не працюю, то практично весь свій час присвячую допомозі синові з уроками. Назарій ходить до двох шкіл одночасно: до другого класу польської школи та до третього класу української школи. Ми з чоловіком прийняли таке рішення, тому що хотіли залишити для сина всі двері відкритими: адже ми не знаємо напевно, чи повернемося туди, чи залишимося тут. Минулого року Назарій екстерном здав другий клас в Україні, я допомагала йому готуватися до іспитів, роботи було чимало. Цього року нам пощастило, адже в польській школі вже три дні поспіль уроки починаються у другій половині дня. Тож зранку Назарій навчається онлайн в Україні за комп’ютером, а потім я відвожу його до польської школи на уроки.

У четвер і п’ятницю, коли в польській школі за розкладом зранку починаються уроки, я відвожу сина до школи, а потім повертаюся додому і підключаюся до його онлайн-уроків в Україні. Роблю нотатки.

Після повернення з польської школи Назарій виконує домашні завдання з обох навчальних закладів.

У нього багато занять!

Мій син справляється, тому що є активним, кмітливим. Коли він бідкається, зволікає, я кажу: не хочеш, то закриваємо книги — а він каже: ні, ні, я хочу вчитися! Матеріал, який він вивчає в Польщі, він вже знає з попереднього року навчання в українській школі. Єдина складність полягає в тому, що йому доводиться навчатися польською мовою, адже це все ж таки іноземна мова для нього. Але він дуже добре читає, краще за мене. Однак йому ще треба попрацювати над розмовною мовою. Його вчителька дуже підтримує. Нам дуже пощастило з викладачами — пані Анна в Польщі та Олена Петрівна в Україні — обидві компетентні і дуже допомагають.

В Україні вже кілька років триває освітня реформа, розроблена на основі концепцій країн Західної Європи. Ідея полягає в тому, щоб розвантажити дітей від обов’язків і дати їм більше розваг, більше руху. Відповідно до цього нового методу, буває, наприклад, що в молодших класах вчителі ділять групу навпіл і половина дітей навчається, а інша половина має вільний час — і через деякий час відбувається зміна. Але в школі, яку відвідував Назарко в Україні, не було достатньої можливості це практикувати. У класі було 34 дитини, клас невеликий. Вчителька заледве могла пройти між окремими, поодинокими партами. 

У нашій школі в Польщі після уроків діти можуть вільно гратися у світлиці. Мені це подобається. Женя відвідує батьківські збори, тому що добре володіє польською мовою.

Намагаєшся вивчати польську мову?

Дуже хочу — навіть почала відвідувати курси польської мови. Вступила до ліцею, щоб здобути адміністративну спеціальність. Я хотіла б мати роботу в Польщі.

Але поки що я здатна сказати лише окремі речення. Наприклад: „Перепрошую за запізнення”. Я попросила чоловіка навчити мене цього речення, на випадок, якщо я запізнюся з сином до школи. Я дуже не люблю запізнюватися. 

Однак, на щодень не маю можливості вивчати польську мову. Я постійно або з чоловіком, або з дитиною, або на роботі онлайн, де ми всі розмовляємо українською мовою.

У мене є польські друзі — ми відвідуємо Агату та її чоловіка, але Агата добре володіє російською мовою, тому ми спілкуємося саме нею. Я добре володію російською мовою, хоча в Україні була однією з тих, хто розмовляв головним чином українською.

Чим відрізняється Твоє життя від того, яким ти жила в Україні?

В Україні, зрештою, як і тут, у мене не було багато вільного часу. Але кіно чи театр я все одно відвідувала набагато частіше. Назарій з дитинства захоплюється фантастикою: „Людину-павука”, „Бетмена”, „Гаррі Поттера” і „Володаря перснів” знає напам’ять. Ми також відвідували дитячі розважальні центри у вихідні дні. Змінилося і наше повсякденне життя.

Назарко закінчував школу о 14:00 і йшов на додаткові заняття: малювання, дзюдо — він дуже любить займатися спортом. У Польщі ми поки що не знайшли для нього хороших занять; є басейн, але 250 злотих на місяць для нас занадто дорого. Але ми продовжуємо шукати, найближчим часом обов’язково його кудись запишемо.

Чоловіка з нами не було. Тепер ми більше часу проводимо всією сім’єю на активному відпочинку на свіжому повітрі. Ходимо на прогулянки до Кампіносу, влітку каталися на байдарках у затоці біля Прушкува. Втрьох їздимо на велосипедах. В Україні якось не приходило на думку кататись на велосипеді, якось незвично, практично немає де їздити, немає де залишити велосипед. Натомість у Польщі я бачу, що велоспорт дуже популярний. Взагалі спостерігаю тут дуже багато ігрових об’єктів для дітей, зручностей для батьків.

Спостерігаєш якісь відмінності у відношенні до виховання дітей у Польщі та Україні?

Ставлення до виховання в Польщі дуже схоже до українського, але ми з чоловіком іноді сміємося, що в нашій країні ще залишилося трохи виховання в дусі часів СРСР. Часто спостерігала навколо себе сім’ї, де дитина не мала особливого права голосу. Але з іншого боку, я також бачила, як батьки, яких я знаю, переймають тенденції Західної Європи. Мені подобаються ці настрої, і я сама намагаюся так виховувати свого сина: запитувати його, чого він хоче, чому надає перевагу, що обирає. Думаю, що такий підхід дає хороші результати. Мій син відкритий, він може спілкуватися і з молодими, і зі старшими, вміє гідно поводитися серед людей. 

Свою доньку я виховувала по-іншому, вона „повинна була” набагато більше. Тепер вона сама звертає мені увагу, якщо я раптом забуду. Коли Анастасія бачить, що я непотрібно дратуюся на Назарка, то говорить: 

 „Мамо, ти не мама з СРСР, зараз 21 століття. Маєш широкий доступ до інформації про те, як виховувати дітей”.

Вона ніколи не сказала мені жодного поганого слова про своє дитинство. Моя донька мудра, розважлива, не по роках доросла. Вона вважає, що все, з чим ми стикаємося в житті — це якийсь урок. Мислить як психологиня. Вона просто усвідомила, що те, що було, минуло, і що вона може застосувати досвід минулого у сьогоденні. Не чинити так, як чинили по відношенню до неї. Цим принципом вона керується і зараз, у стосунках з братом. Іноді вона на відстані допомагає Назарку з німецькою — а він деколи, під час онлайн розмови з сестрою, бунтує, не хоче вчитися. Тоді донька чекає, чекає дуже терпляче, дає йому трохи часу на протест, поки, нарешті, малий не повертається до занять самостійно. Донька має в собі спокій.

І у мене таке враження, що ви в Польщі також маєте в собі цей спокій: спостерігаю у вас менше поспіху, нервів, ніж у нас в Україні. Нещодавно в банку переді мною обслуговували жінку, а її кількарічна дитина кричала і валялася по підлозі, бо хотіла щось отримати від мами, чого та не хотіла їй давати. Співробітниця навіть оком не моргнула, спокійно продовжила її обслуговувати. Мені здається, що в Україні цю жінку і її дитину скоріш за все попросили б вийти.

Чи правильно я розумію, що багато чого Тобі подобається в Польщі?

Так, мені подобається польська спокійність. Також мені подобається польська кухня. Вона мені слугує більше, ніж українська. Люблю соління, але не полюбляю хліб. Знайома з України вважає, що в польських магазинах надзвичайно малий вибір солодощів. Але нам це не шкодить. Солодощі Назарко радше не їсть, не є їх прихильником.

Іноді я стикаюся з упередженням щодо моєї національності в Польщі: наприклад, на дорозі, якщо я їду на машині з українськими номерами, мене ніхто не пропускає. А ще було таке на базарі, що якийсь п’яний чоловік раптом почав кричати „забирайтеся геть, українці”. Але тут немає жодних правил, все залежить від того, з якою людиною ви зустрілися. 

А де мій дім? Чого я хочу? Де мені буде краще, в Польщі чи в Україні? 

Нещодавно мені довелося на тиждень поїхати в Україну, щоб оформити закордонний паспорт. Я дуже боялася, що станеться щось таке, що не дозволить мені повернутися до Польщі. 

До моменту виїзду за паспортом, я скучила за своєю країною. Подумала: саме там моє місце. Навіть така проста річ, як посидіти в кав’ярні з друзями, поговорити своєю мовою — це можливо для мене тільки в Україні. Проте коли я поїхала за паспортом, то зрозуміла, що не хочу повертатися. Я приїхала в Україну і відчула, що не хочу там жити. 

На щастя, я повернулася до Польщі без жодних проблем. Однозначно надаю перевагу жити тут, разом з чоловіком. Мій чоловік має тут стабільну роботу. Я хочу разом з чоловіком виховувати сина. Тут я переконалася, наскільки це важливо. Я більше не хочу, щоб мій син жив без батька. І сама я не переїду.

Твоя донька весь час перебуває в Києві.

Зараз там ще складніше, ніж було. Часто немає ні води, ні світла, не працює опалення, а зима йде, люди мерзнуть. Спілкуюся з донькою, коли тільки є можливість. Проте Анастасія ніколи не скаржиться мені. Вона говорить, щоб я не хвилювалася. Що все буде добре.

Patron cyklu / Партнером циклу є

Mariana Tarchanyn – w Ukrainie pracowała jako nauczycielka języka polskiego, literatury polskiej i historii w kilku szkołach, autorka projektu: “Każdemu, kto tonie należy podać rękę. Niezwykłe życie Ireny Sendlerowej”. Filolożka języka angielskiego i polskiego, tłumaczka, prowadzi kursy języka polskiego jako obcego. 

Мар’яна Тарчанин – в Україні працювала вчителькою польської мови, літератури та історії у кількох школах, авторка проєкту: „Кожному хто потопає необхідно протягнути руку допомоги. Неймовірне життя Ірени Сендлер”. Філологиня англійської та польської мов, перекладачка, проводить курси польської мови як іноземної.